chinaski chinaski
174
BLOG

Strach przed nieboszczkiem Kaczyńskim. O wywiadzie dla GP

chinaski chinaski Polityka Obserwuj notkę 40

Dziś w pracy nie miałem nawet chwili, by rzucić okiem na leady największych portali. Z wczoraj wiedziałem, że prezes PIS udzielił wywiadu "Gazecie Polskiej" i że wywiad ten jest "mocny". Oczywiście zdaje sobie sprawę, iż WSZYSTKO co powie J. Kaczyński, zwłaszcza dla nielicznych mediów tzw. antysystemowych, będzie oceniane powszechnie w kategoriach niebywałego skandalu; mimo to postanowiłem sięgnąć do źródła, zakupiłem tygodnik Sakiewicza.

Wywiad z J. Kaczyńskim jest krótki. Prezes nie mówi w nim nic, czego byśmy nie wiedzieli; wyraża szczere opinie na temat wydarzeń absorbujących w ciągu ostatnich kilku dni (tygodni) uwagę opinii publicznej (w każdym razie mediów mainstreamowych).
Tak, J. Kaczyński ma czelność bronić swojego zmarłego brata. Lech nie żyje, sam obronić się nie może. W ostatnich dniach padło wiele kłamstw na temat biografii zmarłego przed kilkoma miesiącami Prezydenta RP, zwłaszcza na temat jego roli w wydarzeniach z Gdańska w sierpniu 1980 r. Autorami tych kalumnii są często ludzie popierający w tamtym trudnym okresie komunistyczne władze, należący do PZPR, tchórze i frustraci. Nikt, prócz garstki oszołomów z PIS nie waży się zwrócić na to uwagę. NIKT! Robią to wespół z "prawdziwymi" i "jedynymi" opozycjonistami: B. Lisem, A. Celińskim, W. Frasyniukiem, T. Mazowieckim, a ostatnio B. Borusewiczem. Ten pierwszy wprost stwierdził, że Lech Kaczyński w stoczni nie był dłużej niż 60 minut. Powszechnie wiadomo, że to ohydne kłamstwo. Tylko to powiedział brat zmarłego Prezydenta.

W wywiadzie tym możemy znaleźć kilka mocnych słów pod adresem Wałęsy, człowieka-autorytetu, bohatera, symbol, który cały swój "potencjał" wykorzystywał do plucia w L. Kaczyńskiego. Zazdrość? Frustracja? Zemsta? Paranoja? Pewnie wszystko naraz determinowało wielomiesięczne zachowania pierwszego Prezydenta III RP. Wałęsa umyślnie wykorzystywał antagonizmy platformersko-pisowskie, by toczyć prywatną wendettę z braćmi Kaczyńskimi. Nie zaniechał jej nawet po śmierci Lecha. Nic dziwnego, że brat Jarosław zareagował. Jak? Merytorycznymi argumentami, odwołując się do tez z przełomowego dzieła Cenckiewicza i Gontarczyka. "Bolek" naprawdę ma powody, by siedzieć cicho, by się palić ze wstydu, prezes PIS tylko ten fakt łaskawie przypomniał.

I najgorsza zbrodnia- krytyka nieomylnego premiera Tuska. W III RP lider opozycji nie ma prawa krytykować rządzących. To znaczy ma, ale każda krytyka spotyka się z oszalała reakcją mediów. Oczywiste kuriozum, ale obowiązujące, narzucone przez salon standardy każą nam nie dostrzegać tej patologi. Kaczyński z definicji nie może powiedzieć nic mądrego, trafnego, logicznego, potrzebnego, właściwego. Taki dogmat. Kropka. Wystarczy pobieżna analiza archiwalnych numerów dzienników mainstreamowych (np. "wyborczej"), by zrozumieć powyżej opisany mechanizm.
O co tym razem Kaczor ma odwagę czepiać się nieobecnego premiera? Chodzi o kwestię krzyża. Kaczyński insynuuje, iż bierność policji podczas incydentów pod harcerskim krzyżem to wina najważniejszych polityków PO. Jasne, HGW ma pod butem straż miejską, minister Miller (pachołek Tuska)- stołeczną policję. Ktoś pozwolił Tarasowi i jego chłopcom robić cyrk. Ktoś ponosi za tego człowieka odpowiedzialność...

Te zbrodnicze wypowiedzi obłąkanego Kaczyńskiego stworzyły spodziewany pretekst do niebywałego ostrzału PIS:

"Przedstawiciele trzech partii - PO, PSL i SLD - we wspólnym oświadczeniu nazwali "skandalicznym" wywiad Jarosława Kaczyńskiego dla "Gazety Polskiej" (źródło)

Niebywały incydent. Wspólne oświadczenia różnych formacji politycznych zdarzały się wobec nieudolnych poczynań władzy, partii rządzącej. Tym razem wszyscy (koalicja i część opozycji) walczą z inną (tą złą) częścią opozycji. Co jest grane?

Mistewicz ma racje, Kaczyński nie przystaje do aktualnie panujących zasad gry. PO, PSL i SLD chcą stwarzać pozory: uprawiać jałowe dyskusje akademickie, zajmować tłumy tematami zastępczymi, czasem buńczucznie się posprzeczać. Tak czy siak, wszystkim obecnym będzie dobrze: wysokie diety, udział w radach nadzorczych spółek skarbu państwa, różne konfiguracje koalicyjne (każdy z każdym). Nikt głodny chodzić nie będzie. O żadnych ryzykownych, idealistycznych reformach, pomysłach na nową Polskę mowy być nie może.
Kaczyński natomiast chcę naprawdę realizować program zmian: pragnie wymiany elit, walki z sitwami, kastami, układami. Burzy stary, dobry system, spokój i "porządek". Działa w interesie tych tłumów, także wielkomiejskich, młodych, wykształconych, nie mogących zdobyć przyzwoitej pracy, odbijających się co chwilę od solidnej ściany odgradzającej polskie getto od niedostępnych salonów warszawski i krakówka, przydzielonych wybranym na spotkaniu w Magdalence ponad 20 lat temu.

chinaski
O mnie chinaski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (40)

Inne tematy w dziale Polityka