Bez komentarza. / Mat. Google I.A.S.
Bez komentarza. / Mat. Google I.A.S.
el.Zorro el.Zorro
157
BLOG

Przeciez Jezus kazał kochać dzieci, nieprawdaż?

el.Zorro el.Zorro Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

„Biada wam kapłani, obłudnicy!…
Na zewnątrz piękni, lecz w środku pełni plugawości”.

Mat. 23;27


                No to się „purpurowym biretom” zagotowało pod, excusez-moi, dupami. A wszystko przez udostępniony na YouTubie dokument braci Sekielskich o wymownym tytułem: „Tylko nie mów nikomu”.
NIESTETY, TYLKO NA CHWILĘ!
Bo Episkopat zastosował się do kolejnych instrukcji z Watykanu, sprowadzających się do stanowiska:
Owszem dochodziło ze strony kleru do seksualnych przestępstw, ale tych czynów dopuszczali się tylko nieliczni a „biedni biskupi” z Janem Pawłem II na czele „byli nie informowani o tym zjawisku”.

Film braci Sekielskich to już  nie „delikatne karcenie”, jakie miało miejsce w filmie „Kler”, to rzetelny dokument, w którym bez ogródek wskazano konkretnych księży winnych pedofilii i dających im ochronę biskupów oraz ich ofiary, którzy nadal muszą się zmagać z traumą, jaką wywołuje wspomnienie świętobliwej chuci.
Jednak, aby zadośćuczynić prawdzie, problem wykorzystywania seksualnego wychowanków jest stary jak Ludzkość i występował już u zarania pierwszych państw starożytnych.
Na przykład, w starożytnej Grecji, wręcz uznawano, że pederastia jest najlepszym modelem wychowywania elit polis, a wśród hoplitów homoseksualizm był nie tylko powszechnie  praktykowany w koszarach, ale wręcz obowiązkowym zachowaniem. Miało takie zachowanie źródło w Mitologii, w której więzi intymne pomiędzy wojownikami przypisywano herosom, na przykład  więzi łączące Herkulesa z Jolaosem.
Jeszcze gorzej wyglądały relacje na linii pan-niewolnik, gdzie niewolnik po prostu  musiał, pod rygorem drakońskich kar,  spełniać wszelkie zachcianki swojego właściciela.
Inne też, bardziej liberalne były wyznaczniki granicy pomiędzy seksualną agresją, a akceptowalnymi karesami. Więc to, co dziś jest definiowane jako akt molestowania, jeszcze niedawno było uznawane jako dopuszczalne przekroczenie kindersztuby. Niewiele lepiej było w czasach feudalnych, kiedy to uprawianie seksualnej przemocy wobec osób z niższego stanu było czymś powszechnym i akceptowalnym do tego stopnia, że wykorzystanie seksualne przez suwerena uznawano za zaszczyt, a nie coś nagannego. Jeszcze w latach 70. XX wieku przymuszanie osób podległych do seksualnej uległości uważano za niepisane prawo, podobnie jak przymuszanie młodych ludzi do zawierania aranżowanych przez rodziny „małżeństw z rozsądku”.
Jednak nie podlega dyskusji fakt, że zarówno kiedyś, jak i obecnie, opiekunowie nie mieli, i nie mają prawa wykorzystywania swojej przewagi dla niewolenia seksualnego powierzonych swojej pieczy wychowanków.
W przypadku kleru rzymskokatolickiego dochodzi do tego korporacyjny wymóg wstrzemięźliwości seksualnej, w przypadku zakonników, wzmocniony obligatoryjnym Ślubem Czystości.
Zatem w przypadku kapłańskiej pedofilii mamy do czynienia nie tylko z przestępstwem ściganym z urzędu w większości państw, ale do tego z nieodwracalnym złamaniem prawa korporacji w postaci złamania złożonych ślubów, czyli z obrazą majestatu Wiekuistego, który podczas aktu ślubowania wzywany jest na świadka złożonych przyrzeczeń.

                    Jest też tajemnicą Poliszynela, że problem bardzo nasilił się za czasów pontifexa Jana Pawła II,
a to z tego powodu, że pontifex Jan Paweł II postawił ponad służbę Wiekuistemu i głoszenie Ewangelii, uprawianie polityki,
więc nie potrzebował w kapłaństwie naśladowców św. Franciszka z Asyżu, ale Krzyżowców gotowych pójść na wojnę ze zdobywającą coraz większe poparcie społeczne Teologią  Wyzwolenia, a wiadomo, że wojownicy do pokornych i grzecznych raczej się nie zaliczają.
Co tu ukrywać, to za pontyfikatu Jana Pawła II uznaniem za Spiżowa Bramą cieszyły się takie mroczne indywidua, jak o. Marcial Maciel Degollado, założyciel i długoletni lider Legionu Chrystusa!
Dla niedoinformowanych, Legion Chrystusa szkolił równie konserwatywnych, co fanatycznych księży, przeznaczonych do czynnego zwalania ideologów Teologii Wyzwolenia. A o. Maciel nie tylko koordynował to szkolenie, ale przy okazji uzależniał awans w hierarchii od świadczonych mu korzyści seksualnych, co nie przeszkadzało mu posiadać przynajmniej dwóch udokumentowanych kochanek, bo był ojcem ich potomstwa.
O wyczynach jurnego mnicha było głośno, bo nie każdemu seminarzyście podobała się rola seksualnego niewolnika, ale dla Jana Pawła II ważniejszym było sprawne kucie zindoktrynowanych „rycerzy Chrystusa”, niż masowo przeorane świątobliwym i wielokrotnie osobiście  błogosławionym członkiem odbyty lub usta „jakichś tam” latynoskich seminarzystów. Jego zdaniem, wojna wymagała ofiar, więc wystarczyło, więc wystarczyło, że się za nich ...pomodlił.
                    Wydawać by się mogło, że w Polsce problem seksualnego wykorzystywania młodzieży przez ich konsekrowanych wychowawców jest zjawiskiem marginalnym, a to z tego powodu, że jeszcze jako drugi co do ważności w Episkopacie Polski ówczesny abp Karol kardynał Wojtyła nie tylko nie był zwolennikiem bezwarunkowej wstrzemięźliwości seksualnej wśród prezbiteriatu, ale współtworzył fundusz, pozwalający na łożenie na urzynanie dzieci spłodzonych przez księżny.
Jednak warunkiem skorzystania z tego funduszu była rezygnacja z sądowego dochodzenia praw alimentacyjnych, a przy okazji kuria zyskiwała na jurnego prezbitera klasycznego „haka”, którego potem nie wahano się używać.
Nie trzeba też ukrywać, że ze względów, ujmijmy to, oczywistych, wolano w prezbiteriacie jurnego homoseksualistę od płodzącego powyżej jednego potomka osobnika hetero, bo powszechna ciasnota intelektualna większości Polaków nie widziała problemu i nie plotkowała, kiedy księdza odwiedzali koledzy, gdy tymczasem każda, z wyjątkiem zakonnicy, wizyta kobiety nie tylko bulwersowała parafian, ale była zaczynem niezdrowych plotek, często krzywdzących zarówno księdza, jak i jego znajomą. A ostatecznie nie każde spotkanie kobiety i mężczyzny musi skutkować kontaktem seksualnym, nieprawdaż?
Tymczasem, coraz częściej podnoszą się głosy, że polskiemu klerowi to było mało!
Oni często nie mieli ochoty tracić czasu i  pieniędzy klasyczny podryw kochanek czy kochanków, skoro mieli łatwy dostęp do dziatwy szkolnej, czyli środowiska, z racji dojrzewania płciowego, bardzo ciekawego nowych doświadczeń. Przecież nie od dziś wiadomo, że najłatwiej uwieść małolata, bo taka osoba bardzo łatwo ulega woli swojego mentora, zwłaszcza kiedy zasponsoruje jakiś gadżet, na który „starzy nie daliby kasy”.
Robili już to kapłani w starożytnym Egipcie, zatem mamy do czynienia z bardzo starym problemem, który do tej pory po prostu nie chciano dostrzegać i basta!
                    Szanowni Czytelnicy,
to nie mogło być tak, że „źli współpracownicy nie informowali pontifeksa Jana Pawła II o narastającym problemie, który wkrótce może wręcz doprowadzić do bankructwa Kościoła rzymskiego!
Jan Paweł II miał zwyczaj czytać to, co podpisuje, a w 2001 roku zatwierdził swego rodzaju instrukcję poświęconą sposobom tuszowania skandali pedofilskich w Kościele!
Tak więc to nie „źli arcybiskupi” chowali przed zbyt upierdliwymi prokuratorami , ale
ONI TYLKO SKRUPULATNIE WYPEŁNIALI WATYKAŃSKĄ INSTRUKCJĘ, która dokładnie precyzowała co mają czynić, kiedy moralne szambo Kościoła rzymskiego zacznie przebierać i nieznośnie capić!

Inna sprawa, że prawie na polu tuszowania świętobliwej pedofilii zawarte w owej instrukcji wytyczne realizowali z godną pochwały determinacją, kiedy do kolejnych wezwań o ograniczenie powszechnej na biskupich dworach przepychu i hedonizmu, jakoś tak nie mają determinacji, niestety.
              Cóż, pochylając się nad tak zakorzenionej patologii, jaką jest pedofilia wśród wystawionej na obligatoryjny celibat kapłańskiej kasty,
należy zawsze uwzględniać tak zwany horyzont czasowy.
Bo niestety, taka korporacja jak Kościół rzymski, sama się z moralnej gangreny nie oczyści!
Ostatecznie nieprzypadkowo struktury mafijne zostały zbudowane na wzorcach ładu korporacyjnego Kościoła rzymskiego!
Sorry naiwniacy, ale Kościół rzymski nie jest w stanie samodzielnie zwalczyć plagi pedofilii i seksualnej przemocy wśród swoich funkcjonariuszy konsekrowanych, a i świeckich!
Jak pokazał niedawno prezentowany dokument,
sekscesy na terenie swojej archidiecezji w przeszłości  tuszował  NAWET obecny pontifex Franciszek,
oferując poszkodowanym jedynie ...modlitwę, a niedawny jego plenipotent oddelegowany do wykorzenienia tej plagi, sam okazał się być winnym nadużyć na tym polu.
Aby ten problem naprawdę rozwiązać, należałoby pozamykać WIĘKSZOŚĆ hierarchów w pustelniach, a niektórych nawet w więzieniach, sekularyzować diecezje i niektóre zakony i odbudowywać na zupełnie nowych, zdrowych moralnie zasadach!
Niestety oznaczałoby to utratę władzy, a tego, bardziej niż wiecznego potępienia, obawiają się w Watykanie i diecezjach.
Kościół rzymski,  jak zawsze, kiedy został przyłapany na moralnej gangrenie,
najpierw próbuje iść w zaparte i przerzucić winę na swoje  ofiary,
jak to nie pomaga, pozoruje działania naprawcze.

Również w tym przypadku mamy do czynienia W Polsce z zakulisowym wpływaniem na Prokuraturę, aby ta zbyt gorliwie nie podchodziła do głoszonych przez towarzysza h.c. komisarza Ziobrę postulatach zaostrzenia ścigania świętobliwej pedofilii i chuci.
Cóż, gra w Polsce idzie o najwyższą stawkę dla hierarchów, O ZACHOWANIE WŁADZY i nienależnych przywilejów!
Kuria rzymska dodatkowo walczy o przetrwanie!

Jeśli będzie musiała rzetelnie  zadośćuczynić za starannie tuszowane akty świętobliwej gangreny moralnej, zbankrutuje i do tego utraci idące w setki miliardów dolarów wpływy z bogatych krajów.
A nie po to większość księży „posłuchała powołania”, aby żyć z uczciwej pracy, albo egzystować w niedostatkach, lub jak kto woli, w przymusowej ascezie, nieprawdaż?!

Co do okazania było. Amen.
Zorro.







el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo