Daniel Kaszubowski Daniel Kaszubowski
424
BLOG

Lokalny cyrk, czy elita wyborcza?

Daniel Kaszubowski Daniel Kaszubowski Polityka Obserwuj notkę 0

Ostatnie wydarzenia dot. „Długu dla pokoleń” i represjonowania działaczy PO, pokazują nie tylko słabość obecnie urzędującego Prezydenta Bydgoszczy – Konstantego Dombrowicza, ale i lokalnej PO, z Rafałem Bruskim na czele. Ten cyrk i błazenada jaką w ten sposób wywołano, jasno pokazują cele i poziom prowadzonej przez oba komitety kampanii – zgnojenie przeciwnika i zasypanie go plakatami. I pisze to nie jako ich przeciwnik w wyborach, ale jako mieszkaniec Bydgoszczy, który na to wszystko patrzy z boku. Z poziomu szarego mieszkańca miasta.

Uwidocznienie potknięć przeciwnika i jak najlepsze ich wykorzystanie. Patrzenie przez pryzmat wydrukowanych plakatów i zajętych wysoko bilbordów – z których patrzą na nas dumnie podobizny dwóch kandydatów. Licytowanie się na kolejne ronda, na których dominuje ilość podobizn czy to jednego, czy to drugiego. Wysyłanie propagandowych treści do mieszkańców miasta drogą pocztową.

Mieszkańcy mają takowej kampanii dość. Przebrzydły im już kolejne podobizny Dombrowicza. Przebrzydły kolejne bilbordy Bruskiego. Przebrzydły nam już te miliony złotych władowane w bezsensowną kampanię, a które mogły być lepiej spożytkowane i z korzyścią dla nas wszystkich. Miasto cały czas wymaga wielu oddolnych inicjatyw i ich promocji! Czarny marketing nie wystarcza!

W całym tym cyrku, wypada zadać jedno pytanie – gdzie był Bruski i jego ludzie, gdy uchwalano budżet i podejmowano kolejne uchwały w Radzie Miasta? Czyż to nie PO miało w niej większość? Czy to nie „ludzie Bruskiego” wspierali Dombrowicza przez prawie 4 lata jego kadencji? Gdzie był Dombrowicz ze swoimi pomysłami przez 8 lat swojej kadencji? Czemu nie realizował swoich postulatów? Czemu zezwolił nataki stan miasta i kampanii wyborczej?

Gdzie byli obaj, gdy lokalne organizacje organizowały spotkania i dyskusje? Czemu brakło ich przedstawicieli? Gdzie był ich dialog i obecność wśród społeczeństwa?

Na pokazanie się wśród kamer, dziennikarzy, ukończonych inwestycji był czas i odwaga. Na rzetelną dyskusję z mieszkańcami już nie. I mimo iż Dombrowicz organizował spotkania po osiedlach, to jak one wyglądały? Dyskusja w Fordonie o godzinie 17, kiedy to mieszkańcy jeszcze są w drodze z centrum, albo w pracy i na uczelniach?

Co z merytoryczną kampanią? Co z konsultacjami społecznymi?

Największe komitety zrobiły sobie z naszego miasta cyrk i piaskownice do zabawy. Wydając miliony na kampanię chcą kupić głosy bydgoszczan. Zapominają jednak, że kontakt z wyborcami trzeba utrzymywać cały czas, a nie tylko od święta, jak przychodzą wybory, czy zbieranie podpisów pod budowę Aquaparku. Zapominają, że mieszkańcy obserwują władzę na co dzień, a nie od święta. Pokazała to chociażby demonstracja kibiców przeciwko prezydentowi miasta, czy projekt organizacji referendum odwoławczego.

Bydgoszczanie nie są głupi. Mają oczy i patrzą. Mają uszy i słuchają. I bez względu na to, kto te wybory wygra, będą rozliczać ze złożonych obietnic każdego kto się na urząd dostanie.

Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka