Już wiemy, że rząd PiS nie będzie finansował In vitro. Będzie za to wspierał naprotechnologię, która z leczeniem ma tyle wspólnego, co obserwowanie pociągów do bycia specjalistą od logistyki. Ucinając środki na In vitro rząd ograniczy przyrost naturalny. Choć nie będzie to zapewne ogromny spadek, to będzie to kolejny element układanki, która w większym stopniu na przyrost może wpływać.
Bo przecież trzeba pamiętać o programie 500zł, który już teraz nie ma zbyt wiele wspólnego z wyborczą obietnicą Beaty Szydło. Wsparcie to zabierze pozostałe formy wspierania rodziny i nie będzie przysługiwało mocno ograniczonej liczbie rodziców.
Zarówno jeden, jak i drugi krok nie pomogą także w zwiększeniu liczby adopcji – tu należy pamiętać, że największe problemy z adopcją związane należą spraw prawnych, nad którymi PiS w ogóle się nie pochyla. Czy zatem możemy mówić już nie jedynie o zamachu na demokrację, a o zamachu na demografię? Bo póki co wszystkie działania PiS w tej materii na to wskazują.
