Za nami bardzo interesująca kampania wyborcza. Właściwie tylko Zjednoczona Prawica - powszechnie postrzegana jako "PiS" - nie ukrywała swych planów powyborczych. Ich realizacja w praktyce oznaczała poparcie dla koalicji kierowanej przez Jarosława Kaczyńskiego - bo opozycyjni kandydaci nie oferowali nic ponad usunięcie PiS od władzy.
Jedną z ofert programowych polityków Prawa i Sprawiedliwości było podniesienie poziomu życia polskiego społeczeństwa. Obojętne, jak nazwać czasy sprzed roku 1990, większość społeczeństwa nie miała problemów o charakterze bytowym i kto chciał, ten pracę miał. Pracę, chociaż z wynagrodzeniem bywało już nieco inaczej.
Po roku 1990 władzę przejęli ludzie od Lecha Wałęsy, potocznie uważani za "Solidarność".
Zanim jednak społeczeństwo połapało się o co chodzi, większość polskich państwowych przedsiębiorstw została zlikwidowana. Majątek całego społeczeństwa przestał istnieć, chociaż nagle wszystko stało się "prywatne" a ludzie utrzymujący się z pracy własnych rąk stracili miejsce pracy a nowego już nie było...
Przez te lata politycznej walki część polityków stała się wyrobnikami na zamówienie "wielkiego kapitału" a społeczeństwo zostało przymuszone do migracji zarobkowej.
Ofertą programową partii Prawo i Sprawiedliwość i w konsekwencji kilku różnych partii politycznych stała się odbudowa państwa, odbudowa podstawy materialnej polskiego społeczeństwa. Jedną z propozycji wyborczych na następne okresy była deklaracja podniesienia minimalnego wynagrodzenia za pracę.
I efekty są już zauważalne. Przedsiębiorcy oferują zatrudnienie z wynagrodzeniem - powiedzmy sobie wprost - minimalnym, określonym ustawą...
"Za komuny" jedynym praktycznie pracodawcą były przedsiębiorstwa państwowe i Rada Ministrów określała warunki zatrudnienia pracowników. W tych przedsiębiorstwach obowiązywały regulaminy płacowe, systematycznie podwyższano wynagrodzenie - wszystkim zatrudnionym - a pracownikom przysługiwały dodatki do wynagrodzenia w zależności od czasu pracy, który dany pracownik już miał wypracowany. Fakt, wynagrodzenia nie były wysokie, ale systematycznie wprowadzane podwyżki wynagrodzenia były faktem.
Od czasu przejęcia władzy w Polsce przez "liberałów" zlikwidowano cały sytem państwowy i zwolniono pracodawców od świadczeń na rzecz pracowników. Wieloletnie umowy o pracę ustąpiły miejsca umowom na bardzo krótkie okresy zatrudnienia, bardzo dalekie od przywilejów gwarantowanych pracownikom na podstawie umowy o pracę na okres bezterminowy.
Jednak istniała możliwość wypowiedzenia pracy - zarówno przedsiębiorcy, jak i pracownikowi na mniej więcej porównywalnych zasadach. Teraz okres umowy sięga nie więcej, niż do trzech lat a pracownik pracuje na warunkach ustalonych w chwili zawarcia umowy o pracę - czyli z wynagrodzeniem "brutto" spełniającym "minimum określone ustawą". Tymczasem prominentni pracownicy umocowani politycznie uzyskują apanaże wielokrotnie przekraczające tak zwaną "średnią krajową"...
W kampanii wyborczej lider Prawa i Sprawiedliwości zadeklarował program podniesienia minimalnego ustawowego wynagrodzenia. Wiąże się to z ogromnymi pracami legislacyjnymi, z koniecznością przeliczeń ceny produktów i usług i skutkami w postaci wyższych cen ... ale tu należy pamiętać o niewidzialnej ręce "wolnego rynku". Na pewno nie zadziała on ad hoc - ale ja już dostrzegam efekty tej deklaracji.
Oferty zatrudnienia nowych pracowników wiążą się z wynagrodzeniem deklarowanym na poziomie 26oo złotych miesięcznie. I nie jest to koniec. Pracodawcy już zmieniają zatrudnionym pracownikom umowy podnosząc im stawki do poziomu przekraczającego - niewiele, ale jednak, 2600 zł brutto.
Pesymiści mogą obawiać się, że ta powszechna podwyżka spowoduje podniesienie cen detalicznych. No cóż, z czegoś trzeba wziąć środki na podwyżkę dla osób zatrudnionych. Ale to nie podniesienie stawki wynagrodzenia jet motorem przychodu. Trzeba zwiększyć wydajność pracy a także docenić kwalifikacje osób zatrudnionych.
Jeżeli dzisiaj w warsztacie samochodowym zatrudnia się byłych pracowników budowlanych, bo wykwalifikowani mechanicy samochodowi cenią się dosyć wysoko - to owszem, proste prace przy samochodzie może wykonać przeszkolony pracownik. Jednak poważniejszą naprawę taki warsztat już nie wykona...
Wzrastają także oferty wynagrodzenia dla pracowników w pracach sezonowych, w pracach dorywczych... a to jest już ciekawszą ofertą bez konieczności wyjazdu do pracy poza Polską.
No, tam dla pracowników ogólnobudowlanych oferta zatrudnienia sięga 10-12 tysięcy złotych miesięcznie - co przy krajowym 2600 wygląda dużo inaczej. Ale mamy do czynienia nie z jednorazową podwyżką, ale z systemem ustawowej zmiany najniższego wynagrodzenia.
Skoro przedsiębiorcy potrafią dobrze wynagradzać potrzebnych pracowników, to lada dzień zrozumieją, że ustawowe minimum nie wiąże się z maksymalnymi stawkami dla pracowników. A ci będą podnosić swoje umiejętności, aby zasługiwać na szacunek u pracodawcy.
A zmiana cen rynkowych jest trwałą gwarancją rentowności produkcji - bo każdy producent jest związany z miejscem produkcji i z rynkiem, który obsługuje. A niska cena podobnego badziewia o niskiej cenie już raz wygasiła naszą rodzimą gospodarkę. Polityka PiS jest nadzieją na jej odbudowę.