E.B E.B
852
BLOG

Nieznany raport Komisji Kurii Kieleckiej w sprawie wydarzeń z 4 lipca 1946 roku.

E.B E.B Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

Mord dokonany na Żydach w Kielcach 4 lipca 1946 roku wstrząsnął opinią w Polsce i na świecie, nie pomijając mieszkańców miasta. Sprawa tej brutalnej zbrodni była na tyle bulwersująca, że poświęcono jej wiele publikacji, w których  jedni  próbowali dociec prawdy, a drudzy wysuwali oskarżenia,  obarczając o sprawstwo tych wydarzeń antysemityzm Polaków. Miasto Kielce do tej pory nie może zdjąć z siebie winy za śmierć tych ludzi.
A jaka była prawda?
O moralny udział w pogromie Żydów oskarżany był również biskup kielecki Czesław Kaczmarek. Nie tylko przez władze w kraju, ale również przez Żydów w Anglii. 9 października 1953 roku, po ogłoszeniu wyroku skazującego biskupa na więzienie, w londyńskiej „The Jewish Chronicle” ukazał się artykuł będący takim oskarżeniem.
Biskup Kaczmarek w czasie zajść kieleckich był nieobecny w mieście. Przebywał w sanatorium w Polanicy-Zdroju od 4 czerwca do 24 lipca. Po powrocie do diecezji powołał specjalną komisję, w skład której weszli
ks.dr Mieczysław Żywczyński, późniejszy profesor historii na KUL, ks. Jan Danilewicz, ks. Piotr Dudziec, ks. Józef Rybczyk i ks. Roman Zelek.  Komisja prowadziła swoje dochodzenie w ścisłej tajemnicy, wspomagana przez kieleckich prawników. Zeznania, pod przysięgą, składali świadkowie wydarzeń. Prace te trwały ponad miesiąc. Na początku września biskup Kaczmarek zawiózł gotowy raport do Warszawy i wręczył go ambasadorowi USA  Arthurowi Bliss Lane.
IPN upublicznił ten raport w swojej pracy „Wobec pogromu kieleckiego” w 2006 roku, a „Nasz Dziennik” wydrukował go w numerze z 4 lipca 2006 roku. Spotkał się on z krytyczną oceną Adama Michnika zamieszczoną wkrótce potem w Gazecie Wyborczej.
Raport ten jest odzwierciedleniem wydarzeń w Kielcach, a także całej sytuacji w kraju w czasie tamtego lata.

Najważniejsze zagadnienia Raportu.

Tło wydarzeń.


Dlaczego tak tragiczne wydarzenia mogły zaistnieć? Czy rzeczywiście stoi za tym antysemityzm Polaków? Przecież w czasie wojny Polacy ratowali Żydów nawet za cenę własnego życia. Nie było wrogiego nastawienia do Żydów, było współczucie. Sytuacja zmieniła się po wkroczeniu Sowietów do Polski, po 1945 roku. Zaczęła się niechęć do Żydów, ogarniająca szerokie masy społeczeństwa polskiego, nawet należących do partii rządowych. Żydzi zaczynają budzić nienawiść i jest to zjawisko nieulegające wątpliwości. Na ten fakt nie wpływają względy rasowe, ale to, że Żydzi są głównymi propagatorami ustroju komunistycznego, którego naród polski nie chce. Żydów pełno w ministerstwach, na placówkach zagranicznych, w fabrykach, urzędach, wojsku i to na stanowiskach kierowniczych. Mają ułatwienia w handlu i przemyśle. Kierują prasą rządową, cenzurą, urzędami bezpieczeństwa, dokonują aresztowań. Wielu z nich przybyło z Rosji. Są aroganccy i brutalni. Można powiedzieć, że sami Żydzi ponoszą odpowiedzialność za nienawiść, która ich otacza.
To była przyczyna, która wpłynęła na zachowanie się wojska i milicji w czasie zajść kieleckich.
Była też przyczyna bezpośrednia. Już parę miesięcy wcześniej rozchodziła się po mieście wieść o ginięciu dzieci. Księża byli proszeni o ogłaszanie z ambon wezwań, aby ci, którzy wiedzą coś o losie ich dzieci, powiadomili rodziców. Nie była to propaganda. Dzieci ginęły rzeczywiście. Szeroki ogół uważał, że sprawcami są Żydzi, którzy na dzieciach dokonują mordu rytualnego. Bezczynność milicji, powiadamianej o zaginięciach, jeszcze bardziej utwierdzała ludzi w przekonaniu, że Żydom w Polsce wszystko wolno.
Trzeba jeszcze wspomnieć, że 30 czerwca odbyło się w Polsce referendum, w którym wg relacji tysięcy ludzi 90% głosowało „nie”, a rząd ogłosił wyniki przeciwne, co mogło wpłynąć na emocje ludzi, ale wg Raportu nie stanowiło poważniejszej przyczyny zajść.

Przebieg wydarzeń


Początek zajść wiąże się z osobą 9-letniego chłopca Henryka Błaszczyka. Wg urzędowego aktu oskarżenia w dniu 1 lipca chłopiec zniknął z domu. W toku śledztwa ustalono, że przebywał we wsi Pielaki w powiecie Końskie. W tym czasie rozpuszczano w Kielcach pogłoski o ginięciu dzieci uprowadzanych przez Żydów. 3 lipca chłopiec powrócił do domu. Ojciec nie pytał go o to gdzie był, ale sprawą zainteresował się sąsiad. Wtedy chłopiec opowiedział historię, jakoby spotkał na ulicy nieznajomego mężczyznę, który dał mu paczkę i 20 zł na drogę. Mężczyzna zaprowadził go do domu zamieszkałego przez Żydów, gdzie odebrano mu paczkę i pieniądze a jego samego zamknięto w piwnicy. Z piwnicy wydostał się przy pomocy jakiegoś chłopca i uciekł oknem. Rodzice zameldowali o tym 3 lipca wieczorem milicji, a na mieście szerzono tę opowieść chłopca. Następnego dnia rano rodzice poszli znów z Henrykiem na milicję,  opowiadając po drodze znajomym wersję syna. Chłopak wskazał dom przy ulicy Planty 7, gdzie go więziono i pierwszego napotkanego Żyda jako sprawcę tego. W tym czasie pod domem na ulicy Planty gromadził się już tłum. Wysłano tam patrol milicyjny i ujęto wskazanego przez chłopca Żyda. Henryka Błaszczyka wraz z ojcem aresztowano i przetrzymywano przez kilka miesięcy. Nie był obecny na późniejszej rozprawie. Na rozprawie nie był obecny również wskazany przez niego Żyd. Niektórzy świadkowie komisji zeznawali, że Żyd ten nazywał się Antoni Pasowski i że to on wmówił w chłopca, że Żydzi z Planty 7 chcieli go zamordować i sterroryzowawszy chłopca kazał mu o tym opowiadać. Analiza wydarzeń potwierdza, że chłopiec został przez kogoś namówiony do przedstawienia takiej wersji wydarzeń.
Wszyscy świadkowie komisji zeznawali zgodnie, że wypadki zaczęły się około godz. 10-tej. Do domu przy ul. Planty 7 przybył mały oddział milicji, który zażądał otwarcia drzwi mieszkania na I Pietrze, celem przeprowadzenia w nim rewizji. Mieszkańcy odmówili twierdząc, że otworzą tylko na rozkaz UB, co rozjątrzyło zarówno milicjantów jak i zgromadzony tłum. Posypały się kamienie w okna mieszkania. Milicjanci zaczęli nawoływać do spokoju a jeden z nich zaczął strzelać w górę dla postrachu. I wtedy oddano serię strzałów z domu zamieszkałego przez Żydów. Parę osób zostało rannych i tłum się rozproszył. W samym domu milicja wyważyła drzwi mieszkania na I piętrze i została ostrzelana przez jego mieszkańców. Parę osób zostało rannych. Zginął jeden oficer.
Fakt ten, że Żydzi zaczęli pierwsi strzelać do milicji i tłumu nie ulega żadnej wątpliwości. Potwierdzają to wszyscy świadkowie. Pierwszymi ofiarami byli zatem Polacy. Te strzały żydowskie sprowokowały dalszy przebieg wypadków. Zaatakowani milicjanci odpowiedzieli strzałami i zamiast rozpędzać tłum stanęli po jego stronie. Około godz. 10.30 zjawili się funkcjonariusze UB ale przyjęli tylko postawę obserwatorów.
Zjawił się też silny oddział wojska i zaczął otaczać dom, usuwając  tłumy z ulicy. To był moment, kiedy można było zakończyć całe zajście, gdyby ze strony służby bezpieczeństwa padły odpowiednie rozkazy. Tak się jednak nie stało. Milicja i żołnierze prowadzili głośne rozmowy z tłumem i widać było, że zwłaszcza wojsko podziela nienawiść do Żydów. Jeden z oficerów usłyszawszy, że Żydzi mordują „naszych” wyciągnął rewolwer i pobiegł do wnętrza domu a za nim udała się część żołnierzy. Milicjanci i żołnierze mordowali Żydów w mieszkaniach lub też bijąc ich kolbami, wyprowadzali na ulicę, a tu w obecności innych żołnierzy i milicjantów masakrowały ich zhisteryzowane jednostki. Nawet przewód sądowy stwierdził, że 2/3 Żydów zginęło do ran postrzałowych, a tylko 1/3 zamordowana została prze motłoch. Funkcjonariusze UB zachowywali się bezczynnie.
Około godz. 14 zaczęła się druga faza zajść. Przyszli tłumnie, nie powstrzymywani przez nikogo robotnicy z fabryki „Ludwików” i tartaku państwowego uzbrojeni w drągi, klucze francuskie itd. Robotnicy ci należeli do partii PPR i PPS. Zaczęło się jeszcze szybsze wyciąganie Żydów z domu i mordowanie ich na ulicy, która została zasiana trupami.
Dopiero ok. godz. 15-tej tłum zaczął się rozchodzić, atakując po drodze napotkanych Żydów. Skoro zajścia trwały tak długo, to znaczy, że władze nie chciały ich przerwać, albo nie zostały usłuchane prze własnych ludzi.
Wg aktu oskarżenia zostało zamordowanych 39 Żydów i 2 Polaków oraz poraniono  40 osób pochodzenia żydowskiego.

Proces sądowy i jego następstwa

Do odpowiedzialności pociągnięto 12 osób, w tym tylko 6 spośród tych, którzy brali udział w zajściach. Biorąc pod uwagę ilość zamordowanych i rannych była to liczba niewielka. Nie mogło jednak być inaczej, gdyż winnych  osób cywilnych było niewiele, a 2/3 Żydów zabili i poranili żołnierze i milicjanci.
Proces połączono ze zwykłą sprawą bandycką, która rozgrywała się w tym samym dniu ale miała inny charakter. Na proces przyjechał najwyższy sąd wojskowy, z zaufanymi sędziami. Prokurator  też był z sądu najwyższego, a obrońcy powołani z urzędu. Sąd nie zgodził się na wysłuchanie świadków obrony i na omówienie tła i początku zajść. Prokurator oskarżał podżegaczy spod znaku Andersa o zorganizowanie pogromu, napadał na Kościół katolicki. Sądzeni byli wyraźnie zastraszeni i przyznawali się do wszystkiego a nawet więcej opowiadali na swoją niekorzyść, niż od nich żądano. Na proces ściągnięto tłumy sprawozdawców polskich i zagranicznych nadając całej sprawie rozgłos. Prasa krajowa a także zagraniczna zaczęła wyciągać z wypadków kieleckich następujące wnioski:

-  agenci faszystowscy, agenci gen. Andersa organizują w Polsce pogromy Żydów.

- ci którzy nie chcą potępić wypadków kieleckich są faszystami i agentami Andersa. Takimi są członkowie PSL Mikołajczyka, należy więc stronnictwo rozwiązać.

- ponieważ zabijający Żydów byli katolikami, a Kościół katolicki nie chce potępić wypadków kieleckich w sposób wymagany przez rząd, zatem odpowiada za te wypadki. Jest antysemicki i faszystowski i uzasadnione jest podjecie z nim walki.

Społeczeństwo jednak zadawało sobie pytania, na które proces nie dał odpowiedzi. Dlaczego zginęli Polacy, skoro to Żydzi byli tymi bezbronnymi? Dlaczego mordowanie Żydów odbyło się w biały dzień, przez tyle godzin, nie powstrzymane przez władze?
Żeby ukrócić  te wątpliwości PAP podała informację 15 lipca o aresztowaniu szefa Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa w Kielcach,  Sobczyńskiego, wojewódzkiego komendanta milicji i jego zastępcę oraz komendanta komisariatu, za niezbyt energiczną działalność podczas wypadków kieleckich. Do września jednak nie wytoczono im procesu a pojawiły się pogłoski, że aresztowano ich tylko dla pozoru, a w rzeczywistości Sobczyński otrzymał już pod zmienionym nazwiskiem awans na inne stanowisko.
Nie można jednak wszystkiego wytłumaczyć brakiem działania paru oficerów rządowych, choć sam Radkiewicz w rozmowie z korespondentem „New York Times’a” uznał winę Urzędu Bezpieczeństwa w wypadkach kieleckich.


Wnioski

 Wskutek komunistycznej działalności Żydów wytworzyła się w stosunku do nich nienawiść szerokich mas w Polsce. Rzeczywiste wypadki ginięcia dzieci w Kielcach powiększyły ją w znacznym stopniu. Z tego postanowiły skorzystać pewne komunistyczne czynniki żydowskie w porozumieniu z opanowanym przez  siebie Urzędem Bezpieczeństwa, aby wywołać pogrom, który dałoby się potem rozgłosić jako dowód potrzeby emigracji Żydów do własnego kraju, jako dowód opanowania polskiego społeczeństwa przez antysemityzm i faszyzm i jako dowód reakcyjności Kościoła, którego zabijający byli członkami. W tym celu władze bezpieczeństwa nie zapobiegły zajściu. Nie przewidziały jednak rozmiarów zajścia. Żydzi z ulicy Planty 7, niechcący na skutek instrukcji, czy też z innych powodów otworzyć drzwi milicji, sprawili, że zaczęła wyważać je siłą. Odpowiedzieli na to strzałami, które spowodowały atak milicji i motłochu. Przedstawiciele Urzędu bezpieczeństwa ograniczyli się tylko do obserwowania osób, zresztą w drugiej fazie zajść nie byli w stanie ich opanować, bo większość milicji i wojska sympatyzowała z tłumem.
Do mordujących na ulicy Planty należeli milicjanci i żołnierze oraz zebrany przypadkowo  motłoch. Aresztowań dokonano tylko wśród tych ostatnich.
Posadzenie na ławie oskarżonych pozostałych uniemożliwiło by oskarżenie Kościoła katolickiego, andersowców i PSL. Odsłonięcie prawdy o zajściach w Kielcach skompromitowało by rząd wobec społeczeństwa polskiego i zagranicy, a nawet wobec Żydów, których krwi chciano użyć dla celów politycznych. Nie pozwolono omawiać na procesie  początków zajść, bo świadkowie procesu mogliby domyślić się całej prawdy.

Tyle mówi nam raport komisji powołanej przez biskupa Czesława Kaczmarka. Upłynęły już 72 lata a sprawa wciąż jest badana i budzi kontrowersję.
Odpowiedzią na odtajniony raport komisji była książka Jana Tomasza Grossa „Strach”, w której oskarża on o sprawstwo moralne pogromu i antysemityzm w Polsce prymasa Augusta Hlonda, metropolitę krakowskiego Adama Sapiehę i biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka.

Warto przytoczyć jeszcze słowa Aleksandra Watta. W swojej książce „Mój wiek” w dialogach z Czesławem Miłoszem tak mówi o mjr  Sobczyńskim:

„Był starym komunistą, który przeszedł wszystkie czystki, nic mu się nie stało, bo był w NKWD kimś ważnym. Robociarz – Spychaj, czekista. Jeden z założycieli Związku Patriotów, który w Rosji był wiele lat. (…)  on rządził Kielcami i wtedy urządzono w Kielcach pogrom”

„Według tego co słyszałem z wielu stron, był urządzony (pogrom) – raczej sprowokowany – przez kielecki Urząd Bezpieczeństwa, a na jego czele stał Spychaj.  (…)  miał mieć proces ale go przenieśli.”

Raport komisji biskupa Kaczmarka był utajniony, bo przez wiele lat w PRLu nie pozwalano na badanie tych wydarzeń, a nawet grożono i karano tych, którzy próbowali to robić. Dokumenty archiwalne spalono.

Dzięki biskupowi Kaczmarkowi i Kurii kieleckiej prawda została przechowana.

E.B
O mnie E.B

Konstytucja RP  Art.14 Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu. Mam na imię Ewa. Na moim blogu można zamieszczać opinie niekoniecznie zgodne z moimi, pod warunkiem zachowania ogólnie przyjętych norm obyczajowych. Oczywiście mam swoje poglądy, ale blogowanie dla mnie, to swobodna wymiana myśli, możliwość dyskusji, formowanie swoich poglądów w zderzeniu z poglądami innych. Wolność nie tylko "krzyżami się mierzy"......

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura