
Oczywiście, że byłem na placu Wolności, aby wesprzeć tę kruchą demokrację, którą Kaczyński chce Polakom odebrać za pomocą swoich marionetek.
Nie wiedziałem, że wrócę do manifestowania, że poczucie „Solidarności” zostanie we mnie odgrzane.
Czułem się, jak w starych wspaniałych czasach pierwszej klasycznej „Solidarności”. Taka była atmosfera jak drzewiej, nie było nienawiści, tylko poczucie wspólnoty, skandowano przecw Kaczyńskiemu i PiS-owi.
Lecz to było coś odwortnego niż pisowskie seanse nienawiści. To była wspólnota Polaków, czuć ją w powietrzu, oddychało się wspólnotą. Polak odzyskuje polskość i obywatelskość.
Ależ cudownie wypadła legendarna postać „Solidarności” Anna Potokowa, jaki z niej wspaniały trybun.
Wiecowaliśmy skandując, śpiewając, radując się sobą. I to jest polskość, to jest wielkie w Polaku, że potrafi w sobie wzbudzić wielkość, gdy zagraża mu, jak dzisiaj: Kaczyński i jego pomagierzy z PiS, Andrzej Duda i Beata Szydło.
Nie upodlą nam Polski, mogą sami się upodlić, niszczyć kruchą roślinę demokracji, ale do czasu. Polak zwycięży pisizm, kaczyzm, czy jak nazywa się to nieudacznictwo, ofermowatość, które wygrało wybory i chce zniszczyć mój kraj, moją ojczyznę. OdKODujemy Polskę z kaczyzmu.
Fotograf Gazety uchwycił mnie na kilku zdjęciach, lecz jestem w tłumie. Ten oto fragmencik jest „największy”.

Inne tematy w dziale Polityka