Jak to fajnie ma ksiądz, można obejrzeć w domu starców dla duchownych. Mało odwiedzin, bo nawet ta dalsza rodzina się wykruszyła – własnej brak, a parafianie korzystający z kościoła jak z marketu, raczej sprzedawcy nie odwiedzają. Przeprowadź test na sobie i powiedz, gdzie w twojej diecezji jest taki dom?
Dlatego księża twardzi muszą być, nie mięccy. Stąd i próba celibatu, może nawet znośniejsza wobec samotności. Gdy nawet w tętniącej życiem parafii wieczorem ostatni raz zamkną się drzwi, zaczyna się test na powołanie. Sam na sam ze swoją miłością do Boga, który do gadatliwych nie należy.
Już na starcie klery wie, że jego życie to samotność – którą zapełnia jedynie łaska kontaktu z Najwyższym. Jednak na co dzień, godzina po godzinie, każdy spotkany człowiek usiłuje mu wmówić, że takiej łaski nie ma, że to lipa, żeby wziął się za normalną robotę i nie latał w kiecce. Odważniejsi i spluną z pogardą, bo czarni to złodzieje i pedofile. No i sobie w tej Łasce teraz żyj.
Ale jak w tej czarnej kiece nie chodzić, jak świat wokół czarny: ludzie bez wdzięczności, zimny kościół to twój problem; jak dasz kasę - rozrzutny, jak nie dasz – pewnie budujesz na boku; no i na co dzień szpital, cmentarz i stare twarze ludzi na porannej mszy wystraszone swoim życiem – a na południowej dzieciaki czekające na bekę w swoich, dobrze że wyłączonych, smartfonach. Ogólnie miodzio.
Charazma zaś mówi, że to wszystko za ciężkie, że coś musi mieć dla siebie. Nie wytrzymał i zamiast z pokorą ze sceny zejść, rzuca na szalę wszystko, co do tej pory reprezentował. Charazma charyzmy nie miał, może jakby popracował na parafii z narkomanami czy coś… A tak, w pionie akademickim kościoła, znalazł w tej samotności tyle przestrzeni, że zaprosił do niej ciemną stronę mocy.
Nie znęcajmy się nad nim. On wie, co zrobił. Jeszcze przyjdzie na poranną mszę z wystraszonymi oczami…
Inne tematy w dziale Społeczeństwo