Zdarza się, że auto nam sprawia problem. I trzeba jakość je ewakuować. Tradycyjną metodą jest odpowiednio gruby i długi sznurek. Ale czasami trzeba przeciągnąć auto w pojedynkę. W takim przypadku o sznurku możemy zapomnieć.
Czasem wystarczała odpowiednio długa i sztywna rura - która mogła robić za dyszel... i tu mały problem. O ile sznurek nie nadaje się do ciągnięcia bryki z uszkodzonym hamulcem, to twarda rura już może wesprzeć - zaczepiamy ją za nadwozie i przyczepiamy do haka holowniczego pojazdu ciągnącego.
Ale pozostaje jeszcze problem skrętności. W latach 80. XX w. ten problem rozwiązałem improwizowanym uwiązaniem drąga do drążków skrętnych samochodu. W samochodzie holowanym w ten sposób nie trzeba było mieć drugiego kierowcy.
Minęło od tego czasu z pół wieku - i można zobaczyć, jak wygląda importowane urządzenie do holowania samochodu.
Ja zastanawiam się - jak można tutaj, w Polsce w systemie rzemieślniczym produkować potrzebne detale i sprzedawać je potrzebującym... (certyfikat dopuszczający produkt do obrotu na obszarze UE).
https://www.youtube.com/watch?v=XMtHDNb__xc&list=TLPQMjMwMzIwMjXyDn2FYDadPg&index=2
Inne tematy w dziale Polityka