Dariusz Kozłowski Dariusz Kozłowski
279
BLOG

Etiopskimi drogami. Odc. 17. Bezsenność w Debarku

Dariusz Kozłowski Dariusz Kozłowski Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Droga prowadzi serpentynami w górę, autobus pokonuje ją z trudnością. Kierowca dwukrotnie każe nam wysiadać, by odciążyć pojazd przed najtrudniejszymi odcinkami. Za trzecim razem to ogumienie autobusu ogłosiło strajk. Mamy przerwę w podróży na malowniczej przełęczy. Kierowca jest pełen optymizmu i dobrej woli, ma koło zapasowe i chętnych pomocników. Zerkając na czekającą nas drogę w dół i na nasz wehikuł, rozważam możliwość pokonania reszty trasy pieszo. Jednak, gdy koło jest już naprawione lenistwo zwycięża. Jedźmy wreszcie. Tymczasem w autobusie zrobił się tłok. Przysiada się do mnie starszy pan – Muzułmanin, bardzo miły i życzliwy. Próbujemy rozmawiać, rozmowa pozwala zapomnieć o bólu tylnej części ciała wbitej w niewygodne siedzisko. Dowiaduję się, że kierowca autobusu zarabia 600-700 etiopskich Birrów (ETB), a dyplomowany nauczyciel licealny z piętnastoletnim stażem, 1200-1500. Przy przeliczniku 1 ETB. = ok. 30 groszy, nie jest to za wiele, nawet biorąc pod uwagę, że tu jest trochę taniej niż w Polsce. Uświadamiam sobie, że przez kilka ostatnich dni wydałem już dwie pensje nauczycielskie. Przykro trochę.

 

 

 

Wokół półpustynny krajobraz, wyschnięte wzgórza rzadko porośnięte rachitycznymi krzaczkami i pojedynczymi drzewkami. Stada wygłodniałych zwierząt szukają pojedynczych źdźbeł trawy wśród kamieni. Jest pora sucha, ciężko im. Najlepiej radzą sobie kozy, które jak wiemy, potrafią wskoczyć na pochyłe drzewo… i zjeść jego korę. Hmm… Debark, debark…muszę sprawdzić czy angielskie słowo debarking, wśród licznych konotacji, nie znaczy czasem „okorowywanie”, jeśli tak, to drzewa w okolicach Debarku są mocno zdebarkowane. Ale zwrot ten oznacza także wysadzanie pasażerów statku (barki) na ląd, i właśnie moja barka na dziurawych kołach, po sześciu godzinach jazdy, wysadza mnie nań. Zdołała w tym czasie pokonać aż siedemdziesiąt kilometrów i teraz drży ze zmęczenia i sapie jak zwierzak. Ja też sapię dla towarzystwa. Uświadamiam sobie, że jestem na wysokości 2850 m. n. p. m., a w okolicznościach tych wolno mi sapać bez utraty godności.

 

 

 

Plecak, jest na dachu, czule przykryty plandeką. Całą drogę martwiłem się o niego, przecież to herszt bandy opryszków własnoręcznie go tam pakował. To zdumiewające, jak ludzie potrafią rozdzielać swoje role społeczne. Chłopak najpierw chciał mnie okraść, pięć minut później miał w rękach cel swoich złodziejskich zakusów, jednak występując w tym momencie w roli pracownika autobusu, musiał wypełnić kontrakt. Wykonał swoją pracę sumiennie i uczciwie, aby po chwili ponownie przedzierzgnąć się w dworcowego złodzieja. Próbuję opowiedzieć tę historię memu muzułmańskiemu sąsiadowi, który mimo, że taszczy jakieś ciężkie worki, postanowił odprowadzić mnie do hotelu.

 

W Debarku, też różnie, bywa – mówi – lepiej Pana odprowadzę. A jeśli chodzi o plecak, to niepotrzebnie się Pan martwił. W takich sytuacjach bagaż jest bezpieczny, ręczą za to właściciele autobusu, którym Pan płaci, ale kieszeni to już musi Pan sam pilnować.

 

 

 

Debark to właściwie obszerna wieś. Jak wiele wsi etiopskich powstała jako ulicówka i do dziś jest mocno rozciągnięta. Obecnie liczy sobie 25 tysięcy stałych mieszkańców. Nie starcza mi wyobraźni, aby zrozumieć, gdzie oni wszyscy mogą się pomieścić. Ilość osób na ulicy i ilość domostw jest, jak na europejskie oko, zupełnie niespójna. Tych maleńkich domków jest po prostu wielokrotnie za mało. Warstwami śpią, czy na zmianę?

Tutejsze targowisko jest najważniejszym miejscem dla całego regionu Siemen, gdzie ludzie z gór kontaktują się z „resztą świata”. Dla nas Debark jest z kolei bramą do ich krainy. Tu mieści się Dyrekcja Parku Narodowego, tu trzeba wynająć uzbrojonych przewodników (skautów) i poganiaczy mułów. Turystom nie wolno pałętać się po górach samopas. Wątpię czy faktycznie ktoś nam tu zagraża, jest to raczej forma dawania ludziom zatrudnienia.

 

 

 

Debark jest wsią muzułmańską, ale chrześcijanie zamieszkują liczne z okolicznych osad i przysiółków.  Ma nienajlepszą opinię, turyści skarżą się, na agresywne, czasem wręcz wrogie zachowania miejscowych. Nie mogę tego potwierdzić. Podczas kilkugodzinnego spaceru po okolicy, nie spotkało mnie nic nieprzyjemnego. Może tylko widok biedy, na pewno bardziej dotkliwej, niż w miejscowościach oglądanych wcześniej. Na targu sprzedaje się tu tak nędzne i podniszczone rzeczy, że żaden europejski kloszard nie wziąłby ich chyba do ręki.

Trzy tygodnie później, w Addis-Abebie spotkałem Mieczysława Bieńka (Hajera), autora bloga podróżniczego pisanego gwarą śląską i poruszającej książki pt. Hajer jedzie do Dalajlamy. Opowiadał mi on o Debarku i jego okolicach, które miał szanse poznać lepiej, oczekując tam kilka dni na przyjaciela. Obserwował m. in. egzorcyzmy, podczas których wypędzano demony z kobiet, tłukąc nieszczęsne niewiasty niemiłosiernie. W kwestiach demonologicznych Mietek się nie wypowiadał, jednak to co mówił o fizycznym aspekcie ceremonii jawi się jako koszmar zupełny. To jednak nie moja opowieść,  nie wypada mi jej tu obszerniej przytaczać. Hajer z pewnością opublikuje kiedyś wspomnienia i zdjęcia tego krwawego obrzędu. Skoro debarskie egzorcyzmy wstrząsnęły tym człowiekiem, wykutym z kruszcu twardszego od węgla, nie będzie to relacja dla ludzi o słabych nerwach.

 

 

 

Debark, to księżycowe miejsce, zamieszkałe jest przez surowych ludzi. Tymczasem wieczór w hotelu upływa leniwie i miło. Jest czysto, jedzenie dobre. Jest także chłodne piwo, które zmęczony podróżą i spacerem piję z wyjątkowym ukontentowaniem. Siedzę z tym piwem na podwórku i obserwuję teatrzyk kukiełkowy, który na rusztowaniu sąsiedniego budynku wystawiają kruk siemeński i jastrząb. Aktorzy są znakomici a sztuczka z morałem, który nawet dla mnie, istoty nieuskrzydlonej, jest zrozumiały i brzmi: „stąd nauka jest dla kruka, kruk za żonę kruka szuka”.

W trakcie przedstawienia sympatyczny Niemiec, opowiada mi o Ugandzie, która jest jego ukochanym miejscem na ziemi. Po trzecim piwie muszę mu przyrzec, że kiedyś tam pojadę.

 

  Pojadę drogi sąsiedzie, jeśli tylko los pozwoli.

– Dobrze, w nagrodę za tę śmiałą decyzję nie będę się dziś wyśmiewał z waszej reprezentacji futbolowej, choć przyznam, że mam na to dziką ochotę.

 

 

 

Miłośnik Ugandy i futbolu, podobnie jak ja, czeka na grupę trekkingową. Chce iść w góry co najmniej na 8 dni i zdobyć Ras Daschen, najwyższy szczyt Etiopii. Grupa z którą umówiłem się w samolocie, ma nieco skromniejszy plan. To dobrze, bo ja nie mam za wiele czasu. Jest już późno, ciekawe czy przyjadą? Może nie, pracownik recepcji nic o nich nie wie. To nawet nieźle – myślę sobie – nie trzeba będzie się męczyć, a w tym hotelu jest tak przyjemnie, zwłaszcza po piwie. Trzeba iść spać, chyba się uda zasnąć. Dotychczasowe moje osiągnięcia w tym zakresie wyglądają tak, jakbym brał udział w tajnym eksperymencie medycznym pt. „Bezsenność w Etiopii”. Od przyjazdu łapię sen w dawkach homeopatycznych. Godzinę później budzi mnie jakiś gwar. Przyjechała grupa. Zwlekam się z wyrka. Tak to „moi”! Pokazuję się liderowi grupy, Zbyszkowi, żeby mnie nie przeoczył rano, gdybym tym razem zaspał. Morfeusz nie daje mi jednak drugiej szansy, sen już tej nocy nie wraca.

 

cdn.

Polecam się: Dariusz Kozłowski. Cała Nadzieja w korupcji. Felietony i rysunki. Łomianki, Wydawnictwo LTW, 2013, s. 208. Zamówienia: http://www.ltw.com.pl, tel. +48 22 751 25 18 Drodzy komentatorzy, na tej stronie zwalczam przejawy braku szacunku dla bliźniego. Szacunek jest ważny skoro nie umiemy kochać. Myślenie grupowe i partyjnictwo - niemile widziane. Zapraszam wszystkich z ambicjami do suwerenności. Arnold i Polinezja Etiopskie drogi: Odcinek 1 Odcinek 2 Odcinek 3 Odcinek 4 Odcinek 5 Odcinek 6 Odcinek 7 Odcinek 8 Odcinek 9 Odcinek 10 Odcinek 11 Odcinek 12 Odcinek 13 Odcinek 14 Odcinek 15 Odcinek 16 Odcinek 17 Odcinek 18 Odcinek 19 Filipiny: Ania i Józef, czyli seks w małe wiosce Grobowce z pełnym wyposażeniem Synkretyczny taksówkarz

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Rozmaitości