doku doku
132
BLOG

Matka, macocha, ojciec czy ojczym?

doku doku Społeczeństwo Obserwuj notkę 3

Ostatnio pojawiły się na świecie rodziny nowego rodzaju. Kobieta rodzi dziecko, żyjąc w konkubinacie z drugą kobietą. Pojawiły się wątpliwości, czy ta druga kobieta też jest matką tego dziecka. Zacytuję najlepszą definicję, jaką znalazłem: "Macocha to kobieta, która wraz z partnerem wychowuje jego dzieci, które nie są jej biologicznym potomstwem". Inne definicje są gorsze, np. ku mojemu zdziwieniu definicja oficjalna z sjp PWN: "żona ojca w stosunku do jego dzieci z wcześniejszego małżeństwa". A co jeśli ojciec był kawalerem? Pozwolę sobie poprawić stylistycznie tę najlepszą definicję i teraz poniższa jest najlepsza:

"Macocha to kobieta, która wraz z partnerem wychowuje jego dzieci, niebędące jej biologicznym potomstwem".

Mniej jasna jest ta terminologia w odniesieniu do adopcji z sierocińca dziecka o nieznanym pochodzeniu. Jeżeli para adoptuje takie dziecko, to czy lepiej mówić mówić o nich macocha i ojczym, czy matka i ojciec? Nie znalazłem odpowiedzi na to pytanie, więc może ktoś z Was je zna? Pewną wskazówkę znajduję w zaleceniu: "dziecko powinno jak najwcześniej dowiedzieć się, że jest adoptowane, najlepiej w wieku przedszkolnym". To sugeruje, że w niektórych sytuacjach błędem byłoby nazywanie ich "matką" i "ojcem" - ściśle rzecz biorąc są oni macochą i ojczymem, ale tych słów nie powinno się używać częściej niż to jest konieczne.

Teraz możemy wrócić do kwestii konkubinatu dwóch kobiet. Jeżeli jedna z nich jest matką biologiczną, to druga nie może być nazywana matką. Czy może być nazywana macochą? A może co najwyżej "ciocią"? A jeśli jest transseksualna i uważa się za mężczyznę, to czy może być nazywana ojczymem lub wujkiem? Jakie jest w tej sprawie oficjalne stanowisko władz stowarzyszenia LGBT, czy jak to się nazywa?

Drugi przypadek. W jakimś kraju (czy to jest już gdzieś możliwe) konkubinat dwóch kobiet dokonał pełnej adopcji dziecka z sierocińca. Czy to oznacza, że dziecko ma macochę i ojczyma, czy dwie macochy? A może trzeba mówić, że dziecko ma dwie matki lub ojca i matkę?

Przypadek jeszcze rzadszy (a może hipotetyczny): konkubinat trzech kobiet wychowuje dziecko. Czy to dziecko ma trzy macochy, czy trzy matki? Czy może mieć dwie macochy i jednego ojczyma.

Warto zauważyć, że pojęcie "para" wynika z istnienia dwóch płci. Małżeństwa zwierząt trójpłciowych składałyby z trzech osób. Podobnie jest z małżeństwami LGBT. Jeżeli w pewnych środowiskach uznaje się istnienie większej liczby płci niż dwie, to naturalnie w tym środowisku małżeństwo może składać się z więcej niż dwojga partnerów. Tym bardziej jest oczywiste, że małżeństwa jednopłciowe też mogą składać się z kilku osób bez popełniania przestępstwa bigamii. Dziecko w takim małżeństwie może mieć kilku rodziców. Para z adoptowanym dzieckiem może dokooptować trzeciego partnera. Dwie matki plus jedna macocha?

A może, żeby rzecz uściślić, warto wprowadzić nowe pojęcia: "macoch" i "ojczymka", które uzupełniłyby terminologię uwzględniając osoby transseksualne. Dobrze rozumiem?: w skrócie LGBT litera oznacza transseksualizm? Jedna z pary kobiet ma prawo czuć się odwrotnie.

Na zakończenie warto wrócić do podstaw biologii. Komórki diploidalne biorą się z dwóch płci. Komórki triploidalne nie biorą się z trójpłciowego zapłodnienia - nie ma czegoś takiego na Ziemi. Są tylko dwie płcie - wystarczy że jajo połączy się z plemnikiem. Gdyby istniała trzecia płeć u jakiegoś gatunku, to trzy osobniki by się trójczyły, a do zapłodnienia potrzebne by były trzy różne komórki, jajo, plemnik i bywra, czy jak to by się nazywało, gdyby istniało. Każdy, kto mówi o trzeciej płci - bredzi. Obojnak nie jest trzecią płcią ani żadna inna mutacja triploidalna. Płcie są tylko dwie.

doku
O mnie doku

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo