Godziemba Godziemba
327
BLOG

Generał i prezydent (3)

Godziemba Godziemba Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 21


Latem 1943 roku prezydent Raczkiewicz przeforsował nominację generała Sosnkowskiego na stanowisko Naczelnego Wodza.

     Po śmierci gen. Sikorskiego, najstarszy stopniem oficer w Wojsku Polskim gen. Kazimierz Sosnkowski wydawał się jedynym kandydatem na stanowisko Naczelnego Wodza. Wicepremier Stanisław Mikołajczyk, obsesyjnie nienawidzący piłsudczyków, podjął jednak próbę storpedowania tej kandydatury.

     W dniu 5 lipca 1943 roku prezydent Władysław Raczkiewicz w czasie rozmowy z Mikołajczykiem stwierdził, iż pragnie, aby wojsko pozostawało poza wszelkimi wpływami partii politycznych i dlatego zamierza wykorzystać autorytet gen. Sosnkowskiego w wojsku i powierzyć mu stanowisko Naczelnego Wodza. Mikołajczyk zdecydowanie sprzeciwił się tej kandydaturze, wyrażając obawę, że gen. Sosnkowski może wejść na drogę dyktatury. Raczkiewicz odparł, iż „każdy, kto zna gen. Sosnkowskiego, wie, jak dalekim jest on od tego rodzaju dążności”.

    Wkrótce po tej rozmowie odbyło się posiedzenie Rady Ministrów z udziałem prezydenta, który powierzył tymczasowo obowiązki premiera Mikołajczykowi, a obowiązki Naczelnego Wodza ministrowi obrony narodowej gen. Marianowi Kukielowi.

    „Politycy – zanotował Edward Raczyński – a zwłaszcza ludowcy, Mikołajczyk i Kot, wszystkimi sposobami czynili starania, aby nie dopuścić do nominacji Sosnkowskiego, skłaniając się ku Andersowi jako złu koniecznemu”. Wobec zdecydowanie antyrządowych wystąpień tego ostatniego, członkowie koalicji rządowej zaczęli gorączkowo szukać innych kandydatów. Kot  opowiadał się za gen. Kukielem, inni ludowcy chcieli zlikwidowania stanowiska naczelnego wodza, a jego kompetencje przekazać szefowi sztabu, którym wedle ich planów miał zostać gen. Kopański.

   Prezydent Raczkiewicz był jednak zdecydowany forsować kandydaturę gen. Sosnkowskiego, szczególnie że gen. Kukiel w rozmowie z nim wyraził opinię, że Sosnkowski jest jedynym kandydatem na stanowisko naczelnego wodza cieszącym się odpowiednim autorytetem w armii.

    Prezydent zaprosił więc na rozmowę gen. Sosnkowskiego i zaproponował mu objęcie tego stanowiska. Jednocześnie naciskał, aby nominacja nastąpiła jak najszybciej, gdyż Siły Zbrojne nie powinny pozostawać bez wodza.

    Gen. Sosnkowski swoją zgodę uzależnił od mianowaniem na stanowisko premiera osoby, która „umożliwi i zapewni harmonijną współpracę Naczelnego Wodza z Rządem”.   Osobiście sugerował prezydentowi powierzenie misji tworzenia nowego gabinetu socjalistom – Tadeuszowi Tomaszewskiemu lub Adamowi Ciołkoszowi.

    Po rozmowie Generała z Adamem Ciołkoszem oraz Adamem Pragierem, którzy zapewnili go o poparciu PPS dla jego kandydatury, gen. Sosnkowski poinformował prezydenta o swej zgodzie na objęcie stanowiska.

    Przeciwnicy Generała nie zamierzali jednak poddawać się, próbując przekonać opinię publiczną o negatywnym stanowisku Brytyjczyków wobec ewentualnej nominacji gen. Sosnkowskiego. Na prośbę Mikołajczyka zabiegi w tym kierunku u Anthony’ego Edena oraz samego Churchilla czynił Józef Retinger. Premier brytyjski miał jednak się wyrazić: „Nie lubię go (gen. Sosnkowskiego – Godziemba), ale rzecz jasna nawet przez myśl mi nie przechodzi, by wtrącać się do waszej polityki”. Równocześnie nie bardzo kojarząc Mikołajczyka, spytał się Retingera: „To ten, który wygląda jak tłusty, trochę łysawy lis?”

    Sprawie nominacji gen. Sosnkowskiego towarzyszyła ostra kampania prasowa, kierowana przez  Ministerstwo Informacji i Dokumentacji, na którego czele stał Stanisław Kot. Minister za pośrednictwem sowieckiego agenta Stefana Litauera dostarczał gazetom brytyjskim materiały na temat kryzysu rządowego, w zdecydowanie niekorzystnym świetle stawiające gen. Sosnkowskiego, a wychwalające Mikołajczyka. Nic więc dziwnego, iż „Times”, „Daily Herald”, Observer” i „Economist” przedstawiały sprawę zgodnie z intencjami Mikołajczyka i jego politycznych sojuszników. Następnie rządowy „Dziennik Polski” przytaczał krytyczne wobec gen. Sosnkowskiego artykuły prasy brytyjskiej, nie pozostawiając żadnych wątpliwości kto ma w tym sporze rację.

    Najostrzej przeciwko gen. Sosnkowskiemu występowała angielska prasa lewicowa, pisząc wręcz o „czynnikach profaszystowskich” w otoczeniu nowego polskiego Naczelnego Wodza. Jedynie prasa chrześcijańska („The Tablet”, „Christian Science Monitor”, „Time and Tide”) starała się bronić gen. Sosnkowskiego, ale jej oddziaływanie na społeczeństwo brytyjskie było mocno ograniczone.

       Prezydent Raczkiewicz wykazał się tym razem determinacją i w dniu 8 lipca 1943 roku wręczył gen. Sosnkowskiemu nominację na stanowisko Naczelnego Wodza.  

    W pierwszym swym rozkazie jako Naczelny Wódz gen. Sosnkowski oddał hołd zmarłemu poprzednikowi, podkreślając, iż „był to wybitny żołnierz, znakomity pisarz wojskowy, człowiek ogromnej pracy i wielkiego talentu, mąż stanu, który dobrze zasłużył się Ojczyźnie”.

    Cały jego rozkaz, napisany w duchu pojednania i współpracy został pozytywnie powitany także przez jego krytyków – ludowcy w kraju stwierdzili, iż rozkaz ten „zdaje się rozpraszać obawy co do nominacji NW”. Natomiast Stanisław Grabski, sojusznik premiera, miał mu powiedzieć: „Generale, co było, to było, ale wobec takiej strasznej katastrofy wszyscy musimy się zespolić”.

    Ta wola pojednania obca była jednak Mikołajczykowi, który należał do zupełnie innego świata niż Sosnkowski – wybitny intelektualista w mundurze, znawca poezji (w wolnych chwilach tłumaczył wiersze Paula Verlaine’a)  i poważnej muzyki (był dobrym pianistą). W opinii wielu mu współczesnych premier był „analfabetą politycznym”, symbolem „ciasnoty i parafiańszczyzny partyjnej”, a jego błyskawiczna kariera w Londynie budziła zdumienie i niepokój. Znakomicie scharakteryzował go Karol Estreicher pisząc: „Obraźliwy, niezbyt głęboki, o niskim, nie wyrobionym sposobie myślenia, pchał się do wielkiej polityki”.

    Jednym z pierwszych posunięć Mikołajczyka jako premiera było opracowanie projektu  dekretu ograniczającego uprawnienia Naczelnego Wodza, zgodnie z którym to rząd „decyduje we wszystkich sprawach z prowadzeniem wojny związanych, z wyjątkiem zastrzeżonych Wodzowi Naczelnemu”. Naczelny Wódz miał odtąd jedynie dowodzić „Siłami Zbrojnymi oddanymi do jego dyspozycji” i kierować całością operacji wojennych.

     Gen. Sosnkowski zdecydowanie negatywnie ustosunkował do tego projektu, słusznie wskazując, iż „projekt ten właściwie znosi stanowisko Naczelnego Wodza” oraz podkreślając ścisły związek między organizacją i szkolenie wojska a jego użyciem na polu walki. Odebranie mu dowództwa nad AK uznał za naruszenie jedności Sił Zbrojnych i jednolitego dowodzenia operacyjnego. W podsumowaniu zarzucił projektowi niezgodność z konstytucją.

    Kres temu sporowi położył prezydent komunikując w dniu 24 lipca premierowi swoje „ujemne stanowisko” wobec tego projektu.

    Jakkolwiek próba ograniczenia roli naczelnego wodza zakończyła się porażką Mikołajczyka, to jego wrogi stosunek do gen. Sosnkowskiego był złym prognostykiem dla Polski w decydujących momentach jej dziejów w czasie II wojny światowej.
Wraz z objęciem przez Generała w lipcu 1943 roku funkcji Naczelnego Wodza sprawa zmiany na stanowisku następcy prezydenta nabrała nowego wymiaru. Z inspiracji  Mikołajczyka Krajowa Reprezentacja Polityczna oraz delegat Rządu na Kraj w analogicznych depeszach z listopada 1943 roku do prezydenta zdecydowanie opowiedzieli się za rozgraniczeniem stanowiska następcy Prezydenta z funkcją Naczelnego Wodza.

      W momencie wyjazdu Naczelnego Wodza na inspekcję do II Korpusu do Włoch w dniu 20 marca 1944 roku gen. Sosnkowski w liście do prezydenta podkreślił, iż nie chce stać prezydentowi na drodze przy podejmowaniu decyzji, zaznaczył jednak, iż „decyzja Pana Prezydenta co do następstwa siłą rzeczy rozstrzygać musi o stanowisku Naczelnego Wodza”. 

       Tego samego dnia u prezydenta zjawiali się przedstawiciele Polskiej Partii Socjalistycznej z ministrem Janem Kwapińskim na czele, przekonując o konieczności zmiany na stanowisku następcy prezydenta.  Argumenty polityków PPS wzmocnił przybyły niedawno z kraju emisariusz Jerzy Lerski („Jur”), który w dniu 29 marca 1944 roku przedstawił prezydentowi stanowisko krajowych stronnictw, domagających się zmiany następcy i wyznaczenia na tę funkcję „polityka o krajowym mandacie”.

       Po powrocie gen. Sosnkowskiego z podróży inspekcyjnej sprawa weszła w decydującą fazę. W dniu 16 maja 1944 roku Raczkiewicz  zakomunikował Generałowi,  iż zdecydował się na zmianę następcy, przy czym wskazał na osobę Kazimierza Pużaka – przewodniczącego Rady Jedności Narodowej. Generał pozytywnie wyraził się o tej kandydaturze, podtrzymał jednak swoje wcześniejsze wątpliwości co terminu tej zmiany, słusznie wskazując, że „zmiana następstwa przyjęta będzie przez opinię świata, jako pierwszy personalny krok na drodze do tzw. „kompromisu” z Rosją”.

       Generała wsparł natomiast gen. Anders wskazując w depeszy z 27 maja 1944 roku, że choćby pośrednie godzenie w osobę naczelnego wodza „musi być traktowane jako próba wejścia na drogę kapitulacji i ustępstw”. Jeszcze tego samego dnia depesza ta dostarczona została także prezydentowi. Nie wpłynęło to jednak na zmianę decyzji prezydenta, który oczekiwał, iż gen. Sosnkowski sam ustąpi ze stanowiska. Generał nie zamierzał jednak ułatwiać zadania Raczkiewiczowi.

      Stanisław Cat-Mackiewicz, jako prawnik bronił wykładni art. 13 Konstytucji, mówiącej o nieusuwalności następcy prezydenta, który może jedynie dobrowolnie zrezygnować ze swojej funkcji.  Generał jednak stał na stanowisku, iż „wola i decyzja prezydenta rozstrzyga w tej sprawie”.


      W dniu 29 maja 1944 roku prezydent zwrócił się oficjalnie do Kazimierza Pużaka o przyjęcie stanowiska następcy i szybki przyjazd do Londynu. Pużak jednak odmówił, wobec czego Raczkiewicz poprosił Radę Jedności Narodu o wyznaczenie trzech kandydatów na następcę. Rada wysunęła Wincentego Witosa, Bolesława Bielawskiego i Tomasza Arciszewskiego. Po naradzie z liderami stronnictw emigracyjnych prezydent ogłosił wybór Tomasza Arciszewskiego z PPS.

       Ostatecznie w dniu powrotu gen. Sosnkowskiego z kolejnej inspekcji w II Korpusie w dniu 6 sierpnia 1944 roku Raczkiewicz zakomunikował mu swoją decyzję. Następnego dnia podpisał zarządzenie o zmianie swego zarządzenia z dnia 16 października 1939 roku i powierzeniu godności następcy prezydenta  na okres wojny Tomaszowi Arciszewskiemu.

       W ten sposób przeciwnikom Generała udało się ostatecznie zrealizować plan, zainicjowany w momencie objęcia przez niego tej funkcji niemal pięć lat wcześniej. Pozycja Generała uległa wyraźnemu osłabieniu, co było istotnym krokiem w dalszym ograniczeniu jego wpływów. Raczkiewicz ustąpił na bardzo ważnym polu, na którym dotąd bronił swych praw. Jego decyzja była zwiastunem dalszych ustępstw wobec przeciwników Generała,  których ukoronowaniem było pozbawienie go funkcji Naczelnego Wodza w dniu 30 września 1944 roku.

 CDN.

Godziemba
O mnie Godziemba

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura