- Damy wam coś.
- Ale to nierealne.
- Nie wierzycie nam? Przecież wdzieliście nas w telewizji.
- No nie, oczywiście ze wierzymy. Chociaż na zdrowy rozum to niemożliwe.
- Zdrowy rozum? Taki nie zastanawia się, tylko działa. A my dajemy konkretne rozwiązania.
- Ale nasze doświadczenie pokazuje, że nie powinniśmy wam ufać. Niby dlaczego mielibyście nas nagle polubić?
- Lubimy was, lubimy bardzo. Jesteście super.
- No tak, ale nic z tego nie wynika. To co nam proponujecie jest oczywistym kłamstwem. Nawet gdybyśmy założyli, ze najstarsi mają nieprawdziwe wspomnienia, a księgi zostały sfałszowane, to i tak prawdopodobieństwo, ze wasza obietnica zostanie zrealizowana jest bliska zeru.
- Czyli jednak nie wierzycie nam?
- Nie o to chodzi. Nie zakładamy waszych złych intencji. Powiedzmy, że możecie nie mieć racji w tym względzie. Każdy ma prawo do błędu.
- A jak wam bardzo bardzo-bardzo obiecamy?
- To nic nie zmieni. Przecież nieważne jak bardzo bardzo 'najbardziejszą' obietnice złamiecie, skutki będą dla nas identycznie opłakane. Co nam po satysfakcji, jeżeli będziemy bezsilni i pokonani? Teraz musicie z nami rozmawiać, bo nie jesteście idiotami i wiecie, ze w naszej jedności siła. Ale gdy sie zgodzimy i przegramy, będziemy niczym...
- Obiecujemy, ze będzie wam tak dobrze, jak mówimy. Macie nasze słowo, ze tak sie stanie. W przeciwnym razie wszystko oddamy.
- Przecie to niemożliwe. Nikt tak nie robi.
- O B I E C U J E M Y. A w ramach rekompensaty jeszcze coś gratis dorzucimy.
- No nie wiem…
W tle słychać był pojedyncze głosy: Weź, zgódź się. W telewizji mówili.
Waha sie jeszcze.
- No zgoda. Obiecaliście.
- Świetnie. Macie nasze słowo, tylko pamiętajcie, ze wy swojego nigdy nie łamiecie.
- Nie złamiemy i teraz, jeżeli nie wprowadzono nas w błąd w czasie ustaleń. To chyba oczywiste.
- Nie, nie, nie. Nigdy i zawsze.
- Przecież to bez sensu.
- Nikt nie bronił wam przecież dopytywać sie o szczegóły. My mamy czas, wiec jeżeli cos będzie nie tak, to tylko z waszej własnej winy. Nie zwalnia was to jednak od przestrzegania umowy. A nas i owszem.
- Ale...
- Tak jest i koniec zresztą nie martwcie sie na zapas. Czas leci. Pamiętajcie, jak w tiwi. Słowo.
Tak właśnie synku zamiast w zimnym i mrocznym pałacu zamieszkaliśmy w tej ciasnej, ale własnej lepiance. A dzisiaj jest wigilia tego wydarzenia.
Świętujmy więc, bo przyznasz, że jest przytulnie, a i panowie są mili. Szanują nas, bo jesteśmy słowni. Zresztą im także nie można tego odmówić. Zgodnie z obietnicą wspaniały gratis otrzymaliśmy, brak wręcz słów by dziękować.
Żołnierz który u nas sypia, do naszej wyłącznej jest ochrony.
"Dzierzba mimo bliskiego pokrewieństwa z wróblami, sikorami czy kanarkami, zachowuje się jak ptak drapieżny. Aktywnie poluje na duże bezkręgowce (głównie owady) oraz drobne płazy, gady, ssaki, a nawet inne gatunki ptaków. Po złapaniu zdobyczy często nie zjada jej od razu, lecz zawiesza na kolczastych krzewach, drutach lub wkład między rozwidlenia gałęzi drzew."
Tak powstają tzw. spiżarnie dzierzb.
ADRES E-MAIL
- Czy już Ci pisałem, że to oto miejsce jest symbolem mojej niezależności i wiary w wolność jednostki?
- Jakieś pięćdziesiąt razy... /Veszett a világ/
motto: Mówisz, że chcesz zostać pisarzem, to po prostu zwykły egoizm; chcesz wyróżnić się spośród marionetek i zostać ich animatorem. W istocie nie ma różnicy między tym, co chcesz robić, a malowaniem się kobiet... /Abe Kobo. Kobieta z wydm./
motto2: W każdej epoce, w każdym kraju zawsze istniały dwa stronnictwa: reakcji i postępu./Maurice Druon. Król z Żelaza/
Ludzie najczęściej stają się biegaczami, ponieważ tak ma być./O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu. Haruki Murakami/
spiritus flat ubi vult
Zapraszam do zwiedzania mojej spiżarni
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka