Kot z Cheshire Kot z Cheshire
1170
BLOG

Kac niemiłosierny - zapobieganie w świetle uznanej teorii i praktyki.

Kot z Cheshire Kot z Cheshire Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 57

Przed nami kolejna, ciężka próba, w tym roku być może gorsza niż zazwyczaj. Dla wielu z nas - jutro nie tylko pierwszy dzień roku 2021 ale i ...  KAC NIEMIŁOSIERNY !

By nie przedłużać, jako praktyk zawołany przejdę od razu do rzeczy. Teoretycy, zwłaszcza ci o przesadnej skłonności do analiz (czyli prawie wszyscy), wymieniają w nieskończoność liczne przyczyny znanej nam wszystkim dolegliwości. Ja skupię się na czterech najwazniejszych, które prawdopodobnie mieszczą w sobie wszystkie pozostałe.

1. Odwodnienie

Aby rozłożyć 1 cząsteczkę alkoholu organizm zużywa 8 cząsteczek wody. Ale jeszcze nim się zabierze za rozkładanie, pod wpływem alkoholu głupieje i kieruje ogromne ilości wody  do pęcherza. Skutek: poranny ból głowy i  "palenie rury". Brrrrrrr....

2. Podrażnienie żołądka

Napoje alkoholowe zawierają liczne dodatki (tak chętnie wymieniane przez teoretyków - analityków) które zle wpływają na żołądek. Ale i  alkohol nie potrzebuje tu żadnych dodatków, gdyż sam sobie z tym znakomicie radzi. Skutki ... opłakane ("nudności" - to jedyne słowo które wydaje mi się tu możliwe do użycia)

3. Nadwyrężenie systemu nerwowego.

Spożycie dużej ilości alkoholu powoduje jego przedostanie się do krwioobiegu, a to do spadku poziomu cukru we krwi. To właśnie ten czynnik odpowiada za tzw. zgony alkoholowe -  w wersji skrajnej. W wersji "łagodnej" powoduje poranne rozkojarzenie, podrażnienie, wyrzuty sumienia i wszystko to co składa się łącznie na tzw. "kaca moralnego".

4. Wypłukanie witamin - zwłaszcza witaminy C

Alkohol - jak wiadomo - bardzo nie lubi witamin i wraz z wodą usuwa je z organizmu. Jakoś szczególnie nie przepada za witaminą C i za nią bierze się w pierwszej kolejności. Skutek: podobny do p. 1 - poranny ból głowy, złe samopoczucie, ogólna "glątwa"...


Что делать? (jak mawiał piekłoszczyk Lenin)

Najpierw- czego nie robić. Przede wszystkim nie pić za dużo (he he he). To tylko pozornie banalna rada - przed przystąpieniem do picia musimy bezwzględnie jedną rzecz ustalić: czy będziemy tylko degustować czy też pić "do podłogi". Ustalić to jedno, a drugie - trzymać się ustaleń! Najgorsze kace to te, kiedy to zamierzaliśmy tylko "troszkę spróbować", a potem dlaczegoś  zaatakował nas dywan - nagle poderwał się z podłogi i z całej siły uderzył w twarz, po którym to ciosie reszta wydarzeń jest dziwnie rozmyta i niejasna, oczywiście poza porannym kacem - gigantem.

Skupmy się więc na drugim wariancie. Jeśli zamierzamy "pić do podłogi" to w grę wchodzą tylko dwa napoje: czysta wódka (zdecydowanie polecam!) lub białe wino (bywa różnie). Inne napoje będą miały skutki  bolesne, głownie z przyczyn wymienionych w p. 2. , tym gorsze i ciemniejszy i bardziej "gęsty" jest wybrany trunek. O "mieszaniu" nie będę nawet wspominał, gdyż nie piszę tego dla amatorów i samobójców, ale dla ludzi doświadczonych, którzy swoje wiedzą ale chcą wymienić poglądy i informacje.
Spożywając wybrany trunek (czyli czystą wódkę) nie należy go rozcieńczać (gubiąc miarę) i mieszać z innymi płynami, które tylko zwiększają niepotrzebnie cierpienia żołądka, ale miarowo  wlewać go w siebie małymi dawkami, zachowując  rytm i kontrolując spożytą ilość.  Dbamy przy tym o punkty 1 i 2, a więc zapobiegamy odwodnieniu i podrażnieniu żołądka. W tym celu "zakęszamy" i zapijamy. Optymalna zakąska powinna spełniać kilka warunków: być słona (sól powstrzymuje odwodnienie), tłusta (tłuszcz chroni żołądek i osłabia działanie alkoholu) i "lekka". Jest tylko jedna potrawa łącząca te wszystkie wymagania, a przez to niezastąpiona: ŚLEDZ!  (oczywiście nie w occie czy w śmietanie, ale na tłusto, najlepiej w oliwie/oleju z cebulką). Picie można też poprzedzić spożyciem jakiejś innej tłustej potrawy jako podkładu pod alkohol, ale to już według uznania. Jako zapitka najlepsza jest ... zwykła woda mineralna, oczywiście niegazowana. Do tego cytryna w plasterkach, ale na tym etapie niewiele to da odnośnie p. 4., bo alkohol rozprawi się z witaminą C. Podobnie nie ma sensu uzupełniać na zapas przyszłego niedoboru cukru (p. 3).

Przed udaniem się na spoczynek, czas na pierwsze uzupełnienia: wypijamy tyle czystej wody ile w sobie zmieścimy! To się może wydawać ryzykowne, ale ma naprawdę zbawienne skutki, a jednym z nich jest w miarę wczesne przebudzenie. Po nocnej wizycie w toalecie dokonujemy dalszych uzupełnień: ponownie wypijamy tyle wody ile zdołamy, tym razem jednak dodajemy sok z cytryny i cukier (trzeba przygotować wieczorem). Jeszcze lepiej jest wcisnąć w siebie pół tabliczki czekolady, ale na tym etapie to może być ryzykowne - lepiej z tym zaczekać do porannej kawy. Po porannym przebudzeniu - konsekwentnie: woda, witaminy (owoce lub świeżo wyciśnięty sok z cytryny) i cukier - na tym etapie czekolada jest najlepszym rozwiązaniem. 

Tych którzy dobrnęli do końca zapewniam, że przeczytali instruktaż sprawdzony i wielokrotnie - z dobrym skutkiem - wypróbowany. W zakres niniejszych rozważań nie wchodzą inne - dalsze czynności lecznicze, które mogą mieć lepsze lub gorsze skutki (klin itp) gdyż piszę o przypadku ogólnym w którym impreza sylwestrowa jest wydarzeniem jednorazowym. Tegoroczny kalendarz dopuszcza jednak szereg innych wariantów (zwykła "trzydniówka", impreza "sztafetowa" itp.) których omówienie pozostawiam szanownym i może bardziej ode mniej doświadczonym w tym względzie Kolegom.

Smacznego i Do Siego Roku!

Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości