Z Internetu
Z Internetu
Dziobaty Dziobaty
2303
BLOG

Rewolucja - parowóz dziejów. Zamazywanie historii USA (Part I).

Dziobaty Dziobaty USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 36

O tym, że wszystko płynie, dowiedziałem się dawno temu, jeszcze w szkole podstawowej... Nie bardzo wiedziałem, co płynie, gdzie płynie i dlaczego; w liceum ogólnokształcącym dowiedziałem się też, że wszystko płynie... Przez pewien czas, to mi wystarczało.

W liceum dowiedziałem się też, że Heraklit, pewien starożytny mędrzec i filozof z Efezu powiedział po grecku – „Panta rhei kai ouden menei”, co oznacza, że „wszystko płynie i nic takie samo nie pozostaje”.

On wierzył, w tak zwaną, jedność przeciwieństw i mówił, że wszystkim istniejącym pojęciom można przypisać pary przeciwnych właściwości: ciepło – zimno; jasność – ciemność; dobro – zło.

Inni filozofowie potwierdzili, że wszystko co jest na świecie, zmienne i nietrwałe jest; poza wszystkim, formułę Heraklita rozwinęli i wielokierunkowo ubogacili... Tych filozofów było wielu; stworzona została teoria wszakże teoria wyłaniania się i syntezy przeciwieństw, która doprowadziła do dialektyki Hegla.

Podstawowa reguła dialektyki heglowskiej powiada - „Każda teza zawiera już w sobie antytezę, obydwie zaś zostają zniesione w syntezie”. Mimo tego zniesienia, synteza zawiera w sobie zarówno tezę, jak i antytezę...

Dialektyka Hegla była podwaliną filozofii Karola Marksa, twórcy socjalizmu naukowego i marksizmu.

Prawo stałego ścierania się przeciwieństw oznaczało, że różne jakości materialne są ze sobą w stanie ciągłego antagonizmu;  nieprzerwanie się ścierają i generują ciąg przemian, które prowadzą do powstania nowej jakości bytu.

Chociaż twórcą naukowej dialektyki, był Arystoteles, rozumowanie dialektyczne wielu filozofów, zwykle stosowane do wyjaśniania kontrowersyjnych twierdzeń i niezweryfikowanych hipotez bez wnioskowania logicznego, weszło w strefę filozofii i logiki rozmytej.

Termin „fuzzy logic” był w moim salonowym dziobaniu użyty parokrotnie, bez komentarzy... Warto do niego wracać; przede wszystkim dlatego, że teoria zbiorów rozmytych, stworzyła wiele inżynierskich metod, w których klasyczne kryterium prawda/ nieprawda, nie istnieje.

Pomiędzy stanem 0 (fałsz) i stanem 1 (prawda) istnieje wiele stanów pośrednich... Oparte na metodach logiki rozmytej algorytmy ewolucyjne i sieci neuronowe, spowodowały wielopłaszczyznowy rozwój wielu inżynierskich kierunków i inżynierii systemowej, stosujących wyrafinowaną high-technology.


Marks nie pozostawił wątpliwości – przeciwieństwa i konflikty mogą dialektycznie doprowadzić do rewolucji, a wrogiem rewolucji jest kapitalizm... Ochoczo mu przytaknął kapitalista Engels.

Encyklopedyści i inni twórcy pierwszej Rewolucji Francuskiej myślenie dialektyczne znali i daleko z nim zaszli. Dobrze też wiedzieli, że paryski lud może zdobyć Bastylię, chociaż kapitalizmu jeszcze wtedy nie istniał... Co było dalej, wie każde szkolne dziecię.

Myślenie dialektyczne w wydaniu Marksa-Engelsa i paru innych, rozwinęło twórczo wielu myślicieli, polityków, wynalazców i artystów w Rosji... Gnębione kapitalizmem masy łatwo dawały się wykorzystać... Padł carat, a potem Rząd Tymczasowy Kiereńskiego... Paryską Bastylię zastąpił Pałac Zimowy w Petersburgu... Media, jakie były takie były, ale pomogły rewojucji przejąć władzę. Nastał Związek Radziecki, po radziecku CCCP.

Przeszły dwie wojny światowe, ale dialektyka socjalistyczna pozostała i miała się dobrze. Świadomość klasowa społeczeństw rosła, a powiększały ją rosnące media... Dialektyka socjalistyczna nabrała wyrazu i jej znaczenie coraz bardziej się wzmacniało.

Leszek Kołakowski, filozof, zaznaczył kiedyś, że posługiwanie się przymiotnikiem „dialektyczny”, zaczęło „unieważniać wszystkie empiryczne okoliczności"... Kołakowski wypunktował też, że użycie formy "dialektyczny" miało "sprawić wrażenie, że używający go jest posiadaczem jakiejś szczególnej, niezawodnej, głębszej metody badania i rozumienia świata".

Dialektyka zamazywała obiektywny brak poparcia większości społeczeństwa dla bolszewików w powojennym Związku Radzieckim a realizm socjalistyczny i rewolucyjny rozwój społeczeństw zataczał coraz większe kręgi.


Historia się toczy, ale czas płynie... Ja twierdzę i zawsze jtwierdził będę – czas płynie, jak Wisła do Gdańska, i z powrotem. Dlatego o płynącej jeszcze Wiśle trzeba pamiętać; oczyszczać, nie zasmradzać, aby bez obrzydzenia wyprowadziła na szersze wody świata.

O tym, że historia się powtarza, wielu jest głęboko przekonanych; ale wielu innych twierdzi, że zmiany cywilizacyjne i dialektyka tworzą historię od nowa... Większość, nie ma zdania, hołdując starej, dobrej zasadzie, że jakoś to będzie...

W swoich blogerskich felietonowych historiach często używam zwrotu „będzie jak trzeba”... Nie afiszuje się, że ukradłem własność intelektualną Mantry, bo wielu salonowców o jakimś tam Mantrze słyszało, ale nie wie, kto to jest.

Z Mantra jest jak ze Spinozą - ani to imię dziewczyny, ani nazwa krainy, ani egzotyczny ptak... Tak, czy owak; pod długich przekomarzaniach, uczeni ustalili, że ten termin należy pisać z małej litery, just – „mantra”. Period.

Mantra – to formuła, werset lub sylaba, która jest elementem praktyki przemian duchowych, w buddyzmie, hinduizmie i ezoteryce... Tak twierdzi Wikipedia.

Jej powtarzanie na okrągło, ma jakoby pomóc w opanowaniu umysłu, zaktywizowaniu określonej energii, uspokojeniu i oczyszczeniu umysłu z niepotrzebnych śmieci.

Szczególnie ważny i skuteczny, jest bezpośredni przekaz mantry z ust guru, gdyż tylko wtedy mantra uzyskuje moc.

Kto to jest guru, albo co, każdy dobrze wie, bo swoje guru sam produkuje... Z krwi i kości, albo z nadania Autorytetów...

Telewizyjne guru amerykańskie od długiego czasu mantrują – „Tyrant Trump must go!”... W Polsce mantra brzmi prościej, – „Precz z pieprzonym PiSem”... Na jedno wychodzi, ale mało kto zdaje sobie z amerykańsko-polskich podobieństw.

Na ogół tak jest, że jak ktoś czegoś nie widział (chyba że w telewizji), jak o czymś nie słyszał (chyba, że w maglu albo w telewizji); lub, jak o czymś nie wie (chyba, że ze smartfona albo telewizji), jest głęboko przekonany, że to „coś” nie istnieje...

Pisanie czegoś wbrew opinii niedouczonych, czyni pismaka niedouczonym - automatycznie... Albo czyni go nieukiem, a jeśli jest stary – zapleśniałym sklerotykiem...

Ludzie żyją dłużej, a wśród nich overeducated też... Pożyją, pożyją i przestaną... Dopiero wtedy można będzie dać płucom szeroko odetchnąć... Banowanie na Salonie będzie zupełnie niepotrzebne, bo blogerzy będą się ograniczać sami.

Powtarzam jak mantrę - ”Rewolucja – parowóz dziejów” , Powtarzam za polski Wieszczem, Broniewskim Władysławem i dziesiątkami polskich - niepolskich bardów socjalistycznej wolności i demokracji...

Ja Towarzysza Władysława pamiętam i wiersze jego, Majakowskiego, Ważyka, Szymborskiej i wielu innych piewców rewolucyjnych przemian czytałem, a nawet z przejęciem recytowałem.

Towarzysz Stalin dla szkolnej dziatwy wzorem  i drogowskazem był...Bardzo trudno było się jego czarowi oprzeć... To wymagało miesięcy, lat i wielu przemian... To wymagało innej poezji i innych tekstów które, w kolejnych okresach przemian, można było konsumować.

Kto tego okresu nie zna i takich przemian nie doznał, nie ma najmniejszego pojęcia, czym był PRL i dlaczego tyle elementów polskości zgubił... Kolejne przemiany, tych elementów nie przywróciły.

Sorry, trochę przesadziłem – za moich, najmłodszych czasów wczesne przemiany nazywano "wprowadzeniem do komunizmu", a przez odważniejszych w mowie i w piśmie, zwiastunem bolszewizmu... No, ale wtedy rzeczy i sprawy widziało się inaczej. A brak telewizji i ograniczone działanie innych mediów, dawały czas na zaglądania za drugą stronę lustra.

W dzisiejszych czasach historii w Polsce się nie uczy; gdzie indziej też, co jednak nie powinno Polaków usprawiedliwiać... Historia jest tworzona na bieżąco, głównie on-line i wszyscy zaczęli to doceniać. Młode pokolenia mają święty spokój, bo nie muszą myśleć i zapamiętywać, nieważnych już definicji...

Od dłuższego czasu podejmuję temat Trzeciej Rewolucji Światowej, tym razem Amerykańskiej; ale salonowe reakcje są, jakieś -takie, ospałe...

Zakładałem, że o Rewolucji Pierwszej i Drugiej, salonowi blogerzy wiedzą, przynajmniej niektórzy...

Dla reszty, są to bajania pod szyldem teorii spiskowych, rozplenianych przez starych idiotów... Ci ostatni, są chyba w przewadze... Ale nie starzy idioci, bynajmniej.

Trzecia Rewolucja Światowa w Ameryce – jest, czy jej nie ma?.

Rewolucja – parowóz dziejów... Każdy parowóz ma maszynistę, któremu drogę wskazuje osobisty guru, który w czeluść paleniska lokomotywy węgiel sypie.

Recytujmy za Poetą -

„Rewolucja – parowóz dziejów”…

Chwała jej maszynistom!

Cóż, że wrogie wiatry powieją?

Chwała płonącym iskrom!

............................................

Pędzi pociąg historii,

błyska stulecie-semafor.

Rewolucji nie trzeba glorii,

nie trzeba szumnych metafor.

...................................................

Tam – bezrobocia, strajki, głód.

Tu – praca. Natchniony traktor.

Tworzy historię zwycięski lud.

Chwała faktom!

.........................................................

Rewolucjo! – któż wiatr powstrzyma,

kto ziemię zawróci w biegu?

Rewolucjo, tablice praw Rzymu

obalamy - od Chin, po biegun!

....................................................

Potrzebny jest Maszynista,

którym jest On:

towarzysz, wódz, komunista –

Stalin – słowo jak dzwon!

.................................................

Czyż czytającego te strofy nie przechodzą dreszcze?... Mnie przechodziły, ale jeśli kogoś nie przechodziły, to mało w życiu doznał i mało o rewolucji wie... Towarzysz Stalin był przecież Słońcem Narodów, ostoją i nadzieją komunizmu.

Co teraz można wiedzieć o rewolucji? Szczególnie o tej trzeciej, amerykańskiej!?

Każda rewolucja wymaga przywódców, przygotowań i czynnych rewolucjonistów...

Przywódcy rodzą się sami, a jak się sami nie urodzą, trzeba ich urodzić, do przywództwa powołać i pomóc im rewolucję przygotować

Jak rewolucjonistów nie ma, lub jest ich niewielu, trzeba uświadomić masy i też do rewolucyjnego zrywu powołać... Pokazać kierunki, drogi i możliwości dotarcia, aż na sam Paramount bytu.

W Ameryce zjawił się guru, który rewolucyjne zmiany przewidział i zapowiadał... Może dokładnie nie on, ale Rada Starszych, która go na przywódcę wyznaczyła.

Barack H. Obama, któremu transformacja państwa i kraju zajęła tylko 8 lat, z żalem powiedział, że brakuje mu jeszcze jednej kadencji... W on czas, większe figle z Konstytucją jeszcze nie były możliwe, ale wszystko się zmienia przecież. Jak nie można tak, można inaczej.

Następczynią Obamy miała być Hillary Clinton, ale jej wejście do Białego Domu zupełnie nie wyszło... Zamiast niej, wpakował się tam niejaki Trump Donald, niepolityczny przybłęda i karierowicz; w dodatku – neokapitalistyczny rasista.

Karol Markszawsze twierdził, że najważniejsze są masy; że masy powinny się łączyć w zespół - do zadań wielkich, specjalnych...

W Ameryce, pomimo okresu niewolnictwa dla jednych, i chyba ze względu na republikańską wolność i demokrację dla innych, masy do rewolucji jakoś się nie kwapiły... Mas nie było zbyt wiele - nie było i nie było, ale się zmieniło...

Jest ta Trzecia Rewolucja Amerykańska, czy zamulonemu tylko się przyśniła?

...ciąg dalszy nastąpi.


Dziobaty
O mnie Dziobaty

Żwawy w średnim wieku, sędziwy też. Katolicki ateista, Cutting-edge manipulator należyty. Przyjmuję w środy i czwartki, bez kolejki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka