Czy o przygotowaniach Polski do Euro 2012 będziemy dyskutować zawsze po bitwach na stadionach? Niestety, myślę, że to jedyna okazja. O Euro można powiedzieć dzisiaj jedno, to miał być wielki projekt, a będzie tylko kilka meczów.
Wiele lat na przygotowania, dobry czas, bo można połączyć dwa duże wyzwania: projekt Euro i wykorzystanie środków unijnych, tak myślałam o Euro w 2007 roku. Wiedziałam, że to wielkie wyzwanie, ale też ogromna szansa na stworzenie dużego modernizacyjnego projektu. Przez ostatnie kilkanaście lat modernizacja Polski to okres kolejnych wyrzeczeń, a ten projekt miał w sobie ogromnie dużo optymizmu. Dla jednych był czasem oczekiwania na lepszą drużynę, dla innych szansą na ujawnienie zdolności organizacyjnych. Wszyscy jednak sądziliśmy, że to będzie okres wielkiej zmiany w infrastrukturze, w relacjach społecznych i relacjach z Ukrainą. To kolejne polskie pięć minut w Europie. Jak dzisiaj podsumować ten czas kiedy do Gdańska jedzie się dłużej niż pięć lat wcześniej, kiedy stadion w Warszawie jest jak samotna wyspa, a droga S5 między Wrocławiem, a Poznaniem pozostaje w sferze marzeń. Podsumowują ten czas pseudokibice. To oni wydają najlepiej przebijające się komunikaty z Polski. To gorzka prawda. Jedynym beneficjentem pozostanie dobra stara UEFA.