Oczyma wyobraźni widzę taki oto dyptyk historyczny. Część pierwsza: Wałęsa strajkujący. Byłby to dramat. Część druga: Wałęsa pałujący. To już co najmniej tragifarsa.
Dziwna i smutna jest droga życiowa Lecha Wałęsy, człowieka symbolizującego w świecie robotniczą walkę z komunistycznym reżimem, walkę o prawa ludzi pracy. Dziwna i smutna, choć on sam świetnie się na tej drodze odnalazł. Jego niegdysiejsi przeciwnicy, choćby z „Gazety Wyborczej”, w ostatnich latach poklepują go po plecach. Wałęsa nie od dziś oddaje im rozliczne przysługi: jego aroganckie, mocno emocjonalne, niesprawiedliwie wypowiedzi o braciach Kaczyńskich świetnie wpisują się w „mowę nienawiści”, używaną jako przydatny instrument w zwalczaniu PiS. Władza nie musi fatygować nawet własnych hunwejbinów. Co prawda nieoceniony Stefan Niesiołowski zawsze jest do dyspozycji, ale co tam profesor entomologii przy nobliście. I to pokojowym nobliście na wojennej ścieżce.
Wydawało się jednak, że Lech Wałęsa będzie miał na tyle przyzwoitości, czy lepiej – instynktu samozachowawczego, że nie uderzy choć w tych ludzi, których wciąż przecież symbolizuje. Można było mieć nadzieję, że przynajmniej przed oczyma związkowców nie będzie wymachiwał siekierką. Płonne oczekiwania. Widać trudno powstrzymać niewyparzony język: Wałęsa faktycznie stracił okazję, by milczeć. Chce pałować związkowców i sam w stosownych okolicznościach przyłożyłby pałą Piotrowi Dudzie, obecnemu przewodniczącemu „Solidarności”, który postawił się „reformatorskim” zapędom Donalda Tuska.
Lech Wałęsa stanął tam, gdzie stoi polska oligarchia, gdzie stoją beneficjenci III RP. Zamienił Matkę Boską w klapie i pokojową nagrodę Nobla na policyjną pałę. Wiele lat temu Jacek Kaczmarski napisał song: „Marsz intelektualistów”. Co nieco się zmieniło, Wałęsa intelektualistą nigdy nie był, ale chętnie zadedykuję mu kilka fraz: „Jestem postacią na wskroś tragiczną / Najtrudniejszegom dokonał wyboru: / Między obozem dla nieprawomyślnych / A honorami i łaską dworu”. Jest w tym utworze i taka fraza: „I wypiszemy wszystkim na skórze / Prawa człowieka i obywatela!”... Przesadzam? Niestety nie. Pokojowy noblista, jak się wydaje, dojrzał właśnie do wiary w dydaktyczną moc pały i przemocy w wychowaniu mas do jedynie słusznej demokracji (Platformy) obywatelskiej.
Byłoby to wszystko wyłącznie śmieszne, gdyby nie to, że mówimy o człowieku, który w oczach milionów wciąż symbolizuje najlepsze tradycje pierwszej „Solidarności”. Zresztą, to jest także dramat tego ruchu i dramat Polski: przez dwie dekady III RP tak formatowano opinię publiczną, żeby właściwie tylko Wałęsa mógł robić za ikonę solidarnościowej opozycji. Współodpowiedzialny za to jest także sam Związek i jego dotychczasowi liderzy. Dopiero Janusz Śniadek miał odwagę pokazać, że „Solidarność” miała i ma więcej niż jednego bohatera. Miejmy nadzieję, że i Piotr Duda wyciągnie właściwą lekcję z obecnej sytuacji. Nie chodzi o to, by udawać, że Wałęsa nie istniał, jak to przez lata robiono z Gwiazdami czy Anną Walentynowicz, ale o prawdę historyczną. Ta zaś nie jest skazana jedynie na megalomana z Gdańska.
Zwrócę na koniec uwagę na jeszcze jedną, niepokojącą sprawę. Wypowiedzi takie jak Lecha Wałęsy powodują, że sankcjonuje się – na razie w sferze wyobrażeń społecznych – możliwość użycia zdecydowanej przemocy wobec niezadowolonych z obecnych rządów. Wystarczy nieraz rzucić iskrę, by od słów przejść do czynów. Lech Wałęsa to nie dziewczynka z zapałkami. On rzeczywiście stoi na wojennej ścieżce.
*
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka