PKP Cargo, mimo milionowych zysków, dalej zaciska pasa. Likwidacja kolejnych zakładów i miejsce pracy – w samym Kujawko-Pomorskim do zwolnienia pójdzie ponad 200 osób. 200 osób, które pracują tam już kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt, lat. Ludzie, których przez lata wysyłano na specjalne szkolenia i kursy, aby poprawić ich wiedzę z zakresu wykonywanych obowiązków. Ludzie, którym sam wiek nie pozwala już zbytnio na przekwalifikowanie się i zaistnienie na rynku pracy.
Bo i kto zatrudni 40 czy 50 letniego pracownika z wykształceniem stricte kolejowym?
Opierając się na województwie Kujawsko-Pomorskim, łatwo można dostrzec, że plany ograniczenia kosztów i przeniesienia pracowników do Gdyni, w praktyce oznaczają tylko i wyłącznie zwolnienia. Już dziś dziesiątki pracowników z Chełmży, Grudziądza i innych miejscowości, zmuszeni są do dojeżdżania do Bydgoszczy. Przypomnę, że z Inowrocławia czy z Torunia dojazd trwa już około godziny. Z Bydgoszczy do Trójmiasta – 3. W praktyce, w większości przypadku eliminuje to możliwość kontynuowania pracy kolejarzy, w nowym miejscu pracy.
Ciekawym jest fakt, iż PKP Cargo cały czas przynosiło zyski, które nie raz były trwonione. Bo jak jest możliwe, że zakład który ma około 80% udziałów w transporcie kolejowym, przynosi straty? Niemniej jednak zarządcy firmy umiejętnie ten zysk niwelowały. Stąd też wymuszono plan naprawczy, mający poprawić kondycję firmy.
Dla województwa, z którego przemysł raczej ucieka, jest to kolejny cios, zaraz po planach restrukturyzacji Poczty Polskiej. Ponad 17 placówek pocztowych pójdzie do likwidacji, wiele zostanie przemianowanych na agencje, w których wymagana jest mniejsza obsada. Kolejni ludzie pójdą w odstawkę, mimo iż żyjemy na „zielonej wyspie” Tuska.
W samej Bydgoszczy, prócz tych dwóch zakładów, o których wspomniałem, zlikwidowano już browar Kujawiak, Jutrzenka przeniosła się „w odpowiedniejsze miejsce”, a na terenie Zachemu szykują się kolejne zwolnienia. Liberalny wolny rynek przynosi swoje plony w mieście, gdzie prezydent zarabia miesięcznie ponad 12 tysięcy, a zadłużenie miasta wynosi 58% jego budżetu.
Zaraz podniesie się liberalne larum, iż na to miejsce powstaną nowe zakłady. Że przedsiębiorczy ludzie wezmą wszystko w swoje ręce i zapchają dziurę po tych miejscach pracy. Zapewne pojawi się tez argument, iż jest to wina socjalistów. Chciałbym jednak z góry to ukrócić – w Bydgoszczy upadło już kilka dużych firm (mp. Romet, Foton, Kobra). Do dziś na ich miejsce nie powstało nic nowego. Powstają tylko markety, gdzie pracują coraz częściej jedynie pracownicy tymczasowi.
Jeżeli to jest ta alternatywa i magia wolnego rynku, to ja bardzo za nią dziękuje.
A z ważniejszych informacji – w Polsce powstał największy pomnik Jezusa, a wojewoda Bruski promuje Gęsinę. W Bydgoszczy pojawił się także Janusz Palikot, oraz zorganizowano debatę o in vitro, na którą zaproszono tylko przeciwników tej metody.
Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak
Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka