Powściągliwy Dynamitard Powściągliwy Dynamitard
3113
BLOG

Wydaj nam Barabasza! o postawie biskupów wobec Dziwisza i JP2

Powściągliwy Dynamitard Powściągliwy Dynamitard Kościół Obserwuj temat Obserwuj notkę 100

Równanie jest, cytując klasyka, „arcyboleśnie proste”. Chcąc wiarygodnie bronić Jana Pawła II, trzeba poświęcić Dziwisza. I na odwrót - brnąc w obronę Dziwisza, trzeba poświęcić Jana Pawła II. 


Myślę, że nie jest tajemnicą, że wiele środowisk w Polsce i za granicą od wielu wielu lat czeka, by obalić mit Jana Pawła II. Ostatniego Polaka, który więcej osób w Polsce łączył, niż dzielił. „Afera Dziwisza” ma być zatem preludium do „odjaniepawlenia” Polski. Niestety jeszcze kilka słodkich niczym kremówki mit w polskim kościele musi upasć, byśmy dotarli do prawdy, bo wszak “prawda nas wyzwoli”.

Stanisław Dziwisz jest dla mnie postacią jednolicie negatywną: Od wielu lat śledzę działalność i książki ks. Isakowicza-Zaleskiego, który przez wielu od dawna uznawanego za oszołoma i wariata, zajmującego się tak „niezręcznymi” tematami jak lustracja w Kościele, czy wskazywanie osób odpowiedzialnych za ukrywanie pedofili a także przypominaniu o zbrodniach popełnionych na Polakach na Kresach. Jeszcze długo przed pandemią miałem okazję być na kilku spotkaniach z księdzem Isakowieczem i zadać mu pytania, tak że wcale nie jestem zaskoczony, że „afera Dziwisza” w końcu ujrzała światło dzienne. 

Postać Dziwisza wzbudza odrazę nie tylko z powodu czynów i zaniechań - jego głęboką demoralizację można było zobaczyć także podczas wywiadu w TVN z Piotrem Kraśką. Wszyscy zapamiętali że Dziwisz nieporadnie próbował zasłaniać się niewiedzą i nieznajomością spraw. Mnie uderzyło co innego, główny przekaz Dziwisza był taki: „Ale Jan Paweł II o niczym nie wiedział, niczego nie chował”. Sam Kraśko był zdziwiony, bo wcale nie pytał go o JP2. Odrażająca jest właśnie ta próba przerzucenia winy na innego pod pozorem lojalności. Z resztą tuż po śmierci papieża-Polaka Dziwisz ordynarnie go oszukał i opublikował wbrew woli zmarłego notatki Jana Pawła II. Kompletnie nie okazał lojalności wobec człowieka bez którego byłby co najwyżej proboszczem bogatej wiejskiej parafii. 

Ten sam instrumentalizm w kwestii wiary zastosował ostatnio Jarosław Kaczyński - bardzo zręcznie (przy pomocy pożytecznych idiotów z prawicowych mediów) przekierował gniew kobiet z PiSu na Kościół. Pod pretekstem wezwania do obrony kościołów pokazał protestującym kogo należy atakować. Dziwisz chce powtórzyć podobny manewr, a na to zgodzić się nie można ale na szczęście najprawdopodobniej zabraknie mu przebiegłości. 

Mam wrażenie, że bardzo wielu biskupom uwikłanym w wieloletnie tuszowanie pedofilii albo po prostu zwykłe przymykanie oka na te sprawy i kierowanie się zasadą „tylko nie mów nikomu”, bardzo ta postawa Dziwisza jest na rękę. Bo jeśli upadnie Don Stanislao, to pociągnie za sobą cały wianuszek innych. Dlatego lepiej dla nich będzie poświęcić tego, który się już bronić nie może - Jana Pawła II, którego zakres zaniechań i win jest nieporównywalnie mniejszy niż Dziwisza i całej generacji biskupów. Kalkulacja jest prosta: zajmą się JP2 i będzie na niego, a nam dadzą spokój i jakoś do tej emerytury doczłapiemy. Święta naiwności! Jak to źle świadczy nie tylko o kondycji moralnej hierarchów ale i ich horyzoncie intelektualnym.

Nie mam wątpliwości, że obecnie mamy do czynienia z pewnym przewartościowaniem. Ostatnio rozmawiałem na ten temat z moim przyjacielem, który trafnie zauważył, że „wychodzi na to, że elity Solidarności oszalały po 1989 r.”. Gulbinowicz, Frasyniuk czy Józef Pinior to liderzy wrocławskiej Solidarności i choć zestawianie ich ze sobą jest być może niesprawiedliwie, to pokazuje degenerację elit. Tych samym elit, które walczyły z komunizmem i mają w tym swoje zasługi, jednak kończą marnie: pierwszy Gulbinowicz skończył de facto wydalony z kapłaństwa, drugi Frasyniuk bawi się w dziwne interesy i marionetkowe strajki, zaś Pinior siedzi za 5 tys zł łapówki - na waciki? Spójrzmy na kolebkę Solidarności, Gdańsk: Wałęsa, prałat Jankowski (nota bene jego ministrantem przez wiele lat był Paweł Adamowicz, tam też by się mógł TVN pofatygować) - podobnie: Wałęsy to nawet własna żona się wstydzi, a Jankowski z kapelana solidarności skończył jako pedofil, SBecki kapuś i janusz biznesu. Przywódcy polityczni i religijni zaliczają po 1989 wręcz niewyobrażalny zjazd i rozmieniają się nawet nie drobne. Dla tych którzy są powodem zgorszenia maluczkich jest przygotowane specjalne miejsce w piekle. 


Myślę, że przyszłość Kościoła zależy wciąż od milczącej większości, trochę jak za czasów Solidarności. To prości ludzie wierzący w Boga, sumiennie ale po cichu wypełniający swoje powołanie. Którzy pewnie tak jak ci wierzący w 1989 w lepszą Polskę i w liderów Solidarności, tak oni teraz chcą po prostu być porządnymi ludźmi i jasno wiedzieć co dobre i co złe. Jednak problem polega na tym, że właśnie ta „milcząca większość” nie reagowała widząc degenerację elit - po Solidarności został tylko baner i gorzkie wspomnienia. Nie mam wątpliwości, że jeśli obecnie w Kościele ta milcząca, większość zwykłych porządnych ludzi nie przemówi i nie wezmie spraw w swoje ręce, to skończy się jak zawsze. Obecnie pewnym pocieszeniem może być to, że milcząca większość czuje się trochę mniej bezradnie niż w latach 90tych. Zapewne skończy się to małym, wspólnotowym kościołem, gdzie rola diakonatu i ogólnie świeckich będzie o wiele większa. Co prawda taki kościół będzie biedny i przynależność do wspólnoty będzie raczej wyrzeczeniem niż drogą do przywilejów politycznych i majątkowych, ale odwołując się do porównania z Solidarnością - dla wielu prostych ludzi w PRLu przynależność do Solidarności właśnie czymś takim była. Świadomym wyborem, często wiążącym się z przykrymi konsekwencjami, a nie miejscem prestiżu i budowania kariery i majątku. 

 Na początku mówiłem o micie JP2. Myślę że co do JP2 w Polsce potrzebne są nam dwie rzeczy. Pierwsza to odkremówkowanie tej postaci. To właśnie siłowe wciskanie wszędzie pomników, nazw ulic, obowiązkowych filmów i pokazów o „wielkim Polaku” spowodowało że stał się on sloganem, czy nawet memem dla młodego pokolenia. Druga rzecz to trzeźwa ocena jego dorobku i pontyfikatu. JP2 był przywódca duchowym, ale tez politycznym i monarchą absolutnym państwa Watykan. Jak każdy polityk i władca podejmował trudne decyzje. JP2 ma na swoim koncie zarówno piękną kartę walki z komunizmem, jak i błędy polityczne czy zawstydzające wpadki personalne. 

 Myśle ze jest zatem spora przestrzeń do oceny całości dorobku JP2 a pole dyskusji jest szersze niż obraz kremówki w Wadowicach czy pomnik JP2 rzucającym kamieniem pod Muzeum Narodowym.





Any writard who writes dynamitard shall find in me a never-resting fightard

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo