Z Internetu
Z Internetu
Dziobaty Dziobaty
141
BLOG

Dla odprężenia zmysłów – to lubię

Dziobaty Dziobaty Rozmaitości Obserwuj notkę 10

Muszę podzielić się smutną wiadomością... Ostatni huragan Isaias przetrzebił niektóre połacie Południowej Florydy, chociaż naszej nie ruszył. Ale ruszył połać gdzie był kurnik nad jeziorem Okeechobee gdzie prowadziłem wieloletnie naukowe badania nad cywilizacją kur...  

Najpierw była farma, ale okazało się że to przemysłówka, której małą część dzierżawiliśmy... Tutaj mówi się na to „franczyza”... Na franczyzę nie mogłem patrzeć, ale Zosia specjalnie się tym nie przejmowała, bo zawsze znalazła jakąś foremną kurkę-miąskę, z której później robiłem pyszny obiad... Na przykład ”Kura gnieciona w sosie Alfredo” z czaną fasolą... czy ktoś o czymś takim słyszał?... Gdyby zachciało mi się o tym pisać, chyba zakasowałbym Panią Animelę...

Do rozwoju farmy specjalnie się nie przyczyniliśmy, więc od właściciela dostaliśmy wymówienie... Właściciel też się nie przejmował, ale to jest Indianin z Seminole tribe  i może sobie pozwolić żeby nie pracować, bo jako uciemiężony people of color, dostaje pokątnie sporą kasę...

Nawiasem mówiąc, dawno temu, spotkaliśmy go przypadkiem na skrzyżowaniu Glades i Lyons Road  jak  od miejscowej ludności zbierał pieniądze na piwo, ale opowieść o Jimmy Osceola, to zupełnie osobna historia...

Huragan, jak to zwykle bywa, robił lokalne zakrętasy i szopę całkiem nadwyrężył... Już po wydarzeniach Jimmy powiedział ze spokojem że „kury się rozbiegły”, ale ponieważ zacząłem się do niego rwać, Zosia sprawę załagodziła i Jimmy obiecał że obok postawi drugą. Jak zwykle, się nie przepracował...

Z bankructwa farmy byłem nawet zadowolony, ale ze straty kurnika niepocieszony, bo huragan przerwał, prawdopodobnie największe dzieło mojego życia... Nie wiem, jak teraz swoją „Encyklopedię kury” dokończę...

Nowy kurnik jest przytulony do zewnętrznej strony budynku-rzeźni, gdzie zwyrodnialcy przerabiają kury na smaczne mięsko... Hałasów zza ściany nie słychać i to mnie uspakaja, więc mam nadzieję że badania niedługo skończę

Z dotychczasowych obserwacji wiem i powtórzę po raz kolejny, że kury wcale nie są głupie i z obcowania z nimi można wiele skorzystać... 

Nie pamiętam czy już o tym pisałem czy nie, ale biblijni Samarytanie swoją nadopiekuńczość i szeroki horyzonty zrozumienia potrzeb bliżnich, zawdzięczali intensywnemu głaskaniu kur, hodowanych na potrzeby ofiary całopalnej, której rytuał opisano w Księdze Hymnów Starego Testamentu...

Badania naukowe prowadzone na kalifornijskim SouthNorthern & Middle University wykazały ponadto, że głaskanie kur poprawia pracę okręznicy i przyczynia się do obniżenia poziomu agresji osobników nałogowo palących marihuanę... Aktualnie bada się wpływ głaskania kur w ramach powszechnej antynarkotykowej terapii osobników uzależnionych od koki... 

-------------------------------------------------------------

Niestety, Zosia odciąga mnie od laptopa i mówi że chce iść na plażę...

Nie jest za bardzo gorąco, bo tylko 85F, ale trochę duszno... Nad oceanem zawsze coś wieje, więc może być miło... Do widzenia...

That’s all folks


Dziobaty
O mnie Dziobaty

Żwawy w średnim wieku, sędziwy też. Katolicki ateista, Cutting-edge manipulator należyty. Przyjmuję w środy i czwartki, bez kolejki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości