Daniel Kaszubowski Daniel Kaszubowski
456
BLOG

Zbawienne skutki umowy cywilno-prawnej

Daniel Kaszubowski Daniel Kaszubowski Gospodarka Obserwuj notkę 2

 

Umowa o zlecenie, czy dzieło, bez wątpienia jest na rękę uczniom szkół średnich, czy studentom. Na taki angaż liczy także wielu aktorów, piosenkarzy – artystów mówiąc krótko. Jest na rękę, bo nie narzuca sztywnych norm pracy. Nie trzeba, w wielu wypadkach, być do dyspozycji 40 godzin w tygodniu, do usług pracodawcy. Nie trzeba także ograniczać się do stawek wynagrodzenia zawartych w przepisach państwowych dotyczących płacy minimalnej. Jest to niejednokrotnie droga do dorobenia sobie na wakacje, czy też na wymarzony telefon lub, jak kto woli, zdobycia funduszy na weekendowe zabawy.

 

Tylko czy aż 800 tys. osób zatrudnionych na umowy cywilno-prawne, to tylko i wyłącznie uczniowie i studenci, stawiające swoje pierwsze kroki na rynku pracy, jeszcze podczas swojej nauki?

 

Umowa na zlecenie, czy też umowa o dzieło, to także korzyści dla pracodawcy. Przede wszystkim, nie płaci on tak wysokich składek ubezpieczeniowych, jak w przypadku umowy o pracę. Co ważniejsze jednak, nie obowiązuje problematyczny okres wypowiedzenia i wszystkie z tym związane „problemy”. Jest to dla niego nie tylko oszczędność czasu, ale i pieniędzy.

 

I to właśnie na tego typu umowy, przerzuca się coraz więcej pracodawców. To te umowy „likwidują nam bezrobocie”. Likwidują, ale tylko okresowo. Okresowo, bo zatrudnienie na tego typu umowę nie jest stabilne i długotrwałe. Nie brak oczywiście przykładów comiesięcznego przedłużania umowy w nieskończoność, albo do czasu rezygnacji pracownika z tego typu umowy. Nie brak też sytuacji, szczególnie wśród osób podejmujących swoją pierwszą pracę po ukończeniu szkoły, że po tzw „okresie próbnym” (na umowę zlecenie) nie przedłuża się dalej umowy. W końcu na to miejsce, na takich samych warunkach, jest w tym kraju kilkaset innych osób. Jest to więc tylko okresowe łatanie dziury.

 

A każdego roku bezrobotnych, szczególnie młodych i wykształconych, przybywa.

 

Sytuacja ta, od lat nie zaprząta zbyt szczególnie głów rządzących. Jest to, tak jak chociażby sprawa stosowania się do kodeksu pracy, temat poboczny i mało medialny – co więc za tym idzie, mało warty.

 

Powszechna jest także opinia, o niedostosowaniu się polskiej edukacji, do rynku pracy. I nie ma się co dziwić, że tak jest – w końcu dostosowanie kilkuletniego okresu edukacji, do rynku zmieniającego się kilka razy w przeciągu roku, jest po prostu nierealne. Również tezy o słabym doświadczeniu kadry pracowniczej, nie są jedynie wynikiem edukacji. Ona bowiem przygotowuje tylko w teorii, do konkretnych rzeczy. Wiedzę praktyczną można zdobyć tylko na konkretnym stanowisku, które niestety – i tu często jest wina pracodawców – jest po prostu niedostępne. Bo nie opłaca się przyuczać do stanowiska i wdrażać w nie. Czeka się na gotowe, narzekając na braki kadrowe.

 

I tak oto koło się zamyka.

 

Niemniej jednak, w powszechnej opinii, umowy cywilno-prawne uchodza za korzystne i mające dobry wpływ na gospodarkę i zatrudnionych. Pomagają im zdobyć większe środki finansowe i, co bardzo często jest podkreślane, dają ogromną elastyczność. Elastyczność... pracowania ponad siły i bez przestrzegania norm kodeksu pracy. Pracowania za niskie stawki. Natomiast najczęstszą korzyścią tego typu umów jest... możliwość natychmiastowego wypowiedzenia umowy, gwarantującą „możliwość zdobycia” innego zatrudnienia. Daje także szansę zdobycia umiejętności szybkiego planowania – skąd wziąć fundusze na regularne wydatki, przy nieregularnych zarobkach. Ot, takie dobrodziejstwo dla całej reszty, nieuczącej się, pracujących na umowę zlecenie.

 

Dlatego, te wszystkie zbawienne skutki, trzeba docenić.

Daniel Kaszubowski - bydgoszczanin, lewak Nie cenzuruje i nie zgłaszam nadużyć administracji. Uwagi na temat moich poglądów nie dotykają mnie. Tak samo jak gdybania o mój status majątkowy, wiek i orientację seksualną.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Gospodarka