Antoni Słonimski napisał kiedyś, że historię da się zamknąć w dwóch hasłach – Chrześcijanie dla Lwów i Lwów dla chrześcijan. Było to dawno kiedy ludzie rozumieli jeszcze dowcipy, a dziennikarze byli ludźmi inteligentnymi potrafiącymi na poczekaniu wymyślić jakiś bon mot. W czasach dzisiejszych wszystko da się uprościć i sprowadzić do jednego hasła – Śmierć frajerom.
Niniejszym tekstem chciałem powrócić do kwestii przygotowania kampanii wyborczej przez PiS. Kiedy trwała ta kampania, jak człowiek prostoduszny i naiwny, przekonany byłem, że wszyscy w PiS rozumują podobnie jak my tutaj w salonie, którzy z nimi sympatyzujemy. Sądziłem, że emocje, które grają w sercach sztabowców są po Katastrofie Smoleńskiej przynajmniej tak samo silne, jak te nasze tutaj. I wierzyłem w to nawet kiedy już wróciłem z tego sztabu, kiedy obejrzałem sobie to wszystko tam od środka. Byłem trochę zdziwiony bałaganem, ale miałem w pamięci rozmaite fakty, które kazały mi wierzyć, że jeśli wiara i ochota jest to żaden bałagan nie będzie przeszkodą na drodze do sukcesu. Tyle, że – co doszło do najgłębszych pokładów mego jestestwa dużo później – tam nie było żadnego bałaganu. To był wprost sabotaż. To było tak, jakby Katastrofa Smoleńska zwolniła tych ludzi z obowiązków, jakby wreszcie mogli odetchnąć i powiedzieć tym wszystkim przychodzącym do sztabu staruszkom – a dajecież wy nam wszyscy święty spokój. Atmosfera w sztabie głównym, a z tego co słychać także w innych przypominała piknik i jakąś fiestę kokietów, którzy lansują się w telewizji, bo ktoś im powiedział, że od tego rosną słupki.
Poziom emocji, które ujawniają główne osoby dramatu pokazując się w mediach i udzielając wywiadów przypomina wyznania pani Marii z Grajewa, która została opuszczona przez męża, ponieważ ten zastał ją w ramionach młodszego i przystojniejszego mężczyzny, przez co pani Maria z Grajewa jest nieszczęśliwa i musi o tym opowiedzieć tygodnikowi „Pani Domu”. Te wszystkie okrzyki w rodzaju – nie mogę tak zostawić Elżbiety! I temu podobne są właśnie tej klasy i niestety wyższej być nie mogą, czego dowiedzieliśmy się zbyt późno. Szkoda, że owa klęska i to co po niej nastąpiło czyli cały ten festiwal oskarżeń pod adresem prezesa partii, który przecież siłą rzeczy nie mógł decydować o wszystkim, powinny być jakoś przykładnie ukarane. Jarosław Kaczyński zaś ogranicza się do zawieszenia w prawach członka partii jednej pani, po to, by druga pani mogła jej w tym czasie widowiskowo współczuć. Obydwie pewnie są tym obrotem sprawa tak dotknięte, jak ja wiadomością, że pies sąsiada załatwił się na jego nowy dywan.
Nikt póki co nie zadaje pytania dlaczego oni nie chcieli wygrać? Bo nie chcieli. Pamiętam co mówiła Joanna Kluzik-Rostkowska do mnie i Toyaha kiedy byliśmy w tym sztabie. Mówiła, że właśnie przegrali sprawę Kaczyński – Komorowski i że pewnie przegrają kolejną, ale ona ma już tego dosyć i jedzie gotować obiad dla dzieci. To wielce chwalebne, że szefowa sztabu kandydata PiS dba o dzieci, ale obiad ten mogły ugotować inne osoby. Nie chodzi zresztą o obiad, ale o to że ona nie wierzyła w sukces, już wtedy, że cały ten cyrk z debatami, gośćmi, cała ta wiara tych, starszych przeważnie ludzi, którzy przychodzili do sztabu szła na zmarnowanie, przez to, że ona i Poncyliusz nie wierzyli w sukces. A nie wierzyli, bo im się nie chciało. Po poczuli się nagle, poprzez Katastrofę, zwolnieni z odpowiedzialności, bo wiedzieli – jak przypuszczam – że w tym stanie w jakim się znajduje, prezes Kaczyński nie będzie nikogo pociągał do odpowiedzialności. Bo i w jaki sposób? Publicznie okazali swoją niewiarę bo tak było wygodniej i może bezpieczniej, kto wie?
Każdy kto myśli w Polsce o dyscyplinowaniu ludzi w swojej organizacji, czy to partyjnej, czy to biznesowej czy jakiejś innej powinien każdego ranka oglądać początkową scenę z filmu Andrzeja Wajdy pod tytułem „Ziemia Obiecana”. Tę kiedy modli się trzech Żydów, z których jeden tylko jest milionerem. Kiedy kończą mówi on do pozostałych dwóch – Ty Mendel masz rubla, to jest prawdziwy rubel! A ty Abram, masz tylko 75 kopiejek, bo tobie się dzisiaj nie chciało, tyś symulował śpiewanie. Ty chciałeś oszukać mnie? I Pana Boga?
Jest to podstawowy instruktaż w zakresie dyscyplinowania osób pełniących odpowiedzialne funkcje w organizacjach i żadne szkolenia dokonywane przez przygłupich i nerwowych coachów tego nie zastąpią.
Wszyscy państwo, o których tu piszę zostali potraktowani bardzo łagodnie i każdy otrzymał swojego rubla. Nikt nie dostał 75 kopiejek, zaryzykowałbym nawet teze, że pan Migalski otrzymał aż trzy ruble i deputat węglowy do tego, ale on i tak nie doceni tych spraw więc szkoda gadać. Przez tę nieopisaną wprost łagodność Jarosława Kaczyńskiego wszyscy oni mogą nam dziś prosto w twarz powiedzieć – śmierć frajerom. A my kochani możemy się co najwyżej zastanawiać wraz z opisującymi sprawę mediami czy oni mówią to tak szczerze, od serca czy może dla zgrywy i warto dać im jeszcze jedną szansę.
Zainteresowanych moją książką "Pitaval prowincjonalny" zapraszam na stronę
www.coryllus.pl. Można już korzystać z systemu pay pal przycisk znajduje się pod okładką "Pitavala prowincjonalnego"
Inne tematy w dziale Polityka