Po tzw. drugim expose Tuska, wystąpił szef klubu PO Grupiński. Wygłosił on typową inwektywę językiem Palikota, Niesiołowskiego, przy których słynny bulterier Kurski jawi się jako niewinny szczeniaczek - ratlerek. Brzmiało to mniej więcej tak - marzeniem Kaczyńskiego jest zakuć polityków opozycji w kajdanki, co realizował w czasie rządów i teraz te marzenia schował pod poduszkę po to by po zdobyciu władzy wrócić do polityki terroru. Wszystko podporządkowuje temu celowi uprawiając "smoleński maniheizm" Itd. ble ble ble. Nasunęły mi się wtedy pytania do Donalda Tuska. Pierwsze czy ta nie po raz pierwszy stosowana retoryka ma wyrażać żal, że z powodu pisowskich rządów terroru pani Sawicka nigdy nie zostanie ministrem zdrowia i nie będzie mogła kręcić lodów na szpitalach, pan Chlebowski nie będzie mógł spełniać się jako szef komisji finansów, Drzewiecki jako minister sportu, Kaczmarek nigdy nie zostanie już prokuratorem generalnym, Kornatowski szefem policji? Czy to przemówienie to sygnał, nie pierwszy zresztą, dla polskich oligarchów, że z takim trudem pozyskana klientela raz wyniesiona na szczyt, gdyby nie terror IV RzP, mogła służyć swoim panom co najmniej dekadę? Jeżeli chodzi o panią Blidę, to nawet żądny krwi Kalisz nie stwierdził nacisków, tylko złą atmosferę, a Czuma ogłosił wprost, że nacisków nie było. Nawet jeżeli zeznania "polskiej Aleksis" były niewiarygodne, to i tak stanowiły przecież wystarczającą podstawę do zatrzymania celem przesłuchania. A może chodziło o biednego dr G, który jednak skazany został, a nieszczęsna konferencja Ziobry była od początku traktowana, jako błąd, niepotrzebne strzelanie z armaty do wróbla. Jeżeli wygłasza się mowę tak przesączoną epitetami, wypadałoby wymienić przynajmniej jedną ofiarę pisowskiego terroru, straty której wrażliwi na ludzką krzywdę politycy PO przeboleć do teraz nie mogą. Drugie pytanie, czy to wsytąpienie oznacza, że poseł Grupiński zdziera maskę stonowanego intelektualisty i staję się kolejnym po Palikocie i Niesiołowskim PO-wskim bulterierem, czy może że Platforma cała zamienia się w jedną wielką hodowlę bulterierów, które tylko w zależności od komendy ujadają czasem trochę mniej zajadle. Widzieliśmy już przecież nawet rozhisteryzowanego Rostowskiego, który - w ramach symetrycznej odpowiedzi na zarzuty PIS-u o zdradę, hańbę i zaprzaństwo w sprawie Smoleńska - używał tych samych słów w reakcji na propozycję opodatkowania banków i przy okazji spółek skarbu państwa. Symetryczna odpowiedź to hasło Schetyny, który dał tym sformułowaniem jasno do zrozumienia, że nie ważne są racje, ważne jest aby na każdy atak odpowiedzieć podobnym, co w przypadku ataku Rostowskiego wyszło nadzwyczaj groteskowo. Może jestem stronniczy, bo trudno nie być jak się patrzy na te rządy, ale taki Błasik jawi się w tym towarzystwie jako uosobienie wszelkich cnót, a Kurski w walce o elektorat gryzie po kostkach niedawnego przywódcę i wcale nie widzę, żeby mu wyznaczono następcę. Więc jak to jest z tym językiem nienawiści? Tutaj zaznaczę tylko, że każde słowa, nawet wulgarne są dopuszczalne w ocenie zaniechań dotyczących śledztwa smoleńskiego, bo w tym wypadku nie chodzi o język tylko o jak najpełniejsze oddanie skali dramatu z jakim mamy w Polsce do czynienia w sytuacji kiedy całe elyty, wszystkie partie szeroko rozumianej centrolewicy tworzą lub tolerują JAWNE kłamstwo smoleńskie. Zepsucie, karłowatość elyt, która powduje, że nie można dziś mówić o żadnej wolności, stabilności, bezpieczeństwie Polski. Trudno tą sytuacje opisywać innymi słowami, niż zdrada, hańba, w najlepszym wypadku tchórzostwo. Od czasu raportu Biniendy, którego nie raczono weryfikować, tylko zareagowano atakami podważającymi autorytet i coraz częściej zaczęto wycierać sobie gęby Macierewiczem, tak jakby na tezę matematyka, że 2 x 2 = 4 można było odpowiedzieć, że to nieprawda, bo matematyk to pisowski agent. Od tamtego momentu sytuacja jest zero-jedynkowa i nie ma tu miejsca na żadną polemikę dopóki ktoś nie udowodni, że Binienda się pomylił i obliczył, że 2 x 2 = 5 do czego nikt się nie kwapi, bo na polu matematyki i fizyki nie ma miejsca na propagandę. Dlatego określenie jawne kłamstwo jest jedynym oddającym istotę rzeczy, co musi prowadzić do wniosku, że dzisiejsza elyta to w prostej linii postKPP, neomiędzynarodówka, bo żadnego Polaka nie byłoby stać na taką hańbę. Dlatego votum nieufności będzie ostatnią szansą dla posłów PO na wyjście z koalicji zdrady i da im czas na budowę nowej, polskiej formacji centrolewicowej.
„zrządzeniem losu dzieje się tak, iż w ostatnich dwudziestu latach rzeczpospolita nie miała wroga, który jednocześnie i mnie nie wypowiedziałby wojny.” ______________Marek Tulliusz Cyceron ________ Nie sposób wypowiedzieć bardziej patetycznego zdania.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka