Będąc gdzieś poza granicami Polski w poszukiwaniu ogólnie pojętego szczęścia Polak spotyka Polaka...
Najpierw kontakt wzrokowy;
...tak to na pewno on lub ona...ten wyraz twarzy; minimalnie ściśnięte usta i oczy często utkwione w punkt chociaż zdarzają się i rozbiegane, czasami nie pewny krok jeżeli masz powyżej trzydziestu pięciu lat albo na odwrót pewnie odważnie, czasami wyzywająco stawiane kroki w przypadku młodszych panów i pań.
Język;
…tak k…a bo wiesz oni tam k….a wuhte tego maja i jak k…a chcesz to ci załatwię…[nerwowy śmiech] (przyznaję to nie dotyczy wszystkich)
Spojrzenie już po wstępnym rozpoznaniu;
Co on. ona tu robi. może lepiej pójdziemy sobie do regału z mięsem a oni sobie w tym czasie pójdą…
Chcę przejść. mówię "przepraszam" i uśmiecham się, no bo co tu się będziemy oszukiwać proszę pana i proszę pani. mówmy po polsku w zamian dostaję spojrzenie z góry z dołu lub z boku szybkie jak strzała, choć dłuższe po tym jak już sobie pójdę,
A już do kompletnego spazmatycznego śmiechu doprowadza mnie rozmowa dwóch polskich koleżanek w kawiarni po angielsku; może nikt nie zauważy ze są z Polski….
Dlatego no cóż, dodam tylko że smutne to wszystko chociaż przecież nie jesteśmy smutnym narodem…czy jesteśmy?
…cdn...
Inne tematy w dziale Rozmaitości