2 czerwca 1967 roku, w czasie demonstracji przeciwko wizycie szacha Iranu Rezy Pahlawiego, zastrzelony został Benno Ohnesorg, niemiecki student. Zabił go niemiecki policjant nazwiskiem Kurras. Władze za wszelką cenę próbowały zatuszować to zabójstwo, a studenci po tej tragedii zaczęli traktować niemiecki rząd, jak faszystów.
Zabójstwo Ohnesorga stało się katalizatorem rewolty studenckiej w Niemczech. Dzieciaki z bogatych i biednych domów wyszły na ulicę, by zaprotestować przeciwko faszystowskiemu ich zdaniem rządowi, który rękami policjantów służących niegdyś w Wermachcie morduje niewinnych ludzi. Panowało oburzenie, które śmiało można by nazwać świętym, gdyby nie to, że miała ono charakter lewicowy i laicki. Było szczere ale nie święte. Jak bardzo nie-święte miało się okazać już wkrótce.
O ile rozruchy studenckie we Francji czy USA, choć przebiegały burzliwie, miały podłoże ideologiczne o tyle w Niemczech niektórzy przeciwnicy rządu odłożyli na bok ideologię i zabrali się za demontaż systemu, w jak najbardziej realnym wymiarze.
Już w 1968 roku, rzekomo w zemście za śmierć Ohnesorga grupa studentów, wśród których znajdował się Andreas Baader podpaliła supermarket we Frankfurcie nad Menem. Wybryk ten miał być dla władzy sygnałem, że żarty się skończyły i rozpoczyna się prawdziwa walka. Do zrewoltowanej grupki radykałów dołączyła wkrótce znana w Niemczech lewicowa dziennikarka Ulrike Meinhof i prawnik Horst Mahler. Cała grupa zyskała wkrótce miano Baader-Meinhoff. Jej członkowie zaś sami siebie włączyli w na poły fikcyjny ruch komunistyczny, noszący nazwę Rote Armee Fraktion – Frakcja Czerwonej Armii. Nawiązali tym samym do uczciwej ich zdaniem polityki Związku Radzieckiego i do działań jego bohaterskich żołnierzy. W 1971 roku Ulrike Meinhoff napisała manifest grupy, w którym znalazły się słowa; wolno strzelać.
Kiedy w Niemczech zrobiło się głośno o grupie Andreasa Baadera okazało się, że większa część Niemców jest zdania, że za Frakcją Czerwonej Armii stoją jakieś racje, nawet jeśli mieszkańcy RFN nie popierali ich otwarcie to dawali czytelny sygnał, że nie mają nic przeciwko temu by działali. Nienawiść lub tylko niechęć do władzy była więc ogromna. RAF w pierwszych latach działalności koncentrowała się na podpalaniu sklepów, napadach na banki i bazy wojsk amerykańskich w Niemczech. W roku 1972 kiedy aresztowano przywódców terror grupy osłabł nieco, by wybuchnąć wkrótce ze zdwojoną siłą.
Kiedy Andreas Baader i Ulrike Meinhoff znaleźli się za kratami przywódcą grupy została Brigitte Mohnhaupt. Jej działania skoncentrowały się na tym, by wymusić na rządzie Willi’ego Brandta uwolnienie współtowarzyszy. Mohnhaupt zabrała się za realizację tego planu z zaciekłością i energią. Zorganizowała akcję nazwaną „Offensive’77”, która miała wstrząsnąć niemiecką opinią publiczną. Przez cały rok 1977 dokonywano zamachów i uprowadzeń, co w końcu doprowadziło do kryzysu rządowego w RFN. Terroryści zabili prokuratora generalnego Siegfireda Bubacka , potem szefa Dresdener Banku Jurgena Ponto. Wreszcie doszło do akcji, którą wielu z nas pamięta jeszcze dziś – do porwania szefa koncernu Mercedesa i prezesa Związku pracodawców Hansa Martina Schleyera.
Po tej akcji oczekiwano, że uwięzieni terroryści wyjdą na wolność. Stało się inaczej. Grupa arabskich bojowników próbowała porwać samolot Lufthansy aby w ten sposób zademonstrować solidarność z RAF i wymusić na rządzie RFN uwolnienie Baadera i jego towarzyszy. Jednostki specjalne odbiły jednak maszynę i zakładników z rąk porywaczy. Na wieść o tym uwięzieni terroryści popełnili samobójstwo. Oczywiście nikt z grupy RAF w nie uwierzył w autentyczność aktów zgonu. Członkowie RAF byli pewni, że ich kolegów zamordowano. Dzień później oni sami zabili Schleyera.
RAF działała do początku lat dziewięćdziesiątych. Wtedy właśnie dokonano ostatniego zamachu. Zginął szef urzędu powierniczego Detlev Rohweder. Członkowie RAF zostali aresztowani i skazani na długoletnie więzienie. Niektórzy z nich opuścili celę wcześniej w nagrodę za dobre sprawowanie. Inni zaś przygotowują się właśnie do jej opuszczenia. W więzieniu prawie wszyscy z nich zachowywali się wzorowo i nie było z nimi kłopotów.
Rodziny zamordowanych przez RAF ludzi, w tym rodzina Schleyera domagają się od niemieckiego wymiaru sprawiedliwości, by nie uwalniano terrorystów przed upływem kary. Protesty te jednak nie przyniosą skutku. Pozostająca ciągle w więzieniu Brigit Hogefeld najprawdopodobniej opuści je w 2011 roku. Będzie wtedy dziarską 56 letnią kobietą.
Sprawa grupy Baader-Meinhoff inspirowała przez całe dziesięciolecia twórców filozofów, studentów i polityków. W Niemczech ciągle się do niej wraca. Niemcy doszukują się w tej historii prawdy o samych sobie. Nikt jakoś nie zaprząta sobie głowy jednym jeszcze aspektem istnienia RAF. Otóż rewolta studencka w RFN rozpoczęta, jak powiedzieliśmy już od zabójstwa Benno Ohnesorga mogła mieć charakter misternej prowokacji dokonanej przez Stasi. Wschodnia część Niemiec czyli NRD i jej tajne służby były wielokrotnie wykorzystywana przez Kreml do wykonywania najczarniejszych i najbardziej ponurych zleceń. Policjant Kurras, który zabił Onhesorga nie zrobił tego przypadkowo. Ohnesorg, który przechodził tylko wraz z żoną w pobliżu demonstracji został zamordowany na zimno, po to by wywołać studenckie ekscesy. Równie dobrze mogło paść na kogo innego. Policjant, który go zabił była agentem Stasi. Późniejsza działalność RAF także była sterowana przez Stasi. Pisze o tym w książce o swojej matce córka Ulrike Meinhof Bettina Rohl. Meinhoff i Baader byli po prostu agentami, którzy głosząc rewolucyjne hasła i dokonując aktów terroru mieli destabilizować RFN. Kreml za wszelką cenę chciał pokazać, jak upada zgniły zachód i jak triumfują ideały rewolucji październikowej. Morderstwa, podpalenia i zwykłe akty wandalizmu nie miały więc ideologicznego i szlachetnego podłoża. Były po prostu podłością, zdradą i przestępstwem. Czyż więc nie mają racji ci, którzy domagają się by winni odsiedzieli swoje wyroki w całości?
Najdziwniejsze jest to, że Bettina Rohl, która napisała książkę o swojej matce, napisała także książki krytykujące polityków takich, jak Joschka Fischer i Daniel Cohn-Bendit. To nie podoba się dzisiejszemu establishmentowi w Niemczech i w Europie. To nie podoba się nawet w Polsce, gdzie znaleźć możemy wielu sympatyków terrorystów RAF, którzy ekscytują się ich działalnością, bo komunizm jest przecież tak sexy. Książka Bettiny Rohl uważana jest przez środowiska lewicowe za zbiór kłamstw i pomówień, a dokumenty wskazująca na współpracę RAF ze Stasi to oczywiście fałszywki.
Zainteresowanych moją książką "Pitaval prowincjonalny" zapraszam na stronę www.coryllus.pl
Inne tematy w dziale Polityka