Tytułem wstępu ciekawostka językowo-googlowa. Trudno jest wygooglować cokolwiek o "stopnieniu" - google uparcie wyszukują "stopienia", a na temat "stopnienia" niczego nie znajdują. Kiedy jednak zapytać google, jak jest prawidłowo, to odpowiadają, że poprawna forma to "stopnienie", a "stopienie" (w kontekście lodowca) jest błędem.
Ten wstęp obrazuje nam ciemnotę narodu. Żyjemy w czasach podnoszenia się poziomu wody w oceanach, a ciemniaki nie potrafią nawet mówić o topnieniu. Ciekawe w ilu szkołach na lekcjach geografii mówią uczniom o tym, jak szybko podnosi się poziom wody i jakie jest przyspieszenie tego wzrostu. Ciekawe co czują teraz nauczyciele (jeśli to czytają)? Wstydzą się? A może się modlą za moje nawrócenie? A może jednak w słusznym oburzeniu odpowiadają na takie insynuacje: "Obrażasz nas, łobuzie jeden. Porozmawiaj najpierw z uczniami, zanim napiszesz takie insynuacje. Wszyscy uczniowie kończący szkołę mają tę wiedzę w małym paluszku!". Chciałbym zostać w ten sposób zmuszony do przeproszenia nauczycieli...
Żuławy niedługo znikną pod wodą. Będziecie tam jeździć specjalnie, żeby podziwiać nowe widoki. Ja pewnie nie dożyję, ale niektórzy z Was prawie na pewno. Topniejący coraz szybciej lądolód Grenlandii podniesie poziom wody w morzach na całym świecie o kilka metrów. Maksymalnie 6 m, realnie w tym stuleciu może to być 3 m. Inne lodowce, a nawet prawie stabilny lądolód Antarktydy też dodadzą trochę wody do Wszechoceanu. W sumie, za 150 lat, prawdopodobnie będzie to 7 m. Ilu mieszkańców Trójmiasta, stojąc na końcu molo, patrzyło na miasto wyobrażając sobie, jak woda podnosi się o 6 m?
Rok 2015 - około 3 mm/rok
Rok 2025 - około 5 mm/rok
Czy w szkołach mówią o tych liczbach? A to nie jest linia prosta. W roku 2035 tempo podnoszenia się poziomu morza będzie bliżej 8 mm rocznie niż 7. Załóżmy optymistycznie, że w roku 2050 tempo to ustabilizuje się na okrągłym 1 cm rocznie, i uda się jakoś zatrzymać podnoszenie poziomu wód gruntowych na Żuławach. Może jednak nikt z Was nie zobaczy zalanych Żuław?
Ale to były tylko liczby. Nauka to coś więcej, a liczby to tylko udogodnienie - ułatwiają wymianę informacji. Prawdziwa nauka i prawdziwe procesy w przyrodzie nie zawierają liczb. Topnienie lądolodu, to nie liczby, ale przyczyny i okoliczności, czyli po prostu fakty, takie jak zdarzenia. Topniejąca woda z lodowca częściowo wnika w głąb. Rosnąca temperatura roztapia zmarzlinę pod lodowcem... i nagle lodowiec zaczyna się ześlizgiwać.. czasem razem z ziemią, na której leżał. Takie zdarzenia mają coraz częściej miejsce w Alpach i innych górach.
Automatyczne dodawanie co roku jednego centymetra to nie nauka - to tylko matematyka. Nauka mówi o tym, że od czasu do czasu trzeba będzie dodawać to, co nagle się ześliźnie i z hukiem zsunie się z Grenlandii do oceanu... i nagle pewnego roku, już niedługo, poziom wody w oceanach wzrośnie o dodatkowe 20 cm... a może o 50 cm? Ile razy takie zdarzenie nastąpi w tym stuleciu? A z Antarktydy też kawał lądolodu niedługo zjedzie... może za 10 lat, może za 50... ale zjedzie na pewno. I nagle poziom wody w oceanach wzrośnie o dodatkowy metr.
Przygotujmy się więc na to, że jeszcze w tym stuleciu poziom wody Wszechoceanu wzrośnie o 3 metry.
Zacznijcie czytać o tym. Na początek polecam najnowszy ŚN - artykuł: "Sekrety Grenlandii".
Inne tematy w dziale Technologie