O ile sam akt zaprzestania przemocy w tzw „Deklaracji łódzkiej”, bez wątpienia jest ideą słuszną, o tyle wydarzenia od kwietnia, po dzień dzisiejszy, a także historia polskich porozumień wewnętrznych, pokazuje, że są one czysto pijarowskim zagraniem bez pokrycia. Można by rzecz, iż są jedynie aktem hipokryzji – przede wszystkim ze strony autorów porozumienia (PiS), którzy obecnie są największymi bojownikami na polskiej scenie politycznej. Palikot jest przecież sam, a jego działania, to raczej tworzenie szumu i własnej marki, niż walka partyjno-ideologiczna.
Przypomina to trochę wielkie ogłaszanie zgody pomiędzy kibicami sportowymi, jakie miało miejsce po śmierci Jana Pawła II i wielu innych wydarzeniach. Jak się one kończyły? Ano po krótkim czasie wszystko wracało do dawnego porządku, kiedy to jedni tłukli się z drugimi.
Tak samo było i będzie zapewne z politykami. Czemu? Przecież już po tragedii pod Smoleńskiem, wszem i wobec ogłaszano żałobę i zmianę profilu prowadzonej polityki. Mówiono więcej o współpracy i przyjaźni, aniżeli o kłótniach i racjach. Ile się to utrzymało? Wszyscy dobrze wiemy. Wiemy też, jakim językiem operują największe parlamentarne opcje polityczne. Po co więc takie zagrania pod publikę?
Jedynym słusznym wnioskiem są tu wybory. Zarówno te najbliższe - samorządowe, jak i te przyszłoroczne – parlamentarne. Partie muszą walczyć o swój elektorat odpowiednio wcześnie, wykorzystując do tego każdą możliwą okazję. Tak więc zarówno Po jak i PiS wykazują się tu niezłą hipokryzja i wytwarzaniem tematów zastępczych, dla swoich działań – PO planuje zmienić chociażby konstytucje.
Jak tu przy okazji wierzyć w słowa prezesa Kaczyńskiego, kiedy to w jednej chwili mówi, o „deklaracji łódzkiej” i przeprosinach, a z drugiej atakuje wszystko, co wyraża jakikolwiek głos sprzeciwu i innego zdania? Odpowiedź jest prosta – nie można. Tym bardziej, że nie sam akt, a słowa i czyny świadczą o chęciach do porozumienia i działania. Zarówno PiS, które deklarację promuję, jak i PO, które deklaracji jest przeciwne, jasno pokazują, że jej treść jest nic nie warta.
Co za paradoks, że do podpisania deklaracji nawołuje partia, która na co dzień tej politycznej przemocy najbardziej jest wierna i o nią opiera swą retorykę – o negatywne porównania, oskarżanie i węszenie spisków. Najlepiej zacząć od siebie?
Wykorzystywanie zabójstwa w łódzkim biurze PiS, wykorzystują już obie partie (jak nie wszystkie), tak więc tylko kwestią czasu jest, zanim wszystko w polskiej polityce „wróci do normy” i znów będziemy świadkami kłótni, oszczerstw i obrzucania się błotem... A nie! Przecież tego jeszcze nawet nie zaprzestano.
Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak
Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka