Nic nie zużywa się tak szybko jak prowokacja – mawiała pewna pani profesor i miała w tym po stokroć rację. Dodałbym jeszcze, że nic się nie zużywa tak szybko jak prowokacja religijna. Nie wie o tym redaktor naczelny „Przekroju”, który wyłupał na okładce – lub kazał wyłupać – ikonę, jakby prosto z Kijowa przywiezioną, tyle, że zamiast smutnego oblicza Matki Boga jest na nim widoczne zadziwione światem oblicze Henryki Krzywonos. Prowokacja religijna, prócz tego, że szybko się zużywa jest także swego rodzaju testem na przywiązanie do wiary i tradycji. Jest także testem na priorytety życiowe i inne.
Kiedy jakiś oświecony redaktor lub reżyser lub jakiś inny dureń, obrażą lub próbują obrazić świętego katolickiego, papieża lub wręcz samego stwórcę, katolicy reagują natychmiast i natychmiast też zyskują miano oszołomów, baranów, potencjalnych zbrodniarzy wojennych lub ciemniaków. W zależności kto i na jakich łamach pisze. Katolicy, co widać dobrze pod pałacem prezydenckim, w ogóle się tym nie przejmują, nie interesuje ich w jaki sposób nazywani są przez siły ciemności. Oni mają w głowie co innego – zbawienie duszy. Ci zaś którzy obrzucają ich obelgami to bluźniercy lub w najlepszym razie ludzie błądzący. Dla wielu z nich nie ma, według katolików, ratunku, ale dla wielu dałoby się jeszcze coś zrobić. O ile oczywiście zboczyliby ze ścieżki zła i grzechu na ścieżkę dobra.
Ikona Krzywonos jest ewidentnie prawosławna. A prawosławna ikona to proszę państwa nic innego jak emanacja mocy Boga, świętość czysta, nie żaden tam obraz ilustrujący pismo święte czy przygody jakiegoś misjonarza w Pernambuco, jak to ma miejsce u katolików. Tutaj nie ma żartów. I co? Czy ktoś się odezwał? Czy patriarchat prawosławny napisał jakieś oświadczenie? Czy biskupi protestują? Nie. A wierni, ci wierni, którzy deklarują tak wielkie przywiązanie do swojej tradycji i do swoich świętych, a także do ikon, czy ci wierni z Białegostoku, z Warszawy, z Bielska Podlaskiego, z Gdańska i nawet ze Szczecina, czy oni coś już powiedzieli w tej sprawie? Nie? To dziwne. Może trzeba im przypomnieć, że władza ma do religii stosunek lekceważący – czasami. Do każdej religii, nie tylko rzymskiej. Narodzie błachoczestywyj! Ty mienia słyszysz!!! Matkę wam lżą w tym domu! Może usłyszą.
Zainteresowanych moją książką "Pitaval prowincjonalny" zapraszam na stronę www.coryllus.pl
Inne tematy w dziale Polityka