Pisałem już o tym, ale jeszcze powtórzę; uważam, że najdonioślejszym dziełem kinematografii ostatnich pięćdziesięciu lat, a może i w ogóle w całej jej historii jest film pod tytułem „Marsjanie atakują”. Jest to dzieło proste o niesłychanym wprost ładunku emocji i przekazujące treść ostrą jak sztylet. Opowiada ono o skuteczności politycznego działania. W filmie jak to w filmie, Marsjanie są źli, a Ziemianie dobrzy, choć jak wiemy z codziennych doświadczeń czasami bywa odwrotnie.
Marsjanie postanowili w prosty sposób opanować Ziemię. Schemat jest taki; przybycie i pobieżna lustracja warunków bytowania, nawiązanie kontaktu z miejscowymi i deklaracja przyjaźni, eksterminacja zaskoczonych i rozbrojonych na własne życzenie przeciwników za pomocą laserów.
Tak czynili zawsze wszyscy ci, którzy chcieli podporządkować sobie innych. Nie tylko przybysze z Marsa. Najpierw mówili o przyjaźni i zrozumieniu, a potem wyciągali gany i ognia. Nic się w tej sprawie do dziś nie zmieniło. Jak pamiętamy z filmu Marsjanom prawie się udało, ale jednak im się nie udało, a wszystko przez to, że nie znali się na muzyce młodzieżowej i pewien utwór wywoływał u nich reakcję alergiczną. Mówiąc wprost pękały im łby od słuchania takiej jednej piosenki.
Nie mogę wprost oprzeć się wrażeniu, że wczorajsze zawieszenie posłanki Jakubiak było ze strony prezesa zagraniem analogicznym. Już, już wydawało się, że koniec, że zaczną się nowe czasy, czasy dialogu i ogólnej buźki z kosmitami, a tu buch! Niespodzianka,! Prezes muzykę nastawił! Ci, którym jeszcze nie popękały głowy przybierają teraz pozy Katonów na pięć minut przed wrażeniem sobie miecza w brzuch i deliberują na tym, jakżeż się to wszystko może skończyć. Powiedzie się inwazja i zapanuje Pax Marsjana na całej planecie, czy też przyjedzie nam sprzątać te kawałki po kosmitach i nawozić nimi ogródki? Na razie trudno ocenić bo muzyka gra za krótko i może okazać się, że verfluchte Kosmiten mają jakieś antidotum w kieszeni. Poczekajmy jednak i jeszcze się nie spieszmy, jak pisał poeta.
Pozwólmy im się wygadać, wypieścić te myślątka i emocyjki, wyekspediować je poza jajowate i pomarszczone dziwnie głowy. Niech to wszystko spłynie na ulice, place, łąki i w rowy przydrożne. Potem zobaczymy. W razie co, jakąś inną piosenkę się puści.
Zainteresowanych moją książką "Pitaval prowincjonalny" zapraszam na stronę www.coryllus.pl
Inne tematy w dziale Polityka