Zawsze chciałem być muzykiem rockowym. Jednak Najwyższy poskąpił mi talentów muzycznych. Zostałem zatem inteligentem. Okazuje się, że to wcale niezgorsza dola. I też można czasem ruszyć w trasę koncertową.
Inteligent, jeśli ma na koncie troszkę publicystycznych osiągnięć (jakieś felietony, artykuły, udział w ankietach w pismach środowisk ideowych), parę występów przed kamerą telewizyjną, mikrofonem radiowych, bloga, konto na twitterze i facebooku, parę przydatnych maili i numerów telefonów, do tego wdzięk i aparycję, elokwencję i poczucie humoru, ponadto jest skromny i umie się znaleźć, może liczyć na to, że zaczną go zapraszać tu i ówdzie, by coś powiedział, pobył, zaznaczył swoją (nie)obecność.
Gdzie go zaczną zapraszać? Ano, na panele dyskusyjne, fora, spotkania, debaty, jubileusze, prelekcje, wystąpienia. Czyli wszędzie tam gdzie on i jemu podobni mogą pomarszczyć czoła, zadumać się nad losem ojczyzny, lewicy/prawicy, pogadać „o braciach zza Buga”, kryzysie moralnym lub gospodarczym, z talerzykiem i widelczykiem zaczaić się przy szwedzkim stole („tylko sałatki szkoda”...), pokrzepić lampką wina, szklanką soku inteligenckie ciało i umysł.
Weźmy takiego Wołodźkę. Jeśli Wołodźko dysponuje odrobiną czasu i dostaje zaproszenie, grzecznie pyta organizatorów, czy refundują podróż, ew. czy pokrywają koszta noclegu i wyżywienia, czy będzie wifi. Czy w hotelu dostanie pojedynczy pokój. Do tego Wołodźko interesuje się, na jaki temat miałby się wypowiedzieć (generalnie woli tematy na tyle niedookreślone, by jako humanista mógł się w nich swobodnie znaleźć), ile będzie miał na to czasu i czy ktoś to wydrukuje.
Gdy już Wołodźko wie to wszystko, planuje podróż PKP i rusza w trasę (koncertową). Wołodźko bardzo lubi jeździć pociągami. W tym cechuje go pewna skromność: od 1 klasy EC woli TLK, InterRegio, ew. 2 klasę IC. Napatrzy się wtedy na prawdziwszą Polskę, zaduma nad tym, czemu w dalekobieżnej toalecie jest woda w kibelku, a nie ma jej w kranie (i odwrotnie), pogada z innym inteligentem, albo nawet intelektualistą (to taki, co już ma książkę na koncie, tytuł doktora i czasem też brodę), wypije kawę, zje przydziałowe, pociągowe ciasteczko, zapatrzy w siną dal. Inteligenci bowiem tak ładnie potrafią się zapatrzyć i są wtedy arcyfotogeniczni i tragiczni. Ładniej patrzą na świat tylko owczarki niemieckie.
Na miejscu (młody) inteligent, w zależności od czasu, miejsca i okoliczności ma mnóstwo rzeczy do zrobienia. Może na przykład patrzeć w oczy młodym inteligentom płci przeciwnej, zadumany nad ich głębią. I głębią ich myśli. Może poplotkować o innych inteligentach, nastroszyć piórka, błysnąć bon-motem, roztoczyć wizję, rozedrzeć szaty albo ironicznie skrzywić, wymienić się telefonami, zaprosić drugiego inteligenta (w tym płci przeciwnej) na swoje konto na facebooku. Może też młody inteligent, cytując Norwida „zapomnieć ludzi, a bywać u osób, krawat mieć ślicznie zapięty”. Może pobywać i poobracać się, polansować i pobajdurzyć, a jeśli tego mu mało, może po prostu się upić, co ma swoje blaski i cienie. Trzeba jednak pamiętać, by cienie ujemne nie przysłoniły nam cieni dodatnich. Czy jakoś tak.
Wołodźko na przykład wczoraj był u pana prezydenta na
drugiej debacie ideowej. Tam sfotografował prezydenckiego psa, wspomniał o Karolu Marksie, zaczepił liberała i zjadł pomarańczę. „Pomarańcza, jak widzę, z Malty – wyśmienita!” – przypomniał się Wołodźce Norwid. I siłą skojarzenia
emigracyjny Barańczak.
Wołodźko miał jechać do Kijowa, z inteligencką trasą koncertową, ale zatrzymały go geopolityka i amnezja. Wołodźko za późno zorientował się, że Ukraina nie leży w Unii Europejskiej, a jego stary paszport dawno stracił pierwszą świeżość miłości do zagranicznych wojaży. Zdezaktualizował się jak niegdysiejsze śniegi. Cóż... Pojedzie za to Wołodźko do Tarnowa, gdzie w dniach 20 do 23 września obraduje
Europejskie Forum Młodych Liderów Lokalnych, przechrzczone przez Wołodźkę na Forum Młodych Dilerów. Nad imprezą, jak się okazuje, patronat medialny ma salon24.pl, jedno z tych miejsc w Sieci, gdzie warto mieć bloga, nie tylko żeby się polansować i oswajać ze sobą prawicową publiczność. Jeśli nie dokona się żadna korekta w planach, będzie Wołodźko zanudzał swoich nielicznych czytelników relacjami z Forum. Wygłosi też krótkiego spicza na kanwie „Listu do trzydziestolatków” prof. Łagowskiego. Forum ma być bardzo interesujące i dość polityczne.
Gdy już Wołodźko wróci do Łodzi, zacznie się tutaj Festiwal
„Uwolnij Kulturę”. Uwalnianie kultury to oczywiście inteligencki obowiązek, więc Wołodźko będzie uwalniał, skoro jest zapotrzebowanie.
W październiku, miejmy nadzieję, też będzie miał Wołodźko gdzie koncertować.
PS. Konkurs bez nagród: jakiej rasy jest pies prezydenta Komorowskiego?
PS 2. Osoby urażone sarkazmem Wołodźki wobec świętych inteligenckich obowiązków koncertowych chciałbym poinformować, że to jedynie autoironia, a nie żadna zgniła kontestacja. Nadal możecie mnie zapraszać. Jeśli nie szkoda Wam sałatki... I pomarańczy z Malty. ;-) Ale w końcu to tylko wyciskanie brukselki...
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka