Nepotyzm i kolesiostwo w Polskim Stronnictwie Ludowym są faktem. Ale nie mniej wymowne są sprawy związane z zatrudnieniem Michała Tuska, syna premiera, w porcie lotniczym w Gdańsku i jego równoczesną pracą dla OLT Express.
Michał Tusk przez siedem lat pracował w gdańskim oddziale „Gazety Wyborczej”. Widocznie nie czuł się spełniony jako dziennikarz tytułu zasłużonego dla budowania wsparcia medialnego Platformie Obywatelskiej, gdyż w marcu 2012 r. odszedł do Portu Lotniczego w Gdańsku. Firmę notabene kontrolują samorządy, w których władzę trzyma PO. Znalazł także zatrudnienie w liniach OLT Express, które niedawno ogłosiły upadłość. Głównym udziałowcem tego przedsięwzięcia była spółka Amber Gold. Nawet przychylny Michałowi Tuskowi dziennikarz Andrzej Stankiewicz stwierdził w TVN24: „Doskonale wiedział, kto zakłada te linie, bo ich właściciel był powszechnie znany w Gdańsku, jego problemy z prawem także”. Przypomnę, że założycielem Amber Gold jest Michał Plichta, niegdyś skazany za oszustwa na rok i dziesięć miesięcy więzienia w zawieszeniu.
Sądząc z wypowiedzi medialnych, Michał Tusk dobrze wiedział, że jego wybory życiowe dotyczące podejmowanej pracy są, delikatnie mówiąc, kontrowersyjne. Miał go w tej sprawie ostrzegać także ojciec. Syn premiera rzeczywiście zdawał sobie sprawę ze znaków zapytania, jakie wiążą się z osobą i biznesami Michała Plichty. W wywiadzie dla „GW” przyznał: „W zeszłym roku zrobiłem z nim wywiad na temat jego dziwnych inwestycji w lotnictwo. Rozmawialiśmy w siedzibie Amber Gold w Gdańsku. Miałem mieszane odczucia. Sprawiał wrażenie, jakby autentycznie chciał zbudować wielką linię lotniczą. Nie wiem, czy chodziło mu o prestiż, czy uwiarygodnienie swoich interesów”. Najwyraźniej jednak ani „dziwne inwestycje”, ani motywacje Plichty nie stały na przeszkodzie dodatkowemu zarobkowi.
Niespotykana łagodność mediów
Nie dziwi to, że przychylne rządom PO media bagatelizują sprawę. Rozczulającą wręcz wspaniałomyślnością i wyrozumiałością wykazał się niezastąpiony Waldemar Kuczyński, który w studio TVN24 stwierdził: „OLT jak wchodził, to był hit i wielkie wydarzenie. Wyglądało, że wspaniała rzecz. Wyobrażam sobie, że gdybym był młodym człowiekiem szukającym pracy i fajnej przygody, to pewnie sam bym skorzystał z takiej okazji”. Zabawne, że człowiek, który uważa się za arcyliberała i wolnorynkowca nie widzi niczego patologicznego w perypetiach syna premiera. Widocznie w realnym liberalizmie, który pięknie nam się rozwija za obecnych rządów, podwójne standardy to nic zdrożnego. Miejmy nadzieję, że „fajna przygoda” Michała Tuska to nie strategiczny priorytet rozwoju państwa. Byłoby trochę nieopłacalne utrzymywać dwie kadencje rządu PO z pieniędzy podatników, by żyło się lepiej synowi premiera.
Oczywiście, na Michale Tusku rzecz się nie zaczyna, ani nie kończy. „Tygodnik Solidarność” (27 lipca 2012) nazwał obecny styl sprawowania władzy „koalicją łupów”. „TS” cytuje fragment raportu Instytutu Spraw Publicznych, w którym czytamy: „Korupcja jest potępiana, jednocześnie jednak przyzwolenie na nepotyzm i kumoterstwo wciąż jest powszechne, co gorsza zaś, bywa rozgrzeszana przez elity”. Interesującą rzecz zauważył w wypowiedzi dla „TS” Janusz Wojciechowski, były prezes PSL: „Ani w 2007, ani w 2011 PO z PSL nie zawarły nawet umowy programowej. Po raz pierwszy w Polsce koalicja powstała bez programu! To była od początku koalicja dla posad i korzyści. Korzyści PO ma więcej, PSL wziął drobniejsze frukty”.
Na co umowa programowa partiom, które czuły się bezkarnie i liczyły na bezkrytyczne podejście większości mediów? Okazuje się jednak, że nawet jak na niezbyt wysokie standardy III RP, rząd sparzył się na „aferze taśmowej” i „fajnej przygodzie” premierowicza.
PSL - wiadomo, a co z PO?
Pytanie jednak, czy PSL nie stanie się w obecnej sytuacji kozłem ofiarnym. Na ludowcach może skupić się uwaga mediów, a później dezaprobata wyborców. Platforma zaś, której ludzie na dobre zasiedzieli się w instytucjach i firmach działających na styku państwowego i prywatnego, przeprowadzi kolejny przedwyborczy „lifting”, zainwestuje nieco więcej w public relations i wyjdzie z kłopotów bez szwanku. Znajdzie się sporo usłużnych ludzi pokroju Waldemara Kuczyńskiego, który wyjaśnią ludowi wyborczemu, że sitwiarstwo, notoryczne wykorzystywanie stanowisk politycznych dla prywatnych korzyści to tylko „fajna przygoda”, z której „grzech nie skorzystać”.
A może Platformie Obywatelskiej, partii chlubiącej się swoim liberalizmem, uda się zbudować silną klasę średnią. Złożą się na nią wszyscy beneficjenci obecnych rządów, działający dyskretnie poza okiem krótkowidzących mediów. Będą ją współtworzyć biznesmeni, szefowie ogłaszających upadłość spółek, z zasady niewypłacalnych. Stworzą ją krewni i znajomi premiera, platformerskich i peeselowskich bonzów, miłośnicy „fajnych przygód”, korzystający z politycznych koneksji dla biznesowych profitów. By żyło się lepiej. Wszystkim? Nie popadajmy w przesadny entuzjazm.
Tekst pierwotnie ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie", 08 sierpnia 2012 r.
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka