Wiele rzeczy spodziewałbym się ujrzeć w salonie prędzej niż to. Na przykład Cichutkiego opisującego ze łzami w oczach procesję Bożego Ciała lub Mikiego, który wrzuca swoje zdjęcia z kościoła w Błoniu, gdzie leży co wieczór krzyżem chcąc przebłagać pana Boga za swoje wszystkie grzechy. Mógłbym się nawet spodziewać, że Cezary Krysztopa narysuje w końcu coś do czego można by dopasować słowo pointa (lub puęta, jak kto woli), jednego tylko się nie spodziewałem – tego mianowicie, że pan Krzysztof Leski zatytułuje swoją notkę „Salon tonie w śmieciach”. Ujrzałem ów tytuł i przez długi czas nie mogłem wydobyć z siebie słowa. Salon tonie w śmieciach moiściewy dobrzy parafianie, a my miast na koń siadać, worki foliowe w dłoń chwyciwszy, do zbierania tych śmieci ma się rozumieć, patrzymy na to bezradnie, gęby jeno krzywiąc i żaden dobrej rady nie daje. Jest jednak pan Krzysztof, który w sukurs spieszy i zło złem nazywając do opamiętania wzywa. O, żesz…! Jeszcze ochłonąć nie mogę. Tonie w śmieciach!
Matejczyk ma pudle, Voit za chwilę zacznie swoje zdjęcia bez stanika wrzucać, żeby klikalność na blogu podnieść, Miki napisał, że zgadza się ze mną, Osiecki coś przez mgłę zobaczył, a pan Krzysztof, że w śmieciach tonie? To przecież nie może być prawda szanowny panie Krzysztofie, mistrzu Uniwersum w lapidarnych wypowiedziach! Prawda nie może to być! Bo jakżesz tu o śmieciach mówić kiedy same znakomite pióra o jakość i styl tutaj walczą. Że jakaś hałastra komentuje nie po pańskiej myśli? No cóż, tyleż ostatnio zmian w salonie mieliśmy, że i tę jedną jeszcze znieść możemy, oto program specjalny się wyprodukuje, będzie się on nazywał Leski, albo jakoś podobnie i wszystkich, którzy myślą nie tak, jak to pan Krzysztof przewiduje od razu maszynka ta zmyślna zablokuje. Potem zaś można pójść dalej, można przecież postawić ultimatum tym, co mają inne zdanie niż pan Krzysztof i jego znajomi i poprosić ich grzecznie by zmienili miejsce blogowania. Bo właściwie czemu nie, wszak chodzi o czystość, myśli i uczuć jednocześnie. Czystość zaś to szalenie ważna rzecz, człek czysty, nie chcę przez to powiedzieć, że myślą nie skalany, lepszy jest od brudnego. I tak krok po kroku dojdziemy to stanu kiedy to wszystkie brudasy znajdą się tam gdzie ich miejsce – czyli poza salonem, a w salonie zostanie jedynie samo towarzystwo kontemplujące dzieła pana Krysztopy. Szkody to nijakiej salonowi nie przyniesie, bo już teraz widać, że projekty internetowe w tym samym kierunku zmierzają – jeśli chodzi o finansowanie – co wytwórnie filmów i wydawnictwa. Czytelnik i autor wykazujący obaj jakąś aktywność „nie po myśli” staną się wkrótce zbędni. Oby jak najszybciej.
O co poszło? Oto ktoś zbanował pana Krzysztofa i jakby nie dość tego jeszcze się niepochlebnie wyraził o panu Hypkim (lub Hybkim, nie pamiętam). Czysta groza. Jak mógł ten nędznik tak postąpić, tak spostponować autorytet? Sam nie wiem, bo ja bym się na to nigdy nie zdobył. Co innego wyrzucić Cichutkiego, com nie chwaląc się dwa razy uczynił, a co innego jakiegoś znanego powszechnie i lubianego przez pana Krzysztofa eksperta. To być nie może. Stąd zgadzam się, przemyślawszy wszystko raz jeszcze, z opinią naszego pana Krzysztofa i wierzę, że żaden już mistrz nie będzie tu brukany ni oczerniany przez nieodpowiedzialny element, któremu każdy wie skąd nogi wyrastają. Notkę zaś pana Krzysztofa potraktujmy jako zapowiedź zbliżających się lepszych czasów, kiedy nie będzie tu już miejsca dla grubiaństwa i ludzi co przyrodzonych hierarchii nie szanują.
Zainteresowanych moją książką "Pitaval prowincjonalny" zapraszam na stronę www.coryllus.pl
Inne tematy w dziale Polityka