Ordynacja wyborcza jest po to, aby w oczekiwany sposób wyłonić najlepszych kandydatów do obsadzenia stanowisk publicznych. Organizacja wyborów musi przebiegać zgodnie z określonym porządkiem.
Interes jest szeroko rozumianą działalnością, w której bardzo cichutko można wskazać wynik gospodarczy. W polityce interesem jest zdobycie popularności w społeczeństwie, aby zrealizować cel główny - czyli interes tych, którzy o to zabiegają.
W gospodarce interes uważa się za przedsięwzięcie, inwestycję. Przedsiębiorstwo ma swojego właściciela a on daje pracę. I tu zaczyna się interes w rozumieniu realizacji polityki. Nikt nie wie lepiej, co jest właściwym rozwiązaniem w gospodarce, niż przedsiębiorcy. Jednak zarządzanie firmą to sprawa bardzo poważna i - podobnie jak w dobrze zorganizowanym przedsiębiorstwie - zatrudnia się pracowników - to polityków powołuje się poprzez organizowanie im kampanii wyborczej.
Mądry przedsiębiorca nie będzie wikłał się w polityczne deklaracje. On musi mieć zysk a od jego pomnażania są już właściwe osoby. Jedni - zajmują stanowiska koordynatorów pracy. Inni są przyjmowani do realizacji przyjętych zadań. Jeszcze inni - porozrzucani po innych urzędach, niekoniecznie bezpośrednio podlegający właścicielowi firmy - są finansowani pośrednio pod warunkiem, że zrealizują stawiane przed nimi cele.
Celem podstawowym jest koordynacja polityki państwa z profilem działalności przedsiębiorstwa. Jeżeli ktoś jest producentem kapeluszy - będzie zainteresowany ich prezentacją - najlepiej na głowach polityków.
Producent akcesoriów samochodowych będzie zabiegał o stworzenie takiego prawa, by jego gadżety stały się obowiązkowym wyposażeniem pojazdów a producent piany gaśniczej będzie dbał o przestrzeganie przepisów o zabezpieczeniu przeciwpożarowym...
Tak mniej więcej funkcjonuje cała gospodarka państwa. Są właściciele mniejszych i większych przedsiębiorstw, którzy zabiegają o zbyt swoich produktów. Są pracownicy, których wynagrodzenie zależy od statusu przedsiębiorstwa, na który składa się ich praca. I są politycy - których pozycja zależy od poparcia w społeczeństwie.
Z uwagi na zróżnicowanie interesów, grup lobbujących może być dość dużo. Dlatego pozycja lidera politycznego zależy od jego możliwości wpływania na politykę państwa. Dlatego powstają partie, których celem jest obsadzenie urzędów państwowych "swoimi" ludźmi. Tego nie zmienimy. Możemy jednak mieć wpływ na ludzi, którzy powołują się na nasze oczekiwania i deklarują je zrealizować.
Życie już dawni pokazało, że niewielka partia jest raczej koterią niż poważnym udziałowcem na scenie politycznej. Dlatego liderzy lokalnych partii politycznych starają się tworzyć koalicję - czyli wspólnotę interesów. I tutaj dochodzimy już do poziomu ordynacji wyborczej. Partia, która chce "rozdawać klocki" - musi spełnić kryteria ordynacji wyborczej, by zająć odpowiednią pozycję w zarządzaniu państwem. W dawnych czasach władzę państwa widziano w osobie cesarza czy też króla - który mianował swoich administratorów a oni koordynowali wykonanie poleceń władcy na powierzonym im terenie i z tego tytułu sami osiągali stosowne profity.
Z reguły uważa się, że władca powinien być na tyle silny, by w pełni sprawować władzę. Jednak rozrastające się liczebnie państwa wymagały tworzenia regionalnych urzędów. A każdy z urzędów realizował swoje kompetencje. Był urząd ściągania danin na rzecz władcy, ale też były urzędy w sprawie utrzymania struktur państwa - dróg kołowych, dróg wodnych, administracji lasami czy też od realizacji określonych oczekiwań poddanych.
I tu już trzeba było rozróżnić zakres kompetencji. Jeden władca podejmował decyzje rozstrzygające stosownie do sugestii swoich imperatorów. Jednak nie zawsze to rozwiązanie sprawdzało się, bowiem nie każdy imperator był w stanie objąć swym intelektem wszystkie zawiłości lokalnej społeczności.
Jednym z rozwiązań było tworzenie rejencji - na czele której stał prezes. Prezes podlegał bezpośrednio władzy monarchy, sam zaś nadzorował pracę powierzonego mu urzędu. A urząd posiadał swoje pionym na czele których stali kierownicy pionu.
Każdy z kierowników takiego pionu podlegał prezesowi, ale prezes pośredniczył miedzy kierownikiem pionu i władcą. Prezes posiadał też kompetencje wysłuchania kierowników różnych pionów w sprawie, jeżeli wykraczała ona swoim zakresem poza kompetencje jednego pionu urzędu.
Takim przykładem mogła być na przykład konieczność zagwarantowania spływu rzeką, która przepływała przez kilka różnych rejencji.
Tyle historii. Teraz współczesna polityka.
Realizację oczekiwań społecznych zapewnia organizacja państwa a ta opiera się na koordynacji oczekiwań poszczególnych grup społecznych. Na polskiej scenie politycznej mamy dwie różne interpretacje władzy i tym samym organizacji sceny politycznej. Jedna - to partia wodzowska, która całkowicie podporządkowuje sobie działanie państwa poprzez koalicję partii politycznych.
Druga grupa polityczna opiera się na sprawiedliwości społecznej i usiłuje zdominować administrację państwową tak, aby państwo gwarantowało zapewnienie minimum oczekiwań przeważającej większości obywateli. W tym przypadku także mamy koalicję partii politycznych - ale zarządzaną nie przez apodyktycznego wodza partii, lecz prezesa wyłonionego przez społeczeństwo, który staje się gwarantem polityki państwa. Tu liderzy poszczególnych partii politycznych posiadają swoją autonomię, ale o wyborze koncepcji przyjętej do realizacji decyduje już większość osób dopuszczonych do udziału w głosowaniu.
Metody obliczania tej większości mogą być różne. Na przykład można utworzyć jednomandatowe okręgi wyborcze tak, aby każdy z nich miał podobną liczbę mieszkańców a granice takich okręgów wyborczych powinny być stałe w dłuższych okresach. Oczywiście, musi być tutaj system zmiany granic okręgów dostosowany do zmiany liczby ludności na danym terenie. Nie jest to łatwe, lecz jest możliwe. Wtedy każdy okręg wyborczy miałby swoją reprezentację na forum krajowym a liczba posłów opowiadających się za określonym rozwiązaniem byłaby wyrażeniem woli większości.
Można też stosować inną formę - a mianowicie procentowy udział posłów danej partii politycznej w reprezentacji parlamentarnej. Akurat ta forma dzisiaj jest stosowana. Tu każda z partii politycznych może mieć własne zdanie na zadany temat, ale wybiera się rozwiązanie, za którym opowiada się najliczniejsza grupa osób uprawnionych do udziału w głosowaniu.
No i jest jeszcze opozycja - czyli grupa osób pretendująca do udziału w zarządzaniu państwem. Dla tych osób istnieje tylko jedno rozwiązanie - uczestnictwo w wyborze wariantu do realizacji - ale już nie pod kątem - kto jest inicjatorem danego projektu, ale jaka jest wartość tego projektu dla społeczeństwa.
Póki co - to grupa "opozycyjna" względem większości parlamentarnej głosuje przeciwko projektom zgłaszanym przez polityków spod znaku #dobrej zmiany. Efektem są liczne awantury o charakterze politycznym w żaden sposób nie przyczyniające się do poprawy bytu społeczeństwa. A szkoda, bo wiele dobrych rozwiązań nie jest rozpatrywanych, bo nikt ich nie zgłasza. W ramach "oPOzycji" jak na razie, obowiązuje zasada fałszywie rozumianej "lojalności" - która raczej ośmiesza wielu dobrych polityków, którzy posiadają jednak dość duże poparcie w społeczeństwie.
Ciągle zapominamy, że wyborcy głosują na wybranych kandydatów. To sposób przyznawania mandatów wypacza wyniki tego głosowania - stąd "liderzy" partii politycznych powołują się na "wysokie notowania" ich partii. Tak, jeżeli partia ma dobrych kandydatów, to ma spore poparcie. Nie należy tego mylić z poparciem dla konkretnych liderów politycznych. To jest słabością demokracji postrzeganej jako "absolutne prawo do wolności". To jest tylko błąd rozumowania politycznego.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo