Przypomniało mi się, jak w mrocznych czasach, kiedy nie było jeszcze psychologii ewolucyjnej, klasyczna psychologia próbowała nieporadnie klasyfikować, jakie popędy i podstawowe potrzeby ma człowiek. Z dzisiejszej perspektywy wypociny XX-wiecznych klasycznych psychologów wydają się śmieszne, warto więc wiedzieć, jaka jest prawda - co ustaliła nauka.
Zacznijmy od tego, że temat jest wciąż bardzo złożony i naukowcy nie wszystko jeszcze rozumieją. Przykładowo, zrozumieli zjawisko endosymbiozy, opisane przez Margulis, ale nie zrozumieli jej teorii symbiogenezy. Margulis wciąż jest bez Nobla (już ponad 10 lat minęło od jej śmierci) za endosymbiozę, ponieważ nauka jeszcze nie wie, co o niej sądzić. Na szczęście, w środowisku fizyków Margulis już od dawna cieszy się uznaniem - jest zaliczana do ścisłego grona supergeniuszy nauki, jako jedyny przedstawiciel spoza nauk ścisłych. Miejmy nadzieję, że to była ostatnia tak wielka kompromitacja seksistowskiego Komitetu Noblowskiego.
Dzięki Dawkinsowi naukowcy rozumieją już, jak silne są w nas instynkty obcych istot, zamieszkujących nasze ciała. Dzięki dziełu "Fenotyp rozszerzony" pojęcie tytułowe stało się popularne i nawet nieźle rozumiane, szczególnie wtedy, gdy organizm pada ofiarą inwazji pasożytów lub zarazków. Gryzienie przez zwierzęta chore na wściekliznę czy erotomania syfilityków, to są przykłady już klasyczne, pokazujące, jak obcy przejmują kontrolę nad naszymi ciałami i umysłami. Samokontrola zwierzęcia zostaje wyłączona. To są najsilniejsze instynkty w naturze - potrafią wyłączyć instynkty samozachowawcze i rozmnażania.
Nieznana liczba instynktów człowieka generowana jest przez hormony produkowane przez nasze symbionty. Wciąż bardzo słabo zbadany jest metabolizm naszych symbiontów, m.in. dlatego, że teoria symbiogenzy Margulis wciąż jest słabo rozumiana - nie generuje więc testowanych hipotez, stąd brak badań naukowych w tym zakresie.
Na drugim krańcu spektrum "fenotypu rozszerzonego" są słabe instynkty współtworzone przez zależności symbiotyczne takie jak trawy i trawożercy (zboża i rolnicy). Irracjonalny stosunek ludzkości do zbóż można wyjaśnić za pomocą cech ludzkiego fenotypu ukształtowanych przez te zboża. Kochamy nasze zboża, tak jak krowa kocha trawę, a trawa kocha krowę, gnu czy owcę. Słabe instynkty nie są jednak tematem, więc wracamy...
Wiemy już, które instynkty są najsilniejsze - rzadkie instynkty obcych, którzy opanowali nasze ciała i wywołali choroby odbierające nam "trzeźwość".
Na drugim miejscu są skrajne przypadki doboru płciowego. W historii ludzkości prawdopodobnie co najwyżej kilka razy zdarzyło się, że dobór płciowy w ciągu kilku pokoleń wytworzył nowy podgatunek człowieka, który szybko wyeliminował inne populacje. Dobór płciowy jest dobrze rozumiany w świecie zwierząt, gdyż łatwiej nam zachować dystans i trzeźwo myśleć o tym, jak parzą się zwierzęta inne niż ludzie. Znamy przykłady takie, jak ogon pawia czy poroże jelenia. W historii ludzkości można wskazać sztukę artystyczną, jako sztandarowy przykład doboru płciowego. Inne aspekty opisane są w książce "Umysł w zalotach". Dzisiaj moim zdaniem ewolucja człowieka dostała mocnego kopa w postaci beatlemanii. Potomkowie artystów estradowych szybko wypierają z populacji potomków mężczyzn, którzy dawniej pociągali dziewczyny.
Na trzecim miejscu plasuje się selekcja przez śmiercionośne epidemie. Najbardziej znanym przykładem jest wymieranie całych narodów Ameryki, zanim jeszcze zostały zaatakowane przez białych kolonizatorów. Kiedy przysłowiowi kowboje zaczęli mordować Indian, liczebność Indian w Ameryce Północnej była już na poziomie poniżej 10% liczebności, którą mieli w czasach Kolumba. Z Indianami najpierw kontaktowali się handlarze i misjonarze, którzy zarażali ich naszymi azjatyckimi epidemiami. Kolonizatorzy z Europy nawet nie zauważyli, że 90% Indian wymarło zanim zaczęli oni kolonizować Amerykę. Do dzisiaj jeszcze średnio raz w roku w Ameryce Południowej odkrywane są nowe, jeszcze "czyste" plemiona Indian, które na naszych oczach eksterminowane są przez nasze zarazki. Jak silne instynkty kształtują się w wyniku takiej selekcji pokazują nasze instynkty czystości, takie jak tabu pedofilii, pederastii, dziewictwa, sodomii ... nieznane wśród ludów, które przez tysiąclecia rozwoju ludzkości nie miały kontaktów handlowych z cywilizacjami Eurazji. Samotni pasterze w "niezamieszkałych" górach byli niegroźni, gdyż ich seks ze zwierzętami nie był źródłem epidemii.
Na czwartym miejscu mamy instynkty wytworzone przez dobór krewniaczy. O tym, że instynkty samozachowawcze są słabsze, wiemy dzięki bohaterstwu patriotów i innych ludzi, którzy kierowani silniejszymi instynktami oddają życie dla spraw "wyższych". Hasło "rodzina jest najważniejsza" znane jest wszystkim, więc nie warto się tu zatrzymywać.
Na piątym miejscu są instynkty samozachowawcze, które normalnie przegrywają ze wszystkimi, np. chłopcy ryzykują życie, żeby popisać się przed dziewczynami. Ryzykują też życie w walce o pozycję w hierarchii społecznej, gdyż pozwala ona wybierać najlepsze dziewczyny, a gorsze pozostawiać podporządkowanym rywalom. Te zachowania dobrze znamy z zachowań członków mafii i gangów.
Dobór krewniaczy działa też w szerszej skali niż w zasięgu pokrewieństwa. To doskonale zostało opisane w "Samolubnym genie". Czysta matematyka sprawia, że statystycznie ewolucyjny sukces odnoszą te geny, które w jakiś nieokreślony sposób pomagają sobie w rozmnażaniu. Geny nie pracują dla "dobra gatunku" (chyba najgłośniejszy z obalonych mitów), ale dla dobra populacji podobnych alleli. Niezbyt dobrze rozumiemy granicę między doborem krewniaczym, a czystą statystyka genetyczną - brakuje nam zrozumienia teorii symbiogenezy Margulis, która prawdopodobnie zawiera wyjaśnienie tej granicy w postaci selekcji poprzez relacje symbiotyczne. Ile instynktów zawdzięczamy trosce naszych genów i naszych symbiontów o nasze wspólne dobro, tego jeszcze nie rozumiemy.
Na szarym końcu są klasyczne instynkty, które opisał Darwin, czyli wyścig zbrojeń między konkurentami. Darwin dlatego tak długo zwlekał z publikacją swojego dzieła, ponieważ zdawał sobie sprawę, że jego teoria jest błędna. Odkrył, że dobór płciowy jest silniejszy niż selekcja naturalna, ale nie mógł zrozumieć dlaczego. Darwin niestety nie poznał prac Mendla i nie wiedział nic o allelach - nie potrafił sobie wyobrazić mechanizmu innego niż mieszanie się cech - nie wiedział, że to jest właśnie fundamentalny błąd jego teorii. W końcu okoliczności zmusiły go do opublikowania kalekiego dzieła. Przez kolejne 20 lat pracował nad teorią doboru płciowego, ale nie mógł jej ułożyć bez wiedzy o allelach. Zmarł wciąż nieświadomy faktu, że inny naukowiec (Mendel) już rozwiązał jego problemy. Teraz na szczęście mamy globalizację - takie błędy są już niemożliwe.
Niemniej selekcja odkryta przez Darwina była i jest faktem. Drobne przewagi niektórych osobników nad innymi, takie jak: dłuższe nogi, większa masa ciała (albo mniejsza, to zależy od środowiska), lepszy wzrok etc, statystycznie w procesie ewolucji skutkują powolnymi zmianami... o ile nie zakłóci tego delikatnego procesu jakaś epidemia, dobór płciowy czy inne silniejsze mechanizmy selekcji "nienaturalnej".
I doszliśmy w ten sposób do końca, czyli do selekcji naprawdę nienaturalnej. Socjolodzy rozumiejący genetykę wierzą, że stwarzając sztuczne środowisko społeczne mogą stworzyć czynniki selekcji mogące wpłynąć na przyszłe proporcje alleli w populacjach tak zorganizowanych. W opozycji do tej koncepcji jest psychologia ewolucyjna, która zwraca uwagę na fakt, że niektóre motywacje organizatorów takich społeczeństw nie muszą być racjonalne, tylko mogą wynikać z już istniejących popędów - coś jak z założycielami sekt - wiadomo, że robią to po to, żeby mieć harem, choć czasem nie zdają sobie z tego sprawy ... ale instynkty społeczne (np. które cechy genderowe są naprawdę płciowe) to już jest zbyt obszerny wątek - potrzebna jest osobna notka.
Warto na koniec wrócić do najsilniejszych mechanizmów doboru naturalnego. Niektóre mechanizmy doboru się kumulują, np. dobór płciowy zwykle zaczyna się od klasycznej darwinowskiej selekcji przez przewagę. Np. samice zauważą, że jakaś cecha daje niektórym samcom przewagę na innymi samcami, więc zaczynają wybierać lepsze samce, nie "czekając"aż uzyskają one tę przewagę, przyspieszając wielokrotnie ewolucję. Innym przykładem jest kumulacja doboru płciowego z selekcją przez epidemie, czyli wpływ chorób roznoszonych drogą płciową. Dzisiaj większość kobiet instynktownie reaguje wstrętem na widok jurnego podrywacza - nie muszą nawet uświadamiać sobie swojej obawy, że jest to roznosiciel chorób - po prostu taki facet jest obrzydliwy i już. Dawniej erotomani pociągali kobiety, gdyż instynkt kazał kobiecie się parzyć z facetem, kto da im syna erotomana - a ten zapewni jej genom sukces reprodukcyjny. Jednak kiła przetrzebiła te populacje. Dzisiaj behawior syfilityka budzi wstręt, nawet jeśli facet jest zdrowy.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo