Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
561
BLOG

Uśmiech kata, małe radości ofiar

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Polityka Obserwuj notkę 0

W peryferyjnym kraju, jakim jest Polska, także toczy się wojna. Podwyższenie wieku emerytalnego, coraz więcej śmieciowych umów o pracę, „zwijanie kraju” – czyli stopniowy upadek infrastruktury społecznej i technicznej, szczególnie na prowincji (wiem, wiem, to nudne, choć ostatnio nawet "Rzepa" o tym pisze), dęte koko-igrzyska, których ponoć nie wypada zakłócać, bo „co powie świat”... - by żyło się lepiej, nielicznym.

 
*
 
„Nasze bankowe i emerytalne oszczędności wykorzystywane są do niszczenia i wyzysku społeczeństw krajów III świata, które dzięki temu utrzymywane są w nędzy? O tym się w codziennych programach ekonomicznych nie mówi. (…) Ślepa i bezwarunkowa wiara w konieczności powiększania kapitału przy użyciu globalnych transferów finansowych to nie tylko nędza, dewastacja środowiska i utrzymywanie się przy władzy antydemokratycznych reżimów gdzieś na końcu kuli ziemskiej. Na Zachodzie też nie bez zmian – ubywa wartościowych miejsc pracy zastępowanych śmieciowym zatrudnieniem” – stwierdza na swoim blogu Mateusz Klinowski, po obejrzeniu filmu „Zaróbmy jeszcze więcej” Erwina Wagenhofera.
 
Miałem także okazję obejrzeć ten film, przygotowując się do 9. Planete+ Doc Festiwal. Pisanie o pułapkach globalnego rynku jest o tyle niewdzięczne, że spotyka się zwykle z zarzutem bezalternatywności systemu, lub zostaje zwekslowane w zwyczajowych wojnach prawicy i lewicy. Zwykle nie uwzględnia się przy tym faktu, że 1) każdy system do pewnego momentu historycznego wydawał się bezalternatywny, tymczasem albo upadał, albo ulegał znacząco idącym korektom; 2) kontestacja korporacyjnego porządku gospodarki, zawłaszczającego ustroje polityczne i życie społeczeństw i jednostek płynie często z bardzo różnych źródeł i przejawia się w wieloaspektowych działaniach, wykraczających poza dość dogmatycznie/sztampowo zdefiniowane lewicę i prawicę.
 
Film Wagenhofera przedstawia dwie logiki: logikę świata graczy kapitałami i logikę tych, którzy są niejako nawozem dla hipermobilnych instytucji finansowych traktujących (własny) zysk jako jedyny punkt odniesienia i sposób oceny rzeczywistości: wolnych od etyki, zobowiązań społecznych, kontroli państw. Dla banksterów społeczeństwo rzeczywiście nie istnieje: istnieją jedynie ich raje podatkowe, system spekulacji, „latające fabryki”, lobbing wywierany na różnego rodzaju instytucjach: od rządów, przez partie polityczne, po instytucje naukowe i – a jakże – media. To właśnie media opowiadają świat globalnego rynku tak, by w głowach jak najmniejszej liczby konsumentów powstały wątpliwości co do tego, kto tu jest katem, kto ofiarą, dla kogo zysk, a komu ochłapy.
 
W peryferyjnym kraju, jakim jest Polska, także toczy się ta wojna. Podwyższenie wieku emerytalnego, coraz więcej śmieciowych umów o pracę, „zwijanie kraju” – czyli stopniowy upadek infrastruktury społecznej i technicznej, szczególnie na prowincji (wiem, wiem, to nudne, choć ostatnio nawet "Rzepa" o tym pisze), dęte koko-igrzyska, których ponoć nie wypada zakłócać, bo „co powie świat”... - by żyło się lepiej, nielicznym. Notabene, jednym z tych peryferyjnych, postkolonialnych (postsowieckich) krajów, w których na serio toczy się wojnę przeciw hegemonii globalnego rynku w jego europejskim wydaniu, są Węgry. W konserwatywno-liberalnej perspektywie polskiej opinii publicznej to jakby mniej widać. Ale polityka rządu Orbana jasno pokazuje: jeśli państwo chce odzyskać swoją podmiotowość, musi to zrobić także naruszając interesy transnarodowych grup kapitałowych. Narzędzia i metody beneficjentów istniejącego systemu dość precyzyjnie pokazuje "Zaróbmy jeszcze więcej". I nie mają one wiele wspólnego z kampaniami reklamowymi na użytek mas, bynajmniej.
 
Zachęcam zatem do zajrzenia pod podszewkę „najlepszego z systemów”. Film Wagenhofera jest do znalezienia w Sieci. Oczywiście, zachęcam tylko tych, którzy zniosą fakt, że gorzko smakują małe radości ofiar... 
 
   
Fot. Krzysztof Wołodźko
 
*

A do podsłuchania, raz jeszcze, bo wpada w ucho: Evil Conduct -Working Class Heroes

 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka