Że Janusz Korwin-Mikke jest osobą specyficzną, wiemy już od dawna. I dobrze, że nie wstydzi się tego – w końcu na scenie politycznej jest jakaś różnorodność i odskocznia od „wszystkowiedzącychirobiących” partii u władzy. Wspomniany jegomość, uczestniczy chyba w każdych wyborach, jakie od 1990 roku zorganizowano, promując swoje idee i samego siebie. Również i wczoraj, przy okazji zbliżających się wielkimi krokami wyborami samorządowymi, Pan Korwin-Mikke oficjalnie zapowiedział swój start. To, rzecz jasna, nie dziwi. Nie dziwi także fakt, iż po raz kolejny reprezentuje jedynie wąską grupę interesów – tym razem nacisk idzie na kierowców samochodów osobowych...
Idąc za blogiem JKM(w końcu najlepiej szukać i czytać u źródła):
„Przede wszystkim: jeśli start naszej Partii czy Ruchu ma opierać się o moje nazwisko i pozycję w wyborach prezydenckich – to byłoby nonsensem tego nie zrobić „
Mamy więc pierwszy wniosek – start jest sprawą czysto propagandową. Medialnym aktem przedstawienia, które trwa wkoło. W końcu, i co się tu dziwić, aby w mediach być, trzeba się do nich wychylać. Wiąże się to jednak niestety z tym, iż pokazuje najważniejszy cel tego startu – pokazanie się. Demonstrację swojej osoby i własnego środowiska, a nie faktyczna walkę o ideały – to jest jakby z boku.
Dalej, można by się spodziewać, w co „mogę uderzyć”. Tak, będzie to sprawa komunikacji miejskiej:
„Nienawiść do kierowców bije wszelkie rekordy. Obiecuje, że pierwszą rzeczą, jaką zrobię jako prezydent m.st.Warszawy będzie wywalenie z roboty faceta od organizacji ruchu miejskiej – i skierowanie jego sprawy do prokuratury – za jawny sabotaż. A nawet za sprowadzanie niebezpieczeństwa utraty życia przez kierowców – przez likwidowanie rozbiegówek przy wjeździe na trasy szybkiego ruchu.”
Tak, jak często zarządcy dróg i komunikacji miejskiej (w różnych miasta różnie się to stanowisko nazywa) rzeczywiście mogą zasługiwać na zwolnienie, tak nie potrafię zrozumieć tego:
„Warszawa musi stać się miastem nowoczesnym. Tramwaje-zawalidrogi muszą zniknąć z ulic miasta – z wyjątkiem tras, gdzie ich torowiska nie tamują ruchu. W USA tramwaje są tylko w San Francisco (zabytek na sznurku), Nowym Orleanie i Atlancie.... Autobus ma tę przewagę nad tramwajem, że po jego „torowisku” mogą jeździć inne pojazdy, że w każdej chwili może ominąć zator, zjechać do zajezdni nie blokując trasy itd. „
Nie wiem, czy JKM wie, ale w większości europejskich stolic, tramwaje to uzupełnienie całego systemu komunikacyjnego. Tramwaj, jest dużo szybszym i tańszym środkiem transportu (koszty eksploatacji i „paliwa”, w stosunku do liczby przewożonych osób), niż autobusy. A nazywając je przeżytkiem (kontekst, wypowiedzi medialne) pokazuje swoją nikłą wiedzę, odnośnie rynku taboru – wystarczy przejrzeć ofertę chociażby bydgoskiej PESY. Co do torowisk – to właśnie te, wydzielone torowiska (a istnieją także i torowiska wmontowane w ulicę, gdzie samochody również mogą się poruszać) sprawiają, iż tramwaje są właśnie dużo szybsze, niż inne środki komunikacji miejskiej. Autobusy, nie dość, że nie mają wyboru – zawsze będą stały w korkach, to i przewożą mniej osób. Są mniej ekologiczne (wymagają większego nakładu na eksploatację, niż tramwaje).
W wypowiedzi JKM, było tez słychać o likwidacji tzw „buspasów”, które dają pierwszeństwo komunikacji.
Wypadałoby zapytać, na co w takim razie, w Warszawie, jakikolwiek transport zbiorowy, skoro (prócz metra) zawsze będzie on tak samo efektywny, jak zwykły samochód? Rożne badania potwierdziły już (szczególnie z amerykańskiego ruchu), że budowa nowych dróg i pasów ulicznych w wielkich miastach, wcale nie poprawia przepustowości ulicy – daje jedynie chwilowo trochę więcej miejsca.
Co do postulatu zmiany,w opłatach gruntowych – tu można się po części zgodzić. W końcu kto chce płacić więcej? Chyba nikt, no chyba, że będzie miał z tego różnego rodzaju gratisy. Tak samo, jak i zbędna biurokracja nie cieszy – tak, nas socjalistów też.
Reasumując jednak, start Korwina-Mikke w wyborach o władzę w stolicy, pokazuje jego „wąskotorowść”, jeżeli można to tak nazwać. Nie skupia się On na potrzebach całego miasta, a jedynie na postulatach paru grup – i to wydaje się zupełnie naturalne, bo nie było takiego co by każdemu dogodził. Jednak czemu uderzać w największą część społeczeństwa, która nie jest zmotoryzowana? Czemu utrudniać im życie, w i tak już zatłoczonej stolicy? Wątpię, że te parę złotych mniej, z opłat gruntowych, da każdemu nowe samochody i specjalne trasy, które pozwolą szybko dotrzeć do celu, a i linia metra (które jest tylko jedna) też za wiele nie pomoże.
Na koniec jeszcze jeden cytat:
„Liczę, że głosami głównie kierowców i ich rodzin, z wynikiem ok.15% przejdę do II rundy... a potem się zobaczy „
Po raz kolejny pokazane zostało, że chodzi tu tylko o medialny szum i przebicie.... Pokazuje to także aktualny stan "prawdziwego" liberalizmu, który obecnie walczy tylko o to, aby być.
Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak
Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka