coryllus coryllus
1507
BLOG

Na pohybel samotnym mścicielom

coryllus coryllus Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

 Toyah opublikował wczoraj absolutnie wstrząsający tekst o książce napisanej przez jakąś wariatkę, którą popierają siły postępu z gazownią na czele. Książka jest nagradzana i popularyzowana, a zawiera wywiady z osobami, które dokonały jakichś makabrycznych czynów, bądź znajdują się blisko ludzi za takie czyny odpowiedzialnych. Mamy więc tam tę straszną siostrę Bernadettę, zasuszoną staruszkę, która sama jedna terroryzowała wychowanków domu dziecka, nawet tych najbardziej wyrośniętych. Nie ona jest jednak najważniejsza. Mamy tam bowiem wywiad z żoną Trynkiewicza, pedofila i mordercy, który ma na sumieniu życie niewinnych dzieci. Pani ta wzięła z tym Trynkiewiczem ślub w więzieniu i teraz pisze do niego listy, a także promuje go gdzie może. No i środowiska postępowe z Gazetą Wyborczą na czele, bo autorka jest dziennikarką tam zatrudnioną, promują tę jej postawę. Ja może jeszcze raz napiszę to ważne zdanie, bez którego nie sposób zrozumieć czegokolwiek – literatura to przede wszystkim propaganda. Żeby była skuteczna potrzebna jest jakość, tę zaś gwarantują dobrzy autorzy, jeśli ich chwilowo nie ma, albo budżety przeznacza się akurat dla kogoś innego, na przykład kolegów z redakcji, potrzebne jest piłowanie emocji do granic wytrzymałości. I ten drugi wariant rozwija się przed naszymi oczami. Ta cała Kopińska, która napisała książkę o mordercach i patologii wszelakiej, książkę zatytułowaną „Polska odwraca oczy”. Jest najjaskrawszym tego przykładem. Oto fragmenty, które zaskoczyły nawet mnie, człowieka przyzwyczajonego do pewnych obyczajowych ekstrawagancji


 „Teraz planujemy dziecko z Mariuszem. Na razie widzenia są w obecności strażników, więc nie mogliśmy skonsumować związku w pełny sposób, ale to jest wisienka na torcie.

      A mówiąc o torcie – na naszym ślubie był pyszny tort kawowy. Moja teściowa przywiozła też roladę śmietankową oraz serniczek. Dyrektor ośrodka w Gostyninie stanął na wysokości zadania. Oddał nam na uroczystość salę widzeń. Był stół nakryty zielonym obrusem, a przed nim ustawione krzesełka. Mariusz pięknie wyglądał w czarnych spodniach i śnieżnobiałej koszuli. Pani z urzędu stanu cywilnego była bardzo miła, nawet uściskała mamę.

      Po ślubie siedzieliśmy sobie przy stole jak w kawiarni. Mama powtarzała, jak bardzo jest szczęśliwa, że Mariusz się wreszcie ustatkował. […]

      A ja najchętniej krzyczałabym o naszej miłości, gdybym tylko miała dużo pieniędzy i nie bała się, że stracę pracę. Ale muszę być odpowiedzialna, bo przecież utrzymuje siebie, Kasię i Mariusza. W Gostyninie podopieczni dostają tylko podstawowe wyżywienie, a mój mąż lubi sobie podjeść. Wysyłam mu różne serki, wędliny oraz nikoretki, bo nadal rzuca palenie. Jestem dumna z bycia panią Trynkiewicz. […]

      Jak wreszcie będzie wolny, to pojedziemy w podróż poślubną do tego lasu w Piotrkowie Trybunalskim, który Mariusz tak kocha. To ten sam las, w którym Mariusz spalił ciała dzieci, ale Mariusz ma wiele innych wspomnień związanych z tym miejscem. Tam dorastał, jeździł na pierwszym rowerku, spacerował. Jako dziecko bardzo lubił spokój, który daje natura. Kochał zdjęcia, fotografował las o różnych porach dnia. Dlatego to miejsce kojarzy mi się z takim małym Mariuszkiem, jeszcze zanim został skrzywdzony. Nie zdajesz sobie sprawy, jaki ból czuje człowiek, gdy usłyszy wyrok śmierci. Wiem, że później Mariusz uniknął tej kary. Ale przez kilka miesięcy musiał żyć ze świadomością, że zostanie zabity, to okropna krzywda, której już mu nikt nie wynagrodzi. […]

      Mariusz nie jest psychopatą, ludzie nie biorą pod uwagę, że po pierwsze te zabójstwa były dawno, a po drugie, nie wiadomo, kim obecnie byłyby te dzieci. Może by wyrosły na zabójców lub złodziei. Kto włóczy się samotnie przy rzece w wieku kilkunastu lat? To jest dopiero brak odpowiedzialności! […] To była ich decyzja, że nie żyją”.


Po przeczytaniu tego tekstu zastanówcie się, co by się stało, gdyby jakiś ksiądz katolicki oskarżony o pedofilię opublikował podobne wyznania w piśmie „Gość niedzielny” i zadeklarował to co ta nieszczęsna wariatka na końcu, że przecież nic się nie stało, bo te dzieci są same sobie winne, po co przychodziło na plebanię. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku biskupa Wesołowskiego, dziś już zmarłego, który próbował się bronić tym, że te nieszczęsne istoty same przychodziły i się do niego łasiły, a on ulegał pokusie. Wycie jakie rozległo się wtedy w całym internecie było nie do opisania. Biskup Wesołowski już dziś nie żyje i piekło jest spokojniejsze. No, ale pan Trynkiewicz żyje, ma się dobrze i właśnie planuje dziecko ze swoją żoną.

Jedynym zaś sensem tekstu jaki napisała o nim dziennikarka Kosińska jest wzbudzenie współczucia wśród czytelników. Tylko to. Oni mają nienawidzić siostry Bernadetty i litować się nad Trynkiewiczem. Tak to zostało zaplanowane, albowiem literatura to przede wszystkim propaganda, a dopiero w drugiej kolejności sztuka. I to się nie zmienia, różnica polega jedynie na możliwościach autora. Tu, w przypadku Kosińskiej te możliwości są wyjątkowo nędzne, ale nikt się tym nie przejmuje, albowiem odbiorca tego rodzaju treści nie jest wymagający, a tekst zrobi w jego umyśle jeszcze większe spustoszenia i skłoni go, jak to czasem mawiają w programach reklamujących książki, do myślenia. Mnie też skłonił ów tekst do myślenia. I jak zawsze w takich razach przypomniał mi się litewski mściciel Drąsius Kedys, który sam jeden próbował rozprawić się z mafią pedofilską używającą sobie na jego dziecku. Zamordował trzech czy dwóch mocno ustosunkowanych w tamtejszym światku przestępców, a ci co pozostali wynajęci jakąś bandę, żeby zrobiła z nim porządek. Zamordowano go w bardzo okrutny sposób, tak żeby wszyscy sobie na zawsze zapamiętali czym jest aparat sprawiedliwości w niepodległej Litwie. Ja zaś mam pytanie takie – czy z rodzicami zamordowanych przez Trynkiewicza dzieci rozmawiał ktoś z Gazety Wyborczej i czy ktoś zapytał tych ludzi jak się czują, kiedy widzą takie książki, jak ta Kopińskiej, kiedy słyszą o nich, że są nagradzane? Czy oni sami nie wpadli kiedyś na pomysł, by załatwić tego Trynkiewicza i uwolnić od niego świat, a jeśli wpadli, to czy ktoś im wytłumaczył, że nie mogą tego zrobić, albowiem pan Trynkiewicz, seryjny morderca, gwałciciel dzieci, jest z socjologicznego punktu widzenia niezbędny w Polsce. Jest bowiem punktem odniesienia dla wielu rozważań, które „skłaniają ludzi do myślenia” i otwierają różne dyskusje na potrzebne i ważne tematy. Gdyby nie było pana Trynkiewicza, gdyby dosięgła go zemsta sprawiedliwa i okrutna, cóż poczęliby dziennikarze Gazety Wyborczej? Wokół czyich czynów budowali by swoje pozytywnie wibrujące narracje? Gazety Wyborczej nikt nie oskarży o to, że promuje postawy patologiczne i przyczynia się w ten sposób do wzrostu tolerancji dla zła. Oni to przecież publikują w imię wolności i w imię prawdy. Żona Trynkiewicza też ma prawo się wypowiedzieć. Oczywiście, każdy ma prawo, ja też. Więc się wypowiadam – to jest zbydlęcenie daleko bardziej posunięte niż wyczyny Palikota, a ponieważ tak się składa, że za różne postępki dziwnych księży oskarżany jest cały Kościół, sądzę, że za ewentualne przyszłe czyny Trynkiewicza i jemu podobnych odpowiedzialna będzie cała Gazeta Wyborcza, z działem ogłoszeń włącznie. Tak dokładnie – cała Gazeta Wyborcza. Ktoś może się uśmiechnąć i zadrwić, że przecież nikt tej odpowiedzialności nie wyegzekwuje. Naprawdę tam wam się zdaje? Ten sędzia co posuwał nieletnią córkę Kedysa też tak myślał. I co? Już nie żyje biedaczek, już nie macha wesoło rękami na widok swojego kolegi pedofila nadchodzącego z drugiego końca korytarza sądu rejonowego w Kownie. Jego kości gniją w ziemi, łażą po nich robaki i pająki. Oczywiście, Kedys też nie żyje. No, ale to dziecko żyje i ponoć nawet gra na pianinie, Gazeta Wyborcza o tym pisała z charakterystycznym dla siebie rysem obiektywizmu, uniemożliwiającym w tym akurat przypadku jakąkolwiek dyskusję. Co innego dyskusja o Trynkiewiczu. Tę można prowadzić bez przeszkód.

No więc jeszcze raz – czy tym oszalałym z rozpaczy ludziom, którym Trynkiewicz zamordował dzieci – ktoś uporczywie coś tłumaczył i przemawiał do nich z wyżyn autorytetu prawnika, klarując, żeby nie robili głupstw, bo nikomu życia nie wrócą, a sprawiedliwość przecież zatriumfowała? I czym był przy tym jakiś dziennikarz Gazety Wyborczej.


Przypominam też, że zakończyliśmy już zbiórkę na nasz komiks o Sacco di Roma. Nasze książki są od dziś dostępne w Bielsku Białej, w podcieniach pod zamkiem, w punkcie usługowym Gufuś, ul. Podcienie 13.

Chwilowo, do 8 marca będzie zamknięty sklep FOTO MAG. Pan Michał się przenosi, zmienia lokal i będzie od 8 marca rezydował przy al. Komisji Edukacji Narodowej 85 lok 5A . To jest prawie w tym samym miejscu, ale nie trzeba schodzić po schodkach. Ta sama stacja metra, wszystko takie samo, tylko, że sklep jest na poziomie ulicy.

Przypominam też, że od dziś rozpoczyna się promocja memiksów, oraz Najlepszych kawałków, które dodawane będą za darmo do zamówień powyżej 150 zł – I tom i do zamówień powyżej 250 zł obydwa tomy.


coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura