„Krzyżowa wojna” rozprzestrzenia się. Kolejne fronty powstają poza Warszawą – wczoraj, rozpoczęto bój w centrum kraju, w Bydgoszczy. I znowu mieliśmy dwie strony – jak i w każdej wojnie. Na zawołanie PiS i Klubu Gazety Polskiej, zebrały się modlące siły „światła”, a – po raz kolejny w wyniku happeningu – z okrzyku młodych pojawiły się „siły zła”.
Scenariusz jaki był, każdy się domyśla. Śpiewano pieśni, odczytywano apele, obrzucano się hasłami. Wszystko po godzinie ucichło. Ucichło i bardzo dobrze. Stary Rynek miasta odetchnął z ulga i każdy wrócił do swoich zajęć nie będąc już nękanym konfliktem wokół sprawy smoleńskiej i krzyża w Warszawie. Ludzie, jak można było zobaczyć i usłyszeć, mieli tego dość i zatrzymywali się tylko, aby zobaczyć co się dzieje – gdy już wiedzieli, wracali do swoich zajęć.
Przy kolejnych doniesieniach w tej sprawie, nasuwa się jedno pytanie – na co to komu? Po co tak rozdmuchuje się ten konflikt i sprawę? Po co te kolejne oskarżenia wszystkich wkoło, o spiski z żydami, Rosjanami, siłami szatana itd.?
Ludzie tak naprawdę chcą w spokoju. Mają dość tej śmiesznej i nic nie wnoszącej przepychanki, szczególnie w sytuacji, kiedy podatki dla najbiedniejszych rosną, a kraj „ogarnia kryzys”. Jedyne, co w tym momencie wzrasta, to nie wiara religijna ani patriotyzm – a chęć do rozdziału państwa od Kościoła. A przynajmniej do egzekwowania Konstytucyjnego prawa świeckości...
Polska, to nie tylko katolicy. To nie tylko krzyż i martyrologia. Polska, to przede wszystkim ludzie – różnorodni i warci zawsze tyle samo.
Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak
Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka