Wojtek Wojtek
441
BLOG

dymisja ważnego polityka

Wojtek Wojtek Porozumienie Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Czasami tak jest, że ktoś jest po prostu nielojalny i poza plecami swych sojuszników ma inne zdanie, aniżeli w wybranym przez siebie środowisku. W Polityce bywa różnie, ale coś w tym jest, że nie wszyscy zdają sobie sprawę ze skutków takiego działania.

Okazuje się, że środowisko Prawa i Sprawiedliwości nie jest jednoznacznie jednorodne. Że każdy ma zdanie własne, to zrozumiałe. Ale koalicja, czyli porozumienie w granicach wspólnego interesu wymaga przyjęcia interpretacji uzgodnionej wspólnie.

Na przykład temat ruchu na drogach publicznych, czyli na drogach wspólnych i dostępnych dla wszystkich.

Na kontynencie europejskim przyjęto za zasadę poruszanie się prawą stroną drogi. I chociaż Wyspy Brytyjskie także należą do kontynentu europejskiego, to ich mieszkańcy zachowują się zupełnie inaczej i tam obowiązuje ruch lewostronny.

Do czasu, kiedy posiadanie własnego samochodu było trudne do realizacji, tak obecnie wiąże się z pewnymi trudnościami dla osób, którzy nigdy nie korzystali z zasad ruchu lewostronnego.

A jeżeli ktoś wybrał się - czy to z Kontynentu na Wyspy Brytyjskie, czy też z Wysp Brytyjskich na kontynent - musiał dostosować się do reguł obowiązujących w miejscu przebywania.

Podobnie jest też w koalicji politycznej. Tutaj interesem nadrzędnym jest cel. By jednak go osiągnąć - musi być zgodność działania koalicjantów. I nie jest tutaj ważne - kto i jak myśli. To rozmowy wewnątrz koalicji są ostatnim elementem ustalenia strategii - i od tego momentu obowiązuje wspólnie uzgodnione stanowisko.


Jednak - jeżeli chodzi o Zjednoczoną Prawicę - od pewnego czasu jeden z koalicjantów nieoczekiwanie oficjalnie zmieniał swoje stanowisko względem uzgodnień przyjętych w ramach koalicji. Niestety - takie działanie grozi załamaniem całej struktury - nie dlatego, że jest złą ale dlatego, że w sposób nieoczekiwany przez koalicjantów nagle w szeregach układu politycznego pojawia się jakiś dysonans.

Można to przyrównać do instrumentu muzycznego - którego wszystkie struny są dostrojone do wcześniej wybranej tonacji. I na takim instrumencie wirtuoz może przedstawić swój kunszt.

Jednak w chwili, gdy chociaż tylko jeden z elementów stroju instrumentu wyłamie się z przyjętego kanonu - nawet najlepszy wirtuoz może stać się pośmiewiskiem. Tu publiczność nie będzie dochodzić, co jest przyczyną załamania się koncertu. Większość uzna, że to koncertmistrz jest niedysponowany...

A w polityce ?

W sytuacji, kiedy jakiś zespół podejmie decyzję wspólnego występowania przed społeczeństwem, przed wyborcami, to lider tego gremium jest odpowiedzialny za całość pracy całego zespołu.

W polityce nie ma miejsca na występy solowe. Obowiązują przyjęte strategie i jeżeli któryś z koalicjantów nagle stwierdzi, że nie jest to "jego bajka" - powinien wycofać się z zespołu. Ale taki krok robi się w zaciszu gabinetów bez dopuszczania osób trzecich. Przyjętym jest zwyczaj, że po rozstaniu się koalicjantów zostaje wydany stosowny komunikat - w myśl którego społeczeństwo łyka przedstawione mu argumenty. Uczestnicy koalicji rozstają się i wtedy każda ze stron może kontynuować realizację własnego już scenariusza.

Co zrobić w sytuacji, gdy jeden z koalicjantów co raz "podszczypuje" autorytet zespołu ?

Powiedzmy wprost - w sytuacji, kiedy jeden z koalicjantów w niespodziewany sposób nadaje własną interpretację przyjętej narracji - to jest to jednoznaczna przesłanka do rozwiązania koalicji. Nie może być sytuacji, gdy członek wspólnego kierownictwa podważa autorytet lidera zespołu przed opinią publiczną.

W mojej ocenie jest to już wystarczająca przesłanka do rozwiązania wątpliwej koalicji - bo w trakcie kolejnych wyborów taki zespół już nie będzie wiarygodny na tyle, by uzyskać zaufanie wyborców.


Wyborcy także mają prawo do kierowania się własnym interesem i w dobrze rozumianym interesie własnym będzie starał się wybrać najlepszego w swoim mniemaniu kandydata na przedstawiciela własnego interesu.

Jarosław Gowin publicznie informuje, że nie spodziewał się zdymisjonowania go z urzędu wicepremiera. Cóż, premier ponosi odpowiedzialność za CAŁY rząd - więc nie może uwiarygadniać swojego przecież współpracownika, który formalnie na forum politycznym nie wnosi żadnych zastrzeżeń, ale poza plecami koalicjantów podważa sens jej poczynań.


image

https://wydarzenia.interia.pl/polska/news-jaroslaw-gowin-moja-dymisja-jest-de-facto-koncem-zjednoczone,nId,5412298#iwa_source=special


Jeżeli wicepremier został zdymisjonowany - nie zawsze jest to akt "siły wyższej".  Często nielojalność jest skutkiem rozwiązania dwuznacznej postawy członka zespołu. Nawet najlepszego.



Czy Zjednoczona Prawica przestaje istnieć ?

Myślę, że wycofanie się jednego z koalicjantów z większego zespołu nie powoduje rozwiązania samego zespołu. W myśl bardzo prostej zasady - jeżeli jeden ze współorganizatorów jakiegoś przedsięwzięcia zrezygnuje z uczestnictwa w nim - to wcale nie oznacza, że przedsięwzięcie przestaje istnieć.

Prosta reguła mówi wprost, że przedsięwzięcie będzie istnieć tak długo, jak długo nie zostaje rozwiązane. Wycofanie się jednego ze współorganizatorów przedsięwzięcia nie oznacza, że jest to rozwiązanie przedsięwzięcia...





Wojtek
O mnie Wojtek

O mnie świadczą moje słowa...  .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka