ed-al.ward ed-al.ward
132
BLOG

Co to jest proroctwo ?

ed-al.ward ed-al.ward Kultura Obserwuj notkę 1

Dar proroczy raczej kojarzy się z religią. Ale według Zofii Kossak-Szczuckiej [1889-1968]« przyszłe zdarzenia rzucają cień »… A wiec to sztuka interpretacji takich « cieni »… Delikatna, subtelna ale w jakiejś przynajmniej mierze - racjonalna...„Widzieć jasno to zarazem poezja, proroctwo i religia.“ (John Ruskin) Zresztą np bł. B.Markiewicz który głosił swe wielkie proroctwa tak naturalnie przy stole w czasie obiadu (jakby mówił o pogodzie) twierdził, że to to nic takiego, że wystarczy mieć trochę oleju w glowie… Sensacyjne proroctwa zdarzały się chyba we wszystkich epokach, kulturach, religiach. Antyczni Grecy prorokowali nadejście chrzescijanstwa, indianie w Meksyku koniec swego świata. W carskiej Rosji Rasputin dobrze przeczuwał co sie stanie w Rosji w wyniku wojny… W komunistycznej Kambodzy (gdzie mordowano np. za znajomość jezyków obcych, za sam fakt noszenia okularów – symbolu zepsutej zachodniej cywilizacji !) przypomniano sobie, że jakiś mnich buddyjski przepowiadał, że nadejdą okrutne czasy w których najwiekszą szansę przeżycia beda mieli głucho-niemi… Niemiec Heinrich Harrer który przebywał w Tybecie w latach 40-50ych ub. wieku zapisał : …[przyjmuje nas ] mnich-minister ...nazywa się Rama... wyjaśnia nam, że w starych księgach, znalazł takie proroctwo: wielkie mocarstwo z północy będzie prowadzić wojnę z Tybetem, zniszczy religię i będzie dążyć do narzucenia światu swojej hegemonii..."

Ale wielcy poeci też mają coś z proroków… To rzecz znana… U nas np Zygmunt Krasiński który w 1856r pisał tak :

« ...Ale po wielu latach przyjdzie Wielka Wojna, w której wezmą udział prawie wszystkie państwa Europy, która głownie będzie się toczyła w naszym kraju i kraj, jak długi i szeroki spłynie łzami i krwią. Zniszczenia, pożogi, wszelkiego rodzaju męki przejdą wszystko, co naród nasz dotąd wycierpiał. Ale wówczas Bóg, na pohańbienie dobrych ludzi, a na większą chwałę swoją, każe odbudować Polskę i ci, co ją szarpali, będą walczyli na drgających członkach, wyrywając ją sobie nawzajem i licytując się, kto uczyni więcej dla jej wskrzeszenia... »

(z listu do Jana Zamoyskiego z 1856r, patrz : Z.Krasiński « Listy do rożnych adresatów » opr.Z.Sudolski, Warszawa 1991, t.1, s.195). Przeczytajmy jeszcze raz te genialne, prawdziwie czarodziejskie kilka zdań napisane w 1856r do kogoś w liście (a godne by je wyryć złotymi literami w granicie) które przewiduje odbudowe Polski :

- « po wielu latach » ; 

- jako rezultat okrutnej, katastrofalnej « ogólno-europejskiej wojny » ; 

- w której nasz kraj będzie wielkim, krwawym pobojowiskiem ; 

- i w wyniku « politycznej licytacji » naszych dawnych prześladowców...

I tak też, istotnie, ponad 60 lat później - się stało !

(Krasiński był przede wszytkim wielkim, bogatym panem, bywalcem europejskich salonów, bardzo inteligentnym, przenikliwym ale znudzonym – bo bez obowiązkowego zajęcia - obserwatorem. A do tego, przy okazji, parał się literaturą. I sam o sobie miał bardzo trzeźwe, choć naturalnie zbyt pesymistyczne pojęcie, bo np. do Norwida pisał tak :« Tyś nie śmierci łup! Skrzydlnym jeszcze wzlecisz lotem, Gdy z trupami ja pokotem Leżeć będę - trup! » )


Żeby lepiej je zrozumieć trzeba bardziej sprecyzować jego polski kontekst. To proroctwo nie wzięło się z próżni. To rozwiązanie pewnego zagadnienia postawionego pewnie przez Adama Mickiewicza. Albo - komentarz do jego modlitwy… Bo Adam Mickiewicz modlił się tak :« O wojnę powszechną za wolność ludów, Prosimy Cię, Panie » (« Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego » Adama Mickiewicza 1832 r w Paryżu). Naturalnie o wojnę, która miała przynieść nam i innym uciskanym narodom wolność...

Przede wszystkim, Zygmunt Krasiński potwierdza jego myśl. Tak, to wielka wojna wróci wolność Polsce. Ale tę myśl doprecyzowuje. Krasiński, choć swój poetycki rodowód z Wielkiego Adama wywodził, uznawał (« My z niego wszyscy.. On nas był porwał na wzdętej fali natchnienia swego i rzucił w świat  ») to jednak uważał Mickiewicza za niebezpiecznego rewolucjonistę i sam rewolucji się obawiał (w XIXw słowo Polak było synonimem rewolucjonisty. Tuż po stłumieniu « komuny paryskiej » w której brało udział sporo Polaków zdarzało się - pisał o tym Władysław Mickiewicz – że zatrzymywano i rozstrzeliwano Polaków tylko dlatego, że ktoś na ulicy podsłuchał, że rozmawiają ze sobą po polsku!)

Sam Krasiński otrzymał bardzo poprawne katolickie wychowanie i wykształcenie i był - przynajmniej formalnie – bardzo ortodoksyjnym katolikiem (jak ktoś stwierdził, najbardziej ortodoksyjnym z Wielkich Romantyków)... Czy więc by mógł bez konfliktu sumienia w ogóle się modlić o coś tak strasznego, okropnego jak wojna ? I pewnie dlatego podkreśla jej katastrofalny, okrutny charakter.

Ale to jest też nawiązanie do sensacyjnej obietnicy Andrzeja Towiańskiego, który 27 września 1841 r. w katedrze Notre Dame w Paryżu mówił: „Bracia! Przybyłem między was, abym was powitał, abym zawarł z wami przymierze i zwiastował wam koniec waszych cierpień”. Wolna, cudownie odzyskana ojczyzna już, już zaraz ! Bez naszego udziału i zasługi ! Po prostu cudem boskiej opatrzności ! Co sie wtedy w Paryżu działo ! Magnetyczny wpływ tego niezwykłego człowieka (którego niektórzy uważają za « polskiego Rasputina ») był tak wielki, że niektórzy wypowiadali mieszkania, wyprzedawali rzeczy, szykowali się do drogi ! Towiańczycy wspominali, że ich mistrz miał później mieć pretensje do duchów, że go zwiodły...

Im też Krasiński mówi : nie, to stanie się dopiero po « wielu latach ». I że to nie bedzie takie łatwe, jeszcze daleko nie koniec naszych cierpień, że odbędzie się to wielkim kosztem i strasznym przelewem krwi… I -bardzo ciekawe- że to zaborcy będą się ze sobą licytować, by ojczyznę odbudować…

Czy Towiański wniósł coś nowego do proroctwa obu Wieszczów ? Do tego wielkiego polskiego oczekiwania ? Mimo poczatkowej kompromitacji ? Może tak : przeświadczenie o niezwykłości tego, co ma się stać. Że niezwykła konfiguracja polityczna po I wojnie to będzie wielkim darem Opatrzności. Że polską zasługą jest tylko to, że umieliśmy z tej konfiguracji, z tej nieprawdopodobnej szansy skorzystać ! No i„ni z tego, ni z owego była Polska na pierwszego” - jak mawiał marszalek Pilsudski.

O bliskim odzyskaniu niepodleglosci mówiła też polska mistyczka Wanda Malczewska [1822-1896] (proces beatyfikacyjny w toku):

« W … 1852 r. ujrzała Zbawiciela ...Jezus zasygnalizował jej wtedy zagrożenia dla bytu Polski już po odzyskaniu Niepodległości: "Zbliżają się czasy przewrotne. Ojczyzna wasza będzie wolna od ucisku wrogów zewnętrznych, ale ją opanują wrogowie wewnętrzni »

Jedenaście lat później w 1863r, bł.ks.Br.Markiewicz [1842-1912] zrozumiał, że« Oto już stoją zbrojne miliony wojsk z bronią w ręku, straszliwie morderczą. Wojna będzie powszechna na całej kuli ziemskiej… » (opublikowane w 1908).

« 15 sierpnia 1873 r… Wanda, stojąc przed ołtarzem Matki Boskiej – usłyszała od Niej: "Uroczystość dzisiejsza niezadługo stanie się świętem waszym narodowym, bo w tym dniu odniesiecie zwycięstwo świetne nad wrogami, dążącymi do waszej zagłady... »

« Straszne klęski spadną na Polskę, ale jej nie zgniotą… Polska się ostanie - o ile sobie nie da wiary odebrać i będzie zawsze przedmurzem Kościoła »

14 listopada 1893 roku Wanda miala wizje św.Jozafata który żalił się na prześladowania z rozkazu cara Aleksandra III Romanowa i uslyszała : « Pan Jezus odpowiedział: …Zbliża się dzień mojej sprawiedliwości; ten, co wydał rozkaz wymordowania was, niedługo gospodarować będzie; jego dzieci i wnuki sromotnie wymordowani będą przez jego własnych poddanych, wrogów mojego krzyża; jego dziedzictwo będzie poszarpane »

Tak, te kilka tych niezwykłych zdań jakby od niechcenia rzuconych przez Krasinskiego ordynata-milionera¹ do kogoś w prywatnym liście, owe wizje polskich mistyków czy hipotezy pewnych polskich wojskowych itd to ukoronowanie pewnego bardzo ciekawego i wyjątkowego, skutecznego procesu… W którym polska kultura i duchowość wytyczała cel politykom i wojskowym i utwiardzała ich w skutecznych działaniach...

___________________________________________________________________

¹

O jego bogactwie świadczy np to, że paryski bankier-złodziej Thurneyssen « zakosił mu » w 1857r ponad 1.5 miliona ówczesnych franków francuskich ! A przecież w nędzy nie umarł… Majątku (który jego ojciec-generał zawdzięczał hojności Napoleona i wielkoduszności cara Aleksandra) nie utracił… Dla porównania, sporo emigrantów polskich żyło z kilkudziesiecio-frankowych miesięcznych zasiłków. Mickiewicz jako profesor w College de France zarabiał ok. 5000-6000 franków rocznie - czyli Krasińscy stracili wtedy w Paryżu ponad 250 lat profesorskiej pensji Wielkiego Adama !!!  Norwid zdaje się uważał, że zgryzota z powodu tej straty była co najmniej jedną z przyczyn które doprowadziły Krasińskiego do zgonu.)


ed-al.ward
O mnie ed-al.ward

?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura