To bedzie troche osobista notka, bo jest niedziela .Swiat walil mi sie na glowe, juz bardzo duzo razy, ale zawsze jak padalam, to sie podnosilam i szlam dalej .Ostatni raz zawalil mi sie gdzies w okolicach pazdziernika , mialam zla saturacje, i pani doktor wyslala mnie do pneumologa , myslalam, ze bedzie jak zawsze scaner pluc, spirometria i do domu.Tym razem nie bylo lekko , bronchoschopia pod tlenem, a i tak w koncu zemdlalam .Skierowanko na radioterapie sztuk cztery.Covid mnie nie dopadl ale raczek nieboraczek mi sie przerzucil z prawego na lewe, (prawego mi kawalek ucieli pare lat temu)Co robic, , trzeba pisac testament.Radioterapia odebrala mi sily kompletnie .Kierownik karuzeli zaleca mi chodzenie w masce jak ja bez maski mam problemy z oddychaniem .Lekarz orzekl, ze maski nosic nie moge, ale co tam przeciez wiedza lepiej jak ja sie czuje, jak moge chorowac na co innego niz covid?
Jak bylo zimno, dopadla deprecha , bralam taksowke jechalam do sklepu robilam zapasy i wracalam.Puste ulice zamaskowani ludzie to dobijalo psychicznie .
Dzis wybralam sie do polskiego sklepu, bo w niedziele sa otwarte .Poszlam sobie przez park , bo mam bardzo duzy park kolo domu.Slonce masa ludzi, bez masek, wiekszosc , kolorowo cieplo , ludzie rozesmiani, bawiace sie dzieci .
Byl jeden radiowoz policyjny ale nie reagowal .
Z rozpedu wrocilam na piechote ., przez park, wypilam kawke ,bo kawiarnie sa otwarte w parku i mozna sobie cos na laweczke zamowic do picia i jedzonka tez.
Takiej wycieczki na piechote to ja dwano nie zrobilam ,nawet zmeczonia nie czuje .Dla mnie to jest jak wejscie na Mont Everest .Ale dotlenilam sie, witamki D podlapalam i uwierzylam, ze swiat znormalnieje .
Wszystkim zycze, zeby otworzyli oczy, nie dawali sie oszukiwac, nie dawali sie zamykac, trzeba dbac o przyszlosc naszych dzieci.
https://www.facebook.com/photo?fbid=2933058343638734&set=pcb.2933058403638728
