Woody Allen został oskarżony o pedofilię przez adoptowaną córkę, dzisiaj 28- letnią kobietę, Dylan Farrow. Oskarżenie Allena o pedofilię ma swoją historię. Było głośne zwłaszcza, gdy rozwodził się z Mią Farrow. I dotyczyło właśnie molestowania Dylan.
Czy można wierzyć jej oskarżeniom opublikowanym na łamach "New York Times"? A dlaczego nie.
Tym bardziej, że opowiada to ze szczegółami. Najniekorzystniejsze dla Allena jest, iż Dylan miała tylko 7 lat.
Czy można posądzać i odsądzać na podstawie znajomości jego twórczości? Filmy i pisanie Allena są przesiąknięte seksem, podszyte nim do trzewi, paradoksów metafor, alegoryczne wręcz. Jak każda wybitna twórczość. Seks, pożądanie, erotyzm to immanentne części fabuł, lirycznych doznań.
A Allen uzyskał z mariażu psychoanalizy i seksu zupełnie nową jakość twórczą, a dorzucony chroniczny absurd, komedię seksualnych pomyłek, stawiają jego twórczość w rzędzie takich dzieł, jak "Sen nocy letniej".
Twórczość jednak swoją drogą idzie, a życie niekoniecznie, bo może testować fabuły, usprawiedliwiać je. Zupełnie inaczej, jak w "Lolicie" Vladimira Nabokova, która jest grą literacką z drugim, trzecim i następnym dnem.
Pedofilia to jedno z najcięższych oskarżeń, jakie można wytoczyć. Pedofilii zdaje się jest więcej, niż podejrzewamy. A w każdym razie było jej więcej, bo dzisiaj dużo łatwiej przebija się w sferze publicznej, w mediach. Dzieła Allena nie muszą być zdyskwalifikowane z powodu, że ich autor dopuścił się czynu pedofilskiego.
Jednak trawestując wcześniej przywołanego Szekspira: "Złe nie musi się dobrze kończyć".
Inne tematy w dziale Kultura