Czansi Ogrodnik Czansi Ogrodnik
259
BLOG

Arłukowicz Be - nasyceni władzą chcą więcej, chcą wszystko. No pasaran.

Czansi Ogrodnik Czansi Ogrodnik Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Weźmy na tapetę pana Bartosza Arłukowicza. Bowiem pewnie piątka osób – Elżbieta Rafalska, Joachim Brudziński, Bartosz Arłukowicz, kandydat Wiosny i kandydat Kukiz’15 - będzie walczyć najmocniej o mandat euro-poselski w lubuskim. Moim zdaniem największe szanse ma pani minister E.Rafalska, bo jest kobietą, bo Jej plakaty oddają rzeczywistość, jej uśmiech jest naturalny i mądry. Wyborca może się z Nią identyfikować(nawet mężczyzna, bo E.Rafalska załatwia na poziomie ministerialnym bolączki Polaków, dużo może). Pamięta wyborca o dokonaniach socjalnych dla najbiedniejszych, bo dobrze pani minister się prezentuje, fachowo. Co do pozostałych z wymienionych kandydatów to minister Brudziński prezentuje się dobrze, ale nie najlepiej mimo zawiadywania tak skomplikowanymi sprawami policji i służb, a kandydaci pozostali są ogółowi bardzo słabo znani z imienia, nazwiska, nawet może wcale z wyglądu.

Co można powiedzieć o Bartoszu Arłukowiczu. To przykład posła z elity byłej władzy, nasyconego i zmęczonego tą władzą. Po co więc Pan Arłukowicz zmierza jako kandydat do Europarlamentu? Po ośmiorniczki za euro zamiast za złote polskie? I jaka racja stanu będzie się dla niego liczyć? Niemiecka (bo przecież fotografuje się z Tuskiem), czy rosyjska, czy może jednak polska? I czym się ta racja stanu Polski będzie wyrażać w Parlamencie Europejskim jeśli to poseł PO, które milczało w EU zamiast głosować w zgodzie z interesem Polski?

Istnieje wiele raportów firm audytorskich czy fundacji na temat preferencji wyborczych Europejczyków. Ciekawy wydaje się raport i sondaż Fundacji Bertelsmanna na temat preferencji wyborców przed aktualnymi wyborami do Parlamentu Europejskiego. Otóż wskazuje on (więcej treści tygodnik "Angora" nr 21, maj 2019) iż więcej niż jeden na dziesięciu wyborców zagłosuje obecnie na kandydatów partii skrajnie prawicowych lub populistycznych. A więc wyborcę i polskiego nie interesuje poseł-manager tylko poseł, który dobrze komunikuje się z nim poprzez różnego rodzaju spoty na Youtube, dobrze pisze na Facebooku, czy mądrze tweetuje. Dlaczego wyborcy w Europie chcą głosować na prawicę i partie populistyczne (poza Portugalią i Hiszpanią)? Wyborcy mają dosyć bicia piany (w Polsce bicie piany w każdym temacie przez PO. Ktoś przyjemnie ich podsumował – „gadają, gadają, że trzeba, a przez osiem lat nic z tym nie robią, teraz się obudzili, bo są nowe stołki do rozdania”), Wyborcy uważają, że główny centro-lewicowy nurt przestał reprezentować ich interesy i poglądy. W Europie politolodzy od dziesięciu lat zauważają kroczący wzrost zainteresowania prawicą i partiami skrajnie prawicowymi. Co z tego wynika? Wynika wiele dla oczytanych PR-owców. Na przykład dlaczego wszystkie tła plakatów, garnitury i garsonki są w odcieniach granatu i błękitu? Taki trend, czy przesyt formy i nic, ani nikt się w nich nie wyróżnia chyba, że jest znany. Odrzucenie skompromitowanych posłów, czy skompromitowanych korupcyjnie lub moralnie członków PO, jest u wyborcy automatyczne. Skłaniają się ku retoryce Pawła Kukiza i Kukiz’15, ale boją się na niego zagłosować, bo nie wiedzą jaki obszar systemowy uległby przy Kukizie diametralnej zmianie. Nie wiedzą też, czy nie dotknie to aby ich interesów, czy nie wywoła wojny domowej lub rewolucji. Kukiz jest dla wyborców tłuczkiem na pianę skompromitowanej PO i wyskakującej czasem z nierealnymi pomysłami PIS. Czego zazdrości centro-lewica PIS-owi (?) – dobrego Prezesa, mającego kontakty międzynarodowe w finansach Morawieckiego, czy zaproszonego do USA przez D.Trumpa – prezydenta A.Dudę.

Kandydaci PO nie są jak świeże, dopiero upieczone bułeczki, na które chciałoby się popatrzeć. Są starzy, wszyscy wiedzą kogo oni znają i co mogą, gdzie należałoby bić czołem w próg lub kant biurka, żeby „coś” załatwić, nawet w służbach (przykład – praca syna D.Tuska w spółkach wyklutych z Amber Gold). PO to partia, która się kojarzy wyborcom z partią, która zabiera nie tylko czas, ale i pieniądze. Taki oligarchiczny moloch z taktycznymi rozgrywkami o przywództwo na samej górze.

Tak na marginesie - z plakatów posła B.Arłukowicza wyziera tożsame zmęczenie i nasycenie władzą, albo pewien rodzaj zblazowania, który doświadczają osoby mające wszystkiego pod dostatkiem. Jak to odbiera wyborca? No może kobiety w wieku tzw. posuniętym , balzakowskim (50+) mogą reagować dobrze na plakaty szczupłego blondyna, który jest lekarzem. Ale czy takim wyborcom będzie się chciało pójść do urny wyborczej, kiedy mogą zasiąść przed telewizorem(lub komputerem z internetem) i popatrzeć jak to zmęczone cudo o wyglądzie jak milion dolarów czule mówi? Byle by mówił, bo to dobrze działa takim paniom na ostry zespół niedopchnięcia, szczególnie wtedy, gdy są samotne. Fantazja- oj, nie pielęgniarka, a lekarz! Jeśli PR-owcom B.Arłukowicza chodziło o taki elektorat, to w tej grupie wiekowej również ich pracodawca polegnie. Jak świeżo i mądrze, wszelkich cnót lekarz, dobrze wyglądał na plakatach z pierwszej kampanii do Rady Miasta, na tle szpitala? A jak teraz idzie zmęczony i lekko władzą kulejący do eurowyborów po papu w starciu na czoło (jakby chciał przyłożyć każdemu oponentowi z bańki prosto z plakatu) z wyborcą. Czy obecny wyborca w każdej kategorii wiekowej będzie się identyfikował z takim kandydatem? No kategorycznie nie. Do czego ma się przypiąć internetowy followers? Do krawata? Czego nowego, innego mógłby posłuchać rolnik u Arłukowicza, jeśli to sam Prezes PIS obiecał rolnikom dotacje na krowinki i świniaki, wszystkie jakie mają lub się niebawem urodzą? Ano niczego nowego kandydat nie mówi. A przewiduje, że z kim będzie trzymał w parlamencie UE, a kogo tam statystyczny wyborca polski pasjami nie lubi? Też nie. Ewidentnie Bartosz Arłukowicz poprzez swoich PR-owców nie pracuje nad wizerunkiem ani treścią wystąpień. Bo dlaczego miałby wygrać? Dlatego, że jest przystojny, czy dlatego, że kiepsko stosuje programowe powtórki planów przejęcia z powrotem władzy w Polsce przez „mówiaczy, swoim załatwiaczy”? Wyborca w Polsce chce usłyszeć dziś jak szybko spiął się sejm i senat, i jak szybko proceduralnie uchwalił ustawę załatwiającą naglący, zastany od dziesięcioleci problem. PIS kładzie na łopatki każdego kandydata PO właśnie szybkością uchwalania ustaw, jednomyślnością przy głosowaniu nad poszczególnymi ustawami, załatwianiem przestępców i wpływów podatkowych do państwa. Kto oprze się zgranej drużynie PIS, piorących zaśniedziałe brudy po PO? Rzadko kto. Jakiś czas temu, przed wyborami prezydenckimi w 2015 roku pisałem, że polscy wyborcy pragną silnego przywództwa, zgranej drużyny i zwycięstw (no może nie dokładnie tymi słowami). PO nie udźwignie u wyborców czarnego PR-u w postaci ucieczki D.Tuska, za pozwoleniem A.Merkel, na z góry upatrzoną i obiecaną pozycję w Brukseli. Polscy wyborcy nie lubią dziś dorobkiewiczów źle wypowiadających się o Ojczyźnie.

D.Tusk miał szansę wrócić do polityki w Polsce jeśli zrobiłby jedną rzecz – osiągnąłby jakikolwiek sukces na arenie międzynarodowej dla UE lub któregokolwiek z jej państw-członków. Kiedyś, zabrany w niedzielę marcową tego roku 2019 na stopa przez ucho PO (były policjant, cień, podobno z firmą consulting-ową trudniącą się analizą polityczną, za grosz nie potrafiący przewidzieć samodzielnie jakiegokolwiek trendu), wyartykułowałem, że D.Tusk miał możliwość by osiągnąć sukces i wrócić do Polski z tarczą, gdy ważyły się losy Brexitu. Powiedziałem temu uchu na ucho, że D.Tusk musiałby się wraz z tłumaczem języka angielskiego przygotować do wystąpienia w Izbie Gmin i Izbie Lordów z wykładem lub petycją na temat korzyści dla W.Brytanii z powodu pozostania członkiem Unii. Był dobry moment, gdy Theresa May miała problemy z wotum zaufania, nawet we własnej partii, a Brytyjczycy zaczęli się zastanawiać nad tym, że tak naprawdę występowanie z Unii im się nie opłaca wcale. Takie wystąpienie rozniosłoby się echem po świecie a i skutek w tym czasie byłby zgodny z planami UE. Jednak ucho albo nie dosłyszało dobrze całej idei, albo przekombinowało po swojemu lub D.Tusk nie odważył się na takie wystąpienie, czyli nie udźwignął tematu. Natomiast D.Tusk odwrotnie do mojego pomysłu przynoszącego mu możliwy sukces w Polsce i W.Brytanii, zaczął jeździć po Polsce z wykładami na temat jego rozumienia demokracji w Polsce, jak kiedyś, skompromitowany obecnie, R.PetruFrank. jeździł okradać studentów z pomysłów na kształt państwa i wizji polskiej przyszłości. Żeby tak jeździć na wykłady za kasę lub po możliwości wyborcze, nawet do USA, trzeba by mieć taką co najmniej charyzmę i dokonania jak prezydent Aleksander Kwaśniewski, a nie tylko mieć aspiracje do, nie poparte żadnym własnym wysiłkiem.

Mając to na uwadze, wyborca widząc jakiegokolwiek kandydata PO będzie się z drżącym długopisem w dłoni pięć razy zastanawiał, czy na pewno dobrze robi, gdy nieopacznie skłaniałby się do dania PO szansy po raz trzeci.

PO nie czytało dobrze moich poprzednich analiz. Gdy wkurzyłem się, że G.Schetyna zaorze nie tylko PO, ale i Nowoczesną. D.Tusk zamiast wybrać na swojego następcę A.Szenwalda, za którym murem stała cała zdyscyplinowana Wielkopolska i który mógłby zmienić diametralnie wizerunek PO i przekuć go w sukces, wybrał G.Schetynę, bo mu to obiecał, gdy G.Schetyna chciał z częścią partii odejść na własny ogródek z nową nazwą.

Gdy więc interes taktyczny, kto mocniejszy i pierwszy w PO, jest oczywiście dla politykierów ważniejszy niż dobro jednostki, przeważa też w działaniach nad zdrowym i skalkulowanym rozsądkiem, to przynosi niestety taki interes wyborczą porażkę. Uważam dotacje państwowe RP dla partii PO za zmarnowane, także w przypadku pana posła Arłukowicza. Gdyby B.Arłukowicz zmienił (co jest na pięć dni przed dniem wyborów niemożliwe) swoich doradców w zakresie marketingu politycznego, być może osiągnąłby sukces, a nie porażkę. Poseł Arłukowicz jest też zmarnowaną przez tłuste koty wierchuszki partyjnej PO lewicującą duszą, która mogłaby się odnaleźć przy poparciu PO-PSL-SLD jako mocny kandydat na Prezydenta RP w 2020 roku. Ale trzeba wiedzieć jak doprowadzić do takiego sukcesu, mieć poparcie PO/Tuska, mieć pieniądze na słuszne wynagrodzenie dowodzącego kampanią. Mogę się podjąć prowadzenia takiej kampanii B.Arłukowicza pod warunkiem, że jest chrześcijaninem i odwiedza czasami jakikolwiek kościół na mszy. Choć tak naprawdę ręce mnie świerzbią mocno, żeby znaleźć się w zespole prowadzących następną kampanię prezydencką A.Dudy.

Będę głosował w czasie tego wygnania na prowincję na E.Rafalską, bo kobitka jest fachowcem.Mnie powala na kolana pracowitym profesjonalizmem.


Czytam, oglądam, wnioskuję. Lubię fakty, kieruję się zasadą słuszności. Being There.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka