Zagubiony starszy pan Jarosław Kaczyński – jak go określił jeden z nielicznych potrafiących władać piórem konserwatystów, Robert Krasowski – wysmażył list do nowych posłów PiS. Prezes takie sadzi w nim oczywistości, że nazwać to grafomanią to mało.
Ale Kaczyński tak ma. Musi coś robić, aby całkowicie nie sczeznąć. Zaś w balona może się czuć zrobiony Jarosław Gowin, który na chybcika został w trakcie kampanii wyborczej faworytem PiS na ministra obrony narodowej.
Gowin dostał nominacje in spe, bo w PiS ze strachu przed Macierewiczem robili w gacie. A na pewno przebierali nogami, jakby chciało się im siku.
Gowin zna się lepiej na ołowianych żołnbierzykach niż na wojsku. Zresztą to gość retorycznie ołowiany.
Jakoś słowa Kaczyński musi dotrzymać i Gowin ponoć dostanie ministra. Nie wiadomo czego, edukacji, czy szkolnictwa wyższego. Szkoły trzeba deregulować, gimnazja zamykać. I tak sobie będa smędzić politycy, jak starszy pan z ołowianym retorem. Będą ględzić o dobrej zmianie, czyli o knoceniu Polski.
Po 25 października groteska polityczna się rozpoczęła. Spokojnie, bo jesteśmy dopiero w stadium prologu. Ale już jest żałośnie.
Inne tematy w dziale Polityka