Bez komentarza. / Mat Google I.A.S.
Bez komentarza. / Mat Google I.A.S.
el.Zorro el.Zorro
230
BLOG

List otwarty w sprawie bezpieczeństwa na polskich drogach

el.Zorro el.Zorro Wypadki Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Polskie „elyty wadzy” dają złe wzorce zachowania Polakom.

        W niedzielę 15 grudnia Anno Domini 2019, jaśnie wielmożny pan premier Morawiecki raczył był walnąć w przekaziory newsem, iż
nie wolno dłużej tolerować powszechnego na polskich gościńcach piractwa drogowego, bo zbyt wiele przypadkowych osób traci zdrowie, a nawet życie w zetknięciu z pojazdami, których kierowcy mają w pogardzie nie tylko obowiązujące regulacje prawne ale przede wszystkim zdrowy rozsądek.
Dalej nastąpiła skrócona litania planowanych zmian w przepisach, okraszona planowanymi sankcjami za, excusez-moi, olewanie przepisów,
choć już dziś, i to nie żart, ani sarkazm, za jazdę z nadmierną prędkością można otrzymać na polskich drogach ...karę śmierci,
wymierzaną samowolnie bez sądu przez pozbawionych wyobraźni projektantów i wykonawców rożnych „wynalazków” mających w teorii ograniczać prędkość, ale w praktyce stanowiących śmiertelne zagrożenie dla mało doświadczonych kierowców lub nie znających konkretnej drogi.
Ale o tym dalej.
       Swoistej otoczki groteski deklaracji j.
w. premiera Morawieckiego nadaje wcześniejszy news,
wedle którego „doświadczony i z odpowiednimi kwalifikacjami” kierowca made  in SOP. (dawniej BOR), raczył był nie zmieścić się w planowanym torze jazdy i otrzeć wypasioną limuzynę z wicepremierem na pokładzie o nadjeżdżającą ciężarówkę.
Aby nie było niedomówień, ujawniono, (na krótko), też film z tej awantury drogowej, który każe poważnie się zastanowić nad ...poczytalnością osób dających spec-uprawnienia do prowadzenia rządowych bryk z VIP-ami na pokładzie, a także o stopień poczytalności najwyższych włodarzy Rp, pozwalających na taką brawurę i warcholstwo wiozącym ich dostojne persony funkcjonariuszom.
Zorro rozumie, że dla decydenta, który uważa, że jest  orwellowskim „równiejszym zwierzęciem”, przestrzeganie obowiązujących zasad  na drodze publicznej jest czymś klasowo obcym,
nie mniej, niewiele brakowało aby kiedyś prezydent Duda, potem minister Macierewicz, a niedawno wicepremier, podzielili los pasażerów feralnego rejsu flagowego Tupolewa,
z tą różnicą, że tym razem trudno byłoby zwalić winę na „wrednych Ruskich”, nieprawdaż?
A przecież budżet nie z gumy, a państwowe pogrzeby do tanich imprez masowych nie należą, niestety, bo obok kosztów bezpośrednich trzeba doliczyć ekstra renty dla bliskich nierozważnych VIP-ów, a także utracone pożytki z odwołanych  z powodu żałoby narodowej imprez komercyjnych.
        Wróćmy jednak do meritum.
JEST BEZDYSKUSYJNYM, że na polskich drogach dominuje prymitywne warcholstwo,
 co nie powinno nikogo dziwić,
 jeśli zważy się polskie podejście do Prawa stanowionego, najlepiej opisanego popularnym u schyłku Rzeczpospolitej Szlacheckiej sloganem:
„Rzeczpospolita tylko nierządem stoi”.
Aby nie było niedomówień, wcale tu nie chodziło o powszechne obyczajowe rozpasanie, ale o powszechne samowole i bezprawie, które miały potencjalnego agresora odwieść od zajęcia tak warcholącego narodu.
W tamtych latach warcholstwo było traktowane jako szlachecki przywilej, a spory, zamiast w sądach, zwykle rozstrzygano za pomocą zbrojnych zajazdów, z praworządnością nic wspólnego nie mającymi, a arystokracja wręcz kpiła z sądowych wyroków. Zaborcy nieco ten styl życia Polaków „wyprostowali”, ale po odzyskaniu niepodległości momentalnie wracają upiory czasów saskich, a warcholstwo do narodowej cnoty przywróconym zostało, również po roku 1990.
        Ale nie wszystko genetycznie odziedziczonym warcholstwem da się wytłumaczyć!
Aby to zrozumieć, należy się zastanowić co łączy gnających, i to w sensie stricte, na złamanie karku po polskich drogach kierowców i funkcjonariuszy prowadzących limuzyny rządowe, też na złamanie karku prowadzone przez powolnych woli swoich okropecznie ważnych dysponentów.
Powód jest prozaiczny: ostry deficyt czasu i zmęczenie kierowców.
Po 1990 roku,
scentralizowano ośrodki przemysłowe do wolnocłowych stref ekonomicznych, położonych zwykle na obrzeżach przypadkowo wytypowanych miast.
Aby do nich dotrzeć, pracujący w nich pracownicy MUSZĄ pokonywać codziennie średnio od 50 do nawet 150 km w jedna stronę, co oznacza, że w w samochodzie spędzają nawet do 4 godzin dziennie. Jeśli do tego doliczyć czas pracy
mamy do czynienia ze skrajnie wyczerpanymi fizycznie i psychicznie kierowcami, pragnącymi za wszelka cenę nadrobić stracony w zatorach, bo komunikacja zbiorowa jest fikcją.
Jeśli do tego dodać wiecznie spóźnionych kurierów i przedstawicieli handlowych, to mamy rzeczywisty obraz zagrożeń czyhających na polskich drogach.
Z identycznymi problemami stykają się kierowcy SOP, a wcześniej BOR!
Oni też jeżdżą pod ogromna presją czasu, do tego sprokurowaną przez swoich pryncypałów, bo to oni zawalają terminy, a potem wymagają od kierowców rządowych limuzyn, aby nadrobili stracony czas.
Tak było w przypadku dachowania prezydenckiej limuzyny, bo prezydent chciał zdążyć na konkurs skoków w Wiśle, więc zignorowano ostrzeżenie o niesprawnej oponie;
również minister Macierewicz był mocno spóźniony, ba nawet publicznie zaakceptował wariacką jazdę do Torunia i zapewne takie samej oczekiwał w drodze powrotnej, bo znowu był spóźniony;
zapewne też i wicepremier z zadowoleniem patrzył jak jego kierowca uprawia drogowe piractwo, bo dzięki temu mógł zyskać maksimum jakieś ...30 minut.
       Na koniec powrót do tematu „wynalazków”, które mogą wymierzyć najwyższy wymiar kary, czyli karę śmierci,  kierowcom, którzy mogą nawet jechać zgodnie z przepisami.
Tu Zorro sięgnie do przygody, jakiej zaznał na nowo oddanej drodze  pomiędzy Malborkiem a Kwidzynem.
Jest sierpniowy późny wieczór, droga równa, nowo odmalowana, więc co może zagrażać jadącemu poza terenem zabudowanym około 80 km/h kierowcy?
Okazuje się że to, co ma zapewnić bezpieczeństwo na drodze, czyli pulsujące LED-owe podświetlenie znaku ostrzegającym przed wysepką!
Kiedy Zorro zbliżał się do wykonanej z ostrego granitu krawężnika wysepki,  został olśniony błyskiem ledowego podświetlenia znaku, bo któryś inteligentny, ale inaczej, konstruktor zapomniał zainstalować ogranicznik mocy, więc zaraz po zmroku zasilane z akumulatora ładowanego fotoogniwami podświetlenie błyska światłem porównywalnym do solidnej lampy błyskowej.
Cóż, Zorro miał szczęście, bo choć skasował dwie opony i felgę, dzięki pomocy miejscowych, jakoś dotarł do celu, ale inni nie mieli tyle szczęścia!
Tydzień wcześniej, w tym samym miejscu, wyrzucony na wysepce  bus ściął solidne drzewo, a jego kierowca wylądował w szpitalu. Niestety, takiego szczęścia nie miał kierowca, który nie przeżył katapultowania na niedalekiej, identycznie wykonanej „wysepki spowalniającej”.
        Szanowny premierze Morawiecki, jeśli Pan mniema, że drakońskimi karami spowoduje Pan to, że polscy kierowcy zaczną stosować się do limitów prędkości, to tkwi Pan w ogromnym błędzie!
Polscy kierowcy w większości temu lamią ograniczenia prędkości, że nie widzą alternatywy dla takiego zachowania, a do tego mają bardzo złe wzorce płynące od kasty rządzącej, funkcjonariuszy, osób publicznych  i celebrytów!
Musi Pan też uwzględniać powszechny dostęp do mobilnej telefonii oraz łączności, więc sankcje spadną nie na zdeklarowanych piratów drogowych, którzy potrafią skutecznie unikać „suszących” policmajstrów, a nawet nieoznakowanych patroli mobilnych, a  na przypadkowych pechowców.
Po po prostu zbyt mało czasu spędza Pan za kierownicą samochodu, a doradzają Panu wyalienowani od realiów teoretycy, którzy jedyną umiejętnością jest marnowanie publicznych pieniędzy na oderwane od rzeczywistości akademickie dywagacje.
Czy, na przykład, Pan zdaje sobie sprawę z tego, że ¾ samochodów posiada wadliwie ustawione oświetlenie, którym brutalnie oślepią jadące z naprzeciwka pojazdy?
Czy zdaje Pan sobie sprawę z faktu, że 80%  modnych ostatnio aktywnych systemów oświetlenia działa wadliwie i niedostatecznie szybko dostosowuje snop światła do sytuacji drogowej, a prowadzący pojazdy  w nie wyposażone kierowcy w terenie zabudowanym nie przełączają je na tryb mijania, do czego obligują ich przepisy.
Czy Pan wie, że tolerowane są pojazdy, głównie ciężarówki i tuningowane terenówki, które mają baterię reflektorów-szperaczy, których używają ich kierowcy jako świateł drogowych?
Wreszcie czy Pan wie, że powszechnie lekceważony jest oblig używania podczas opadów i mgły świateł mijania?!! Kierowcy często zapominają o tym i jadą na światłach do jazdy dziennej.
Problem w tym, że te światła nie zapalają tylnych świateł pozycyjnych, więc tak oświetlony pojazd stanowi zabójczą pułapkę dla jadących szybciej w tym samym kierunku.
A ile mandatów wystawili w ostatnim roku polscy policjanci za jazdę z niesprawnym, lub źle używanym oświetleniem?!!
       Aby zneutralizować narastającą falę wypadków spowodowanych nadmierną prędkością, trzeba sięgnąć nie po incydentalnie stosowane drakońskie kary, ale po rozwiązania systemowe, eliminujące powody niebezpiecznej jazdy!
Bezdyskusyjnie należy zarzucić akcyjność prewencyjnych działań, bo policja ma być obecna na drogach stale, a nie tylko podczas szumnie zapowiadanych akcji typu „Znicz”!
Okazuje się, że na polskich drogach ryzyko wypadków rośnie wraz z poprawą jakości dróg i wzrostem liczby systemów chroniących kierowców!
To nie przypadek, że polscy kierowcy preferują masywne SUV-y, gdyż w tego typu pojazdach rośnie poczucie bezpieczeństwa, a tym samym pokusa do beztroskiej i szybkiej jazdy, często urozmaicanej bezproduktywnymi  rozmowami telefonicznymi.
Należy też poważnie zastanowić się nad zakazem stosowania tempomatów powyżej 60 km/h!
Bo te urządzenia są przydatne w krajach gdzie policja bezpardonowo egzekwuje ograniczenia prędkości, gdyż uwalniają kierowcę od nieustannego kontrolowania wskazań prędkościomierza, co zawsze odbija się na zdolności do kontrolowania rozwoju sytuacji na drodze. Jednak w polskiej rutynie dopuszcza się rozsądne przekraczanie ograniczeń prędkości,
zaś pozbawieni wyobraźni kierowcy uruchamiając ten system zapominają o dostosowaniu prędkości do aktualnych warunków drogowych, prokurując bezmyślną jazdą groźne sytuacje.
I najważniejsze,
aby polskie społeczeństwo zaczęło zachowywać się kulturalnie na drogach,
TO KASTA RZĄDZĄCA, POLICJA I OSOBY PUBLICZNE, MUSZĄ ŚWIECIĆ NA TYM POLU DOBRYM PRZYKŁADEM!

Co do okazania było. Amen.
Zorro

P.S.

Oczekuję, że któryś z czytelników wyświadczy Zorru tę przysługę i podeśle tę publikację panu Premierowi "na jego biurko", aby nie utknęła u któregoś z jego asystentów asystentów do spraw mało dla premiera istotnych.

Z.

el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości