Nadchodzące wybory prezydenckie w Rosji kojarzą mi się z Gombrowiczem i wypracowaniem, które musieli nieszczęśni uczniowie pisać "Dlaczego Słowacki wybitnym poetą jest?". Nawiasem mówiąc, wolę Słowackiego od Mickiewicza. W Rosji uczniowie pisaliby "Dlaczego Putin najlepszym kandydatem na prezydenta jest".
Manewr z zamianą na role z Miedwiediewem okazał się trafiony, choć nie był pozbawiony ryzyka. W którymś momencie Miedwiediew przestał być bowiem plastikowym wypełniaczem czasu między jedną serią prezydenckich kadencji Putina a drugą i poczuł smak władzy. Treaz nikt jednak nie ma już wątpliwości, że wszystko wraca do normy. Rosyjskie media przekonują, że Putin i tylko Putin będzie najlepszym prezydentem na czas kryzysu. I szczerze powiedziawszy, trudno odmówić tym argumentom racji. Bo w trudnych czasach potrzeba silnego przywództwa jest oczywista. Stąd może też dodatkowo problemy Europy, która od czasów Thatcher, Kohla i Delorsa cierpi na deficyt liderów z prawdziwego zdarzenia.
Ciekawe jest natomiast coś innego, nowość. Do tej pory w Rosji Putina kochano bądź nie (ale to drugie po cichu raczej) , szanowano, bano się, uwielbiano, ale nigdy się z niego nie śmiano. W ostatnich dniach natomiast najpierw prezydenta-premiera-przyszłego prezydenta wygwizdali kibice, a następnie w niektórych mediach zaczęła się pojawiać delikatna nutka ironii. Może to paradoksalnie wynikać z przeświadczenia o nieuchronności kolejnej prezaydenckiej kadencji. Może też to reakcja na zbyt nachalnie serwowaną akcję Putin Superstan w każdej dziedzinie.
Inne tematy w dziale Polityka