Nie sądziłem, dość małodusznie, że dożyję czasów, gdy podpiszę jakikolwiek list otwarty wespół z redaktorem Romanem Kurkiewiczem, szefem „Przekroju”. Ale antyobywatelski premier Tusk jednoczy: we wspólnym proteście.
Parę dni temu w Sieci ruszyła inicjatywa lewicowego portalu Nowe Peryferie:
„W odpowiedzi na kampanię antyzwiązkową. List otwarty”. List ten przedrukowała w środę, co uważam za nader wymowny znak czasów, „Gazeta Polska Codziennie”. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, poparło go sporo środowisk lewicowych, rzadko mówiących jednym głosem, w wielu sprawach znacznie się od siebie różniących.
Czytam listę podpisów i wyławiam osoby i środowiska: Agata Czarnacka (współtworząca związany z SLD portal Lewica24.pl), Piotr Ikonowicz (wciąż doradzający Ruchowi Palikota), Bartłomiej Kozek (publicysta „Zielonych Wiadomości”, działacz Zielonych 2004), lewicowy publicysta Adam Ostolski, Roman Kurkiewicz, szef „Przekroju”, Bartosz Rydliński z Fundacji Aleksandra Kwaśniewskiego „Amicus Europae”. Ponadto pod listem podpisali się ludzie związani z Pracowniczą Demokracją, Młodymi Socjalistami, Lewicową Alternatywą, prężnie działającą w Krakowie DoxoTronicą. Jako jedni z pierwszych akcję poparli redaktorzy i współpracownicy „Nowego Obywatela”. Co interesujące, list sygnowały także osoby nie związane z lewicą, choćby Paweł Rojek, socjolog, redaktor naczelny krakowskiego pisma „Pressje”.
Tu słowo o redakcji „Nowych Peryferii”. To stosunkowo nieliczne środowisko, związane w większości z młodymi naukowcami i publicystami z Krakowa, Warszawy i Lublina w bardzo krótkim czasie wyrobiło sobie wśród lewicowych czytelników markę opiniotwórczego. Zaproponowało ambitniejszą, ale nieprzegadaną i nieprzeintelektualizowaną publicystykę. Bardzo sprawnie porusza się także pomiędzy różnymi środowiskami lewicy, zachowując przy tym swoją tożsamość: jest to lewicowość antymainstreamowa, nastawiona w znacznym stopniu na kwestie społeczno-gospodarcze, związane z Polską, kontestująca w dużej mierze peryferyjny charakter polskich przemian i realiów ustrojowych.
Sam fakt, że list otwarty Nowych Peryferii poprały tak różnorodne środowiska, tak różne osoby jest symptomatyczny: poczynania rządu, prorządowa propaganda medialna napotkały wreszcie wspólnie i jasno wyartykułowany, sprecyzowany odpór ze strony wielu środowisk lewicy w Polsce. Jakkolwiek politycznie ten głos nie jest zbyt nośny, jednak na gruncie opinii i idei ma spory ciężar gatunkowy. Zabrzmi to górnolotnie: młoda, lewicowa inteligencja wykorzystała szansę, by nie siedzieć cicho. Poprała swojego naturalnego sprzymierzeńca: walczące nie tylko o prawa pracownicze związki zawodowe, na czele z NSZZ „Solidarność”. Taki głos sprzeciwu najwygodniej będzie przemilczeć: nadto wyraźnie pokazuje, że rząd jednoczy przeciw sobie nie tylko prawicową, czy też związaną z PiS-em opozycję. Niezadowolenie sięga znacznie dalej i głębiej. Wspólny sprzeciw wobec polityki PO, jej „medialnego zaplecza”, choć wypływa z różnych źródeł i ma różne motywacje zdecydowanie ma sens.
Mam nadzieję, że list Nowych Peryferii poprą także ludzie niezwiązani z lewicą, ale sympatyzujący ze związkowcami. Historia Polski udowadnia, że zbyt pewna siebie władza, dysponująca różnorakimi metodami kontroli społecznej, jest zagrożona w sytuacji, gdy jednoczą się przeciw niej ludzi, których z pozoru nic ze sobą nie łączy. Sukces pierwszej „Solidarności” brał się między innymi z tego, że robotnicy i inteligencja nie dali się – w istotnym momencie – rozegrać przeciw sobie. Być może, w innych realiach społeczno-politycznych, stoimy przed taką właśnie szansą.
Zaktualizowana wersja tekstu, który ukazał się w środę, 23 maja 2012 r. w "Gazecie Polskiej Codziennie"
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka