Różnica między kebabami, donerami itd jest jak między herbatą, a czajem... Wszystko to są nazwy z różnych języków, tego samego, natomiast wykonywanego na wiele sposobów.
W Grecji kebab
to taki bifteki, czyli wykonywany jest zawsze z mięsa mielonego, ale nie 'bifteki' hamburger, a 'kebab' prasowany na patyku. Skład mięsa, dodatków, przybrań - na 100 i więcej sposobów.
Doner w Niemczech (Turcji) po grecku byłby to gyros. Z różnicą, że gyros zwykle wykonywany jest z wieprzowiny, może też być z innych mięs, może być z kawałków lub mięsa mielonego i prasowanego. Gdy doner - aby tylko nie z wieprzowiny ! - kwestie wyznaniowe.
Z kolei doner, ale po grecku, oznacza samą tylko maszynę - urządzenie do grilowania, obracające się w osi pionowej.
Trochę szkodliwe dla zdrowia ale i najsmaczniejsze są donery gazowe, a nie elektryczne. I to samo z rusztami poziomymi...
Bynajmniej nie wyczerpuję tematu, wszak pomijam tu placek-pittę (zupełnie inna jest grecka, a inna arabska), dodatki oraz te na patyczku, kawałeczki: kalamakia. Gdy nazwa ogólna tych potraw mięsnych - grecka - to "suvlakia".
Gramatyka:
Grecy: jedno suvlaki
Polacy: jeden suvlak. Zgłodniałem, idę na suvlaka...
Dwa, trzy i więcej: suvlakia...
W Polsce opanowali tę branżę cudzoziemcy z jednej, prostej przyczyny !
Oto polscy gastronomicy zawsze byli "mądrzejsi" i gdy dostarczałem do ponad 30 miejsc w Warszawie i okolicy technologię produkcji, razem z gotowym mięskiem i przybraniem dzadzyki.... do około trzydziestu właścicieli punktów sprzedaży. 28 z nich wprowadzało natychmiast "twórcze udoskonalenia". Do owej greckiej recepty, przecież tak bardzo Polakom smakującej w Grecji...
Ten kapustę kiszoną dodawał... ten coś tam jeszcze...
Poza tym podejście do klienta... W Polsce ówcześnie... był to DRAMAT !
W gastronomii "okienkowej" pracował najtańszy personel z wiochy, np. dojeżdżający co rano do pracy po 100 km, do Warszawy...
Przykładowo zainstalowałem maszynę w punkcie przy "ogródku" w Bazyliszku, na Rynku Starego Miasta:
Sprzedawałem osobiście, przez 2 godziny, w deszczową sobotę. Sprzedałem 20 porcji. Następnego dnia była to słoneczna niedziela. Powinni sprzedać ze 100-150 porcji... Jedank właściciele Bazyliszka powiedzieli, że dalej ich personel poradzi już sobie świetnie sam... - sprzedali 2 porcje, przez cały dzień, toteż grill trzymali zimny... po czym oczywiście uznali, że "nie jest to dobry towar". Jasne, że polski klient na ogół tego nie znał, trzeba zachęcić... podać odrobinkę pysznego mięska do spróbowania... :)
- Który to mógł być rok ? Myślę, że około 1992 ?
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jednym z niewielu - w latach 90-tych - punktów w Warszawie, gdzie sprzedawano bardzo smaczne suvlakia był ten przy ulicy Francuskiej (na Saskiej Kępie), podlegający pod restaurację turecką. Mnie wtedy już w dostawach do gastronomii nie było, wróciłem do elektroniki, systemy security, obok znajdowały się biura moich stałych klientów...
Jasne, że bywając u swych klientów zawsze odwiedzałem także ów punkt gastronomiczny... ustawiałem się w kolejeczce... a obsługa, gdy tylko mnie widziała, robiła się szczególnie uprzejma i życzliwa (choć generalnie uprzejmi byli wobec wszystkich).
A ja nie rozumiałem tego - czemu akurat mnie okazują szczególną sympatię ?
Aż raz jeden z nich pokazuje mi moją wizytówkę "Dimitris Koasidis - Media Telekomunikacyjne... " - otrzymał ją od mojego klienta...
I mówi, łamanym językiem polskim: Ty jesteś NASZ, tak ?
- ja ??? Ależ ja jestem Grekiem, a wy Turkami !
- nieeee, czy ty nie rozumiesz ? ty jesteś Ponti ! A my także wszyscy tu jesteśmy Ponti ! Przyjechaliśmy tu z Trabzon (czyli z Trapezuntu). Jesteś Koasidis, czyli twój dziadek albo i twój tata też byli z Trabzon ! Pzecież my, Pontyjczycy... mamy dwa różne państwa i dwie różne religie... ale wszyscy jesteśmy jednym narodem i rodziną !
Pontowie (i Pontyjki...), to bezpośredni potomkowie Bizancjum. https://pl.wikipedia.org/wiki/Pont
Język pontyjski (zapisywany zarówno po grecku, jak i po turecku), oparty jest o bizantyjską grekę sprzed około 1000 lat, z licznymi wschodnimi dodatkami. Dla Greka da się zrozumieć w piśmie, w mowie raczej nie.
Najważniejszym dla Greków Pontyjskich miejscem jest antyczny monastyr Góry Soumela. Do roku 1930 przechowywana była tam także ikona Panagii Soumela (Przenajświętszej z Dzieciątkiem, z Góry Soumela). Pirewowzór dla zniszczonej w Konstantynopolu Hodgetrii. Otóż jedną z trzech najbardziej znanych kopii zaginionej Hodgetrii (Matki Boskiej Przewodniczki Marynarzy i Rybaków) jest Czarna Madonna z Częstochowy - taki już ten świat mały... https://commons.wikimedia.org/wiki/Category:Sumela_Monastery
A kto pamięta - restaurację "Parnas", koło pomnika Kopernika ? Z jej okienkowym punktem sprzedazy, całkiem smacznym ? No właśnie... ale czemu Parnas zbankrutował ? - jego dyrektor żywił słabość do gry w kasynie.
Niemniej wobec mnie zachował się OK. Dzwoni raz: Cześć Dimitri, restauracja winna ci jest pieniądze za dostawy ? Wpadnij do mnie teraz. Zaskoczony przyjeżdżam, gość wypłaca... Następnego dnia rano media podają info o komorniku, pieczętującym pomieszczenia. Inna sprawa, że bankructw było w Polsce bardzo wiele. W tym bank, w centrum Warszawy, ten przez który opłacałem przelewy.
dwa gyrosy - klasyka... "ia ekso" - na wynos. ceny od 2,80 (najtaniej w Atenach) do 3,90€ (typowo niestety. Za drachmy kosztowały 45 centów po czym natychmiast niemal (w ciągu 2-3 miesięcy) zdrożały do 1,60€. Jak zresztą drożało prawie wszystko, prócz artykułów z importu. Jasne, że wywołało to krach bilansu wymiany z zagranicą... Tymczasem wg danych z Brukseli inflacja w Grecji, po wprowadzeniu Euro, wyniosła tylko pomiędzy 3% a 4%.
Trzymajcie się własnej waluty, Państwo Polacy ! - Tylko Polski Złoty ! Kto z "intelektualistów" namawia was na Euro, kto z ekonomistów tak bezczelnie kłamie ?
po lewej u góry: kebab me pitta (grecki kebab w placku pitta)
u dołu: kalamakia chirino me patates tiganites (suvlakia wieprzowe na patyczku, z frytkami)
Owe kalamakia są "sto piato" - na talerzyku. Klasycznie powinny być 3 lub 4, oddatkowo z cebulką (czerwoną, słodką), pomidorkiem i przybraniem dzadzyki i wtedy jest to "merida" - porcja. Akurat na 2 osoby lub 3 z małym dzieckiem. ceny od 8,80 do 10 Euro
Uwaga ! Jeszcze w grudniu 2001 "meridy" kosztowały 500-700 drachm. Kurs wymiany: 1€ = 340,75 Δρ !
Jeszcze raz: Kto z "intelektualistów", zawodowych ekonomistów przekonuje Was, kłamie Wam bezczelnie, że Polska winna przyjąć Euro, ten jest oczywistym:

źródło fot: Wiki Commons
Zakładam to konto, gdyż wyświetla się informacja, że na "Dimitris Koasidis" nie mogę już zalogować się przez F/b. Wcześniej iks razy już znikały całe moje konta. Teraz konto imienne wciąż istnieje, jednak ja nie mogę już na nie wejść... Może, że to F/b znów "zwiększył bezpieczeństwo" ? Diabli z nim, tak czy owak.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo