coryllus coryllus
2254
BLOG

Kto kontroluje PiS

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 82

 

Napisałem wczoraj, że politycy PiS nie powinni chodzić do mediów. Nawet do tak zwanych naszych mediów. Dziś zaś wytłumaczę na przykładzie konkretnym dlaczego nie powinni tego robić. Oto blogerka elig napisała tekst polemiczny, w którym zarzuca mi, że nie chcę dyskutować o problemach PiS, a na to właśnie jest pora. Inni, komentatorzy i blogerzy wpisujący się pod moimi tekstami szydzą z kolei, że moje dyskusje na temat PiS są nie na miejscu, bo PiS ma się świetnie i jeszcze żyje, a ja uprawiam czarnowidztwo. Może byście państwo uzgodnili pomiędzy sobą jakąś wspólną linię, jakiś konsensus co do sposobu interpretowania tych biednych tekstów, przeze mnie pisanych? Byłoby fajnie. Elig chcąc mnie ostatecznie pogrążyć cytuje nawet fragment wywiadu ze Zbigniewem Ziobro, w którym ten nawołuje do ulubionego motywu wszystkich leni i nierobów czyli do „solidnej pracy u podstaw”. Oto ten fragment:


 

 "Po pierwsze jedność. Po drugie korekta i modernizacja PiS. PO TRZECIE ZWYCIĘSTWO. Mam nadzieję, że nie będzie żadnych rozłamów czy wyrzuceń. W trakcie kampanii wyborczej partia powinna mówić jednym głosem, ale po kampanii czas na dyskusję, bo jak nie teraz, to kiedy? Po kolejnej porażce? Nie można blokować, zaduszać dyskusji.",


 

a następnie: "Powinniśmy korzystać ze wszystkich wartościowych ludzi.  Nie może być tak, że w wielu miejscach czekają podania ludzi o przyjęcie do Prawa I Sprawiedliwości, które są z nieznanych przyczyn blokowane (...) Trzeba ożywić partię.  Może powinniśmy mieć nawet i kilkaset tysięcy członków?  Budować własne kanały komunikacji?  Wspierać, a nawet tworzyć oddolne obywatelskie ruchy. (...) Przy niekwestionowaniu pozycji prezesa Kaczyńskiego możliwe jest poszerzenie oferty Prawa i Sprawiedliwości.  Powrót do korzeni, bo przecież nasza partia zaczynała jako wielonurtowa.".


 

Najpierw odniosę się do pierwszego fragmentu. Czy ja duszę dyskusję? Chcecie państwo powiedzieć, że ja właśnie ja duszę dyskusję na temat PiS? To jest wyjątkowa wprost bezczelność, przy jednoczesnym, somnabulicznym trwaniu przed ekranem telewizora i łykaniem płynących stamtąd bredni. Przy pocieszaniu się, że nie jest tak źle, bo PiS niszczą już 6 rok, a PiS przecież żyje! To jest według państwa dyskusja na właściwym poziomie? Wczoraj teksty utrzymane w tej tonacji napisali blogerzy Seawolf i, o dziwo, Aleksander Ścios. Ja nie wiem co by panów satysfakcjonowało w takim razie, co spowodowałoby inne nieco spojrzenie na sytuację i jakąś pogłębioną analizę, a także co wywołałoby w panach chęć do podyskutowania. Noc Świętego Bartłomieja? Masakra w dniu Świętego Walentego? Zamach na prezesa? Trudno doprawdy dociec.


 

Media atakują PiS i będą to robić dalej ponieważ chcą PiS zniszczyć. Wynik wyborów zaś świadczy o tym że opinia publiczna lub to co nazywamy tutaj lemingozą, a co niestety wybory wygrało, daje tym mediom carte blanche na niszczenie PiS. I pies z kulawą nogą się za PiS nie ujmie. Tak wygląda sytuacja. Trzeba mieć doprawdy dużo złej woli w sobie, żeby namawiać ludzi do wyrażania radości z tego powodu, nawet umiarkowanej. Trzeba mieć dużo złej woli, żeby utrzymywać ludzi w tym kwaśnym samozadowoleniu, które towarzyszyło nam wszystkim przez ostatnie lata, mimo przegrywanych wyborów, mimo Smoleńska. To jest wprost ohydne i śmierdzi.


 

Nie mamy żadnego wpływu na media. Szydzenie z nich, że miast zajmować się Tuskiem piszą o prezesie to dziecinada – powtórzę to jeszcze raz – dziecinada. Oni to robią właśnie po to, żeby PiS do 2015 roku nie przetrwało. I będą to robić codziennie. Wasze szyderstwa i uwagi zaś po prostu zlekceważą. Nie pokonacie ich kokietując czytelników takimi kawałkami. To jest zła droga, to jest droga w odwrotnym kierunku od tego, w którym pójdzie teraz PiS. Cele bowiem prawicowej publicystyki i cele prawicowej polityki nie są tożsame. I to się okazało po wyborach. Prawicowa publicystka martwi się o to czy czytelnicy od niej nie uciekną. Każdy autor usiłuje zrobić coś by ta gromada ludzi sympatyzujących z nim pozostała na swoim miejscu i dalej przychodziła – jak to celnie ujął Toyah – po codzienną porcję dreszczy. Celem prawicowej publicystyki jest wywołanie wrażenia jedności i siły. Całkowicie fałszywego, na którym nic zbudować się nie da. Oraz – mam na myśli teraz dziennikarzy nie blogerów – utrzymanie posad. Więcej celów prawicowa publicystyka nie ma.


 

Celem zaś prawicowej polityki jest odbudowa zdyscyplinowanych struktur partyjnych. Bynajmniej nie wielonurtowość, o której tak pięknie pisze pan Zbigniew Ziobro. Wielonurtowość w PiS istnieje od dawna i jest to rzecz upiorna. Mamy więc w PiS całkiem pokaźny nurt złożony z byłych TW, mamy nurt tępych karierowiczów, mamy prostych idiotów, mamy nurt ideowy – najbardziej leniwy i myślący życzeniowo i mamy nurt realistów, który jest najsłabszy i atakowany ze wszystkich stron. Kryterium według którego odróżnia się jeden nurt od drugiego jest odległość szefa tegoż nurtu od budżetu partii.


 

Jakie jeszcze nurty chce włączyć do PiS Zbigniew Ziobro? Rozumiem, że jakieś kokieteryjne ugrupowania, których szefowie chrzanią coś o polityce narodowej, o liberalizmie i Matce Bożej. A wszystko to wymiennie, w zależności od okoliczności, pod publicystykę właśnie czyli jak zwykle. Po to by każdy bałwan, który potrafi stukać w klawiaturę mógł napisać, że w PiS mamy do czynienia z pluralizmem i odzwierciedleniem wielkiej sceny politycznej z prawicą, lewicą i centrum. O to chodzi prawda? A wszystkie te nowe, utrzymane w różnej tonacji ugrupowania będą podporządkowane prezesowi i oparte o jeden budżet. To jest naprawdę świetna myśl. Jeśli ją wdrożymy w życie na pewno wygramy.


 

Teraz pora na wyjaśnienie co takiego istotnie powiedział Zbigniew Ziobro w drugim fragmencie wypowiedzi zacytowanym przez blogerkę Elig. Pora też na zinterpretowanie słów prezesa o tym że powinniśmy budować struktury oddolne. O co chodzi? Chodzi o to, że góra traci kontrolę nad strukturami terenowymi, które są – tak myślę – przez kogoś przejmowane. Upierał się będę bowiem, że sukces polityczny zasadza się na przejęciu struktur sieciowych przeciwnika bez jego wiedzy. I to się właśnie dzieje teraz z PiS-em, o czym w sposób delikatny i zawoalowany poinformowali nas najpierw Jarosław Kaczyński, a potem Zbigniew Ziobro w swoich wywiadach dla naszych mediów. Jakich naszych, przepraszam, dla mediów Hajdarowicza.


 

Zbigniew Ziobro pisze, że PiS powinno mieć nawet kilkaset tysięcy członków. Dlaczego nie wyjaśnia przy tym kwestii wyrzucenia z partii tych wszystkich ludzi, którzy zjawili się tam po Tragedii Smoleńskiej? Dlaczego ten fragment dziejów PiS jest pomijany, a ludzie za jego realizację odpowiedzialni nadal zajmują swoje stołki? Dlaczego? PiS nie kontroluje swoich własnych struktur, nie potrafi wpłynąć na to, by lokalne władze przyjmowały do partii więcej osób? PiS nie potrafi przez wiele miesięcy zdyscyplinować nielojalnych członków zarządzających terenem, a nawołuje do budowania nowych organizacji? Kto się do nich zapisze i co będzie robił? Jaką nagrodę za to dostanie? Znajdzie się na liście do parlamentu w roku 2015? Żarty. Struktury PiS nie działają, budżet jest parcelowany na właściwie nie wiadomo co, nas zaś nawołuje się do budowania nowych, niejako z boku istniejących struktur i płacenia składek. Po co? Żeby Ludwik Dorn mógł nas reprezentować w telewizji? Żeby prawicowa publicystka miała jakąś pożywkę?


 

Ratunkiem dla PiS jest zdyscyplinowanie i odtworzenie struktur partyjnych, tych które istnieją. Jeśli PiS tego nie zrobi, to znaczy, że nie ma siły na nic. Jeśli organizacja nie ma siły, a chce się zajmować polityką, to niestety będzie musiała zmienić plany, chyba że zostanie przez kogoś przejęta. PiS jak mniemam zostanie przejęty od dołu. Przez kogo? Nie wiem. Podejrzewam, że przez kogoś kto ma pieniądze.


 

Składanie ludziom zaangażowanym w pracę, ludziom ideowym, myślącym o Polsce propozycji budowania czegoś od nowa, przy jednoczesnym pozostawieniu struktury partyjnych bez zmian, uważam za deklarację co najmniej dziwną. Ja się oczywiście włączę w te struktury budowane oddolnie, najpierw jednak muszę zobaczyć jak PiS dyscyplinuje swoich członków. Muszę zobaczyć jak głowy toczą się po schodach. Nie będę współpracował z kanciarzami i głupkami przyśrubowanymi na stałe do pieniędzy. Przykro mi, ale to jest poza zakresem poświęceń do których jestem zdolny. Oczyśćcie partię. Pokażcie, że macie na to siłę. Inaczej przegracie.


 

Naiwne jest twierdzenie Zbigniewa Ziobry dotyczące jedności – mam na myśli ten fragment dotyczący usuwania z partii niektórych członków. Uważam, że bez tego się nie obejdzie. Jeśli PiS nie będzie tych ludzi dyscyplinował, wkrótce wszyscy w PiS zamienią się w Migalskich i Kluzikowe. Słabość jest demoralizująca i rozwydrza. Niczego nie uczy i daje pozwolenie na lekceważenie. Obecność zaś polityków PiS w mediach Hajdarowicza zwanych ciągle jeszcze „naszymi” słabość tę obnaża. Zostanie to wykorzystane przeciwko PiS już wkrótce. Publicyści zaś prawicowi napiszą o tym swoje pocieszycielskie kawałki integrujące przekonanych. Klęska, klęska, po trzykroć klęska. Zawracajcie, to może jeszcze coś się uda uratować.


 

Ku ogólnemu zniesmaczeniu elementu ideowego grzejącego swoje pupy w fotelach przed telewizorami i uprawiającego w ten sposób „rzetelną pracę u podstaw” zajmuję się tu jeszcze handlem, bo z czegoś muszę żyć. Za publicystykę mi bowiem nie płacą. Zapraszam więc wszystkich na stronęwww.coryllus.pl i zachęcam do kupowania książek. Moich, Toyaha i najlepszego poety w habicie czyli Ojca Antoniego Rachmajdy z zakonu Karmelitów.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (82)

Inne tematy w dziale Polityka