doku doku
235
BLOG

Bolszewickie bezprawie

doku doku Polityka Obserwuj notkę 2

Dowiedziałem się właśnie, jak działa prawo chroniące Polaków przed epidemią. Jak Wam się zdaje, po co nasze władze wprowadziły prawo o konieczności zachowania dystansu 2 m? Naiwnym mogłoby się wydawać, że chodzi o zabezpieczenie ludzi przed zarazkami, które zarażający rozsiewa wokół siebie na odległość 2 m. Zła odpowiedź. Nie o to chodzi. Gdyby o to chodziło, to już wiele tysięcy Polaków zostałoby ukaranych przez Sanepid i inne uprawnione organa władzy. Nie chodzi o to, żeby zachować dystans 2 metry.

 Wiecie, jak działają radary antypirackie na drogach? Robią zdjęcia piratom drogowym i wysyłają im zdjęcia i mandaty. Po co to robią? Chodzi o zabezpieczenie ludzi przed piratami. A może się mylę? Może ktoś lepiej zorientowany wie, że mandaty wysyła się po analizie i np. członkowie partii rządzącej mandatów nie dostają? A może tak się porobiło tylko za obecnej władzy? Czy członkowie PiS dostają takie mandaty? Tego nie wiem. Ale już wiem, jak jest z mandatami za naruszenie 2 metrów. Dla zachowania piękna stylu zacytuję sformułowanie cudze:

"W podziękowaniu za obywatelskie zaangażowanie aparat państwa wysłał jej prezent gwiazdkowy w postaci zajęcia przez SANEPID rachunku bankowego na 11 000 PLN ("kara za nietrzymanie dystansu 2 m w czasie pandemii")".

Podobno w sumie już 2 mandaty Sanepid wystawił na podstawie analizy zdjęć. To mi przypomina "Piłkarskiego pokera" - skoro ma być 2 metry, to będą 2 mandaty. Po co więc wprowadzono prawo o dystansie 2 metrów? Teraz odpowiedź jest już łatwa: Chodzi o to, żeby władza miała haka na każdego obywatela. Kiedy jakiś obywatel zaczyna się władzy (przeciw)stawiać, wtedy władza wyciąga haka i stosuje karę zgodnie z jakimś martwym przepisem.

To była podstawowa w PRL metoda werbowania przez SB. "Pamięta pan, jak dwa lata temu ... mamy dowody i zeznania świadków... w każdej chwili możemy założyć sprawę...". A kto był bardzo niegrzeczny, ciągle był nękany przez władze, bo bolszewickie prawo było tak ułożone, że żaden obywatel nie mógł uniknąć złamania kilku praw. Oczywiście 90% grzecznych budowniczych socjalizmu nigdy nie było ukaranych, mimo że prawo złamali wielokrotnie. 

Cały ten bolszewicki system dokładnie wyjaśnił kiedyś Jacek Fedorowicz - największy w swoim czasie autorytet w środowisku opozycji antykomunistycznej - więc nie będę rozwijać nieporadnie myśli Mistrza. Dodam tylko późniejszą zasadę "zero tolerancji" wprowadzona przez burmistrza Nowego Jorku. W państwie prawa, jeśli już przepis prawa jest napisany, to musi być egzekwowany przez władzę. Przepisy, które służą tylko do ostrzegania i zastraszania obywateli, i do karania opozycjonistów, są charakterystyczne dla władzy bolszewickiej.

Pamiętacie, jak niemal 30 lat temu, zaraz po powstaniu partii PC, Fedorowicz opublikował analizę stylu i organizacji rządzenia tą partią przez Kaczora. Zdiagnozował nieomylnie, że PC jest najbardziej bolszewicką partią w Polsce (bardziej nawet niż następcy PZPR, którzy nazywali siebie wtedy "socjaldemokratami"), a Kaczor jest najwierniejszym uczniem Stalina spośród Polaków. Kto nie ufał diagnozie Fedorowicza, teraz już nie może dłużej jej zaprzeczać. Epidemia pokazała nagą prawdę o tej władzy.

doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka